Recenzje

Recenzja #679 Cartaventura: Oklahoma

Przeżyj niesamowitą przygodę na Dzikim Zachodzie! Podejmuj decyzje, wybieraj ścieżki, którymi podążysz i zyskuj przyjaciół bądź… wrogów. Cartaventura: Oklahoma to niewielka karcianka, dzięki której przeniesiesz się w czasie i oderwiesz się od codzienności… Gotów na wyprawę?


Informacje o grze

Autor gry Cartaventura: Oklahoma Thomas Dupont, Arnaud Ladagnous

Wydawnictwo: Muduko

Liczba graczy: 1-6

Czas gry: 60 minut

Wiek: 10+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Muduko. Wydawnictwo Muduko nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl




Przygoda zaczyna się… w pudełku.

Cartaventura: Oklahoma to kolejna część z serii niewielkich gier, które łączą w sobie cechy karcianki i książki paragrafowej. Do tej pory mieliśmy przyjemność zagrać w Cartaventura: Winlandia (recenzja TUTAJ), gdzie przenieśliśmy się w czasy wikingów i pierwszych odkryć geograficznych. Tymczasem wybierzemy się w podróż po Dzikim Zachodzie, w czasy wojny secesyjnej. Nasz główny bohater – Bass Reeves jest niewolnikiem zdanym na łaskę (i niełaskę) swojego pana…

Pudełko z grą jest niewielkich rozmiarów, Cartaventurę: Oklahoma zabierzemy więc bez problemu wszędzie ze sobą… Karty są dobrej jakości, mają dość drobną, acz czytelną czcionkę. Na kartach występuje sporo tekstu, ale znajdziemy również na nich klimatyczne, akwarelowe ilustracje, które przybliżą nam nieco przedstawiony świat. Co ciekawe, w pudełku nie znajdziemy typowej instrukcji, gdyż wszystkie potrzebne informacje umieszczono na początkowych kartach! Miłym dodatkiem jest również książeczka przedstawiająca tło historyczne opisywanych wydarzeń, ale warto zerknąć do niej dopiero po skończonej rozrywce, żeby nie zepsuć sobie zabawy.

Na czym polega rozgrywka w Cartaventurę? Odkrywamy karty i dobieramy kolejne zgodnie z naszymi wyborami. Podejmujemy decyzje, czytamy o naszych przygodach i „płyniemy” wraz z opowieścią, aż dotrzemy do końca historii i dowiemy się o dalszych losach naszego bohatera. Warto zauważyć, że gra ma aż pięć różnych zakończeń! Oznacza to, że możemy przechodzić ją kilkukrotnie, aby sprawdzić jak różne decyzje, pokierują naszym losem…


Recenzja

Cartaventura: Oklahoma to bardzo ciekawa propozycja przeznaczona głównie dla jednego gracza. To średniej długości gra, w którą można zagrać jeśli mamy ochotę coś poczytać i przy okazji mieć wpływ na to co się będzie działo w poznawanej historii… W grę można zagrać oczywiście w więcej osób, ale moim zdaniem, to pozycja którą najlepiej przejść samemu.

Cartaventura: Oklahoma to gra, w której z przyjemnością obserwujemy rozwój naszego bohatera i wraz z nimi stajemy się bardziej pewni siebie. To piękna opowieść o walce o wolność i bohaterstwie. Przede wszystkim spodobał mi się klimat narracji, ilustracje przedstawiające miasteczko, las oraz bohaterów i płynność historii. Zdziwiła mnie ilość miejsca, wymaganego do rozgrywki, rozłożone mapy wymagały go dość sporo, rozgrywka „w ręku” więc odpada. Warto też zarezerwować sobie odpowiednią ilość czasu, żeby nie przerywać gry w trakcie, gdyż możemy po prostu stracić wątek albo mogą nam się pomieszać karty.

Podsumowując Cartaventura: Oklahoma to bardzo przyjemna gra narracyjna, która spodoba się graczom lubiącym przygody, podróże i ciekawe opowieści… To pozycja, która zawiera interesujący, mniej znany wątek historyczny, który zdecydowanie warto poznać! Niewątpliwie gra najlepiej sprawdzi się do solowych rozgrywek, ale nic nie stoi na przeszkodzie by zebrać drużynę i wspólnie ruszyć na wyprawę. Polecamy!


Mocne Strony:

  • ciekawa, wciągająca fabuła,
  • wątek historyczny,
  • niewielka cena,
  • staranne wykonanie,
  • czuć klimat Dzikiego Zachodu,
  • najlepiej sprawdzi się solo.

Słabe Strony:

  • dość mała czcionka.

Przydatne linki:

Grę najtaniej kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *