Recenzje

Recenzja #568 Cartaventura: Winlandia

Książka paragrafowa i karcianka w jednym? Oto Cartaventura: Winlandia, niewielka gra, dzięki której znajdziesz się w samym sercu przygody! Podejmuj decyzje, podróżuj i poznawaj ciekawostki historyczne. Podejmiesz wyzwanie?


Informacje o grze

Autor gry Cartaventura: Winlandia Thomas Dupont, Arnaud Ladagnous

Wydawnictwo: Muduko

Liczba graczy: 1-6

Czas gry: od 60 minut

Wiek: 10+



Przegląd elementów

Cartaventura: Winlandia zajmuje niewielkie, kwadratowe pudełko, w którym znajdziemy talię kart. Karty prezentują się bardzo ładnie i pomimo początkowych obaw nic się z nimi nie działo podczas wielokrotnego przekładania. Akwarelowe grafiki na kartach prezentują się ładnie i dodają klimatu. Podstawą Cartaventury nie jest jednak oglądanie obrazków, ale czytanie. Druk ze względu na rozmiar kart jest dość drobny, więc osoby z problemami ze wzrokiem mogą mieć nieco kłopotów z czytelnością.

Do gry dołączono broszurkę z tłem historycznym, a instrukcji właściwie. ..brak. Początkowe karty, krótko wyjaśniają znaczenie symboli. Zasady są banalne i polegają na poruszaniu się według odkrywanych kart.


Zarys Rozgrywki

W grze Cartaventura: Winlandia wcielimy się w dzielnego, lecz czasem nieco lekkomyślnego wikinga Leifa Erikssona, który dotarł do Ameryki Północnej na kilkaset lat przed Krzysztofem Kolumbem. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia o istnieniu takiej postaci, więc w moim przypadku mogę uznać Cartaventurę: Winlandię również za grę edukacyjną.

Podczas rozgrywki będziemy odkrywać karty, które wskażą nam następne karty i tak dalej… Tak jak w grze paragrafowej będziemy „przeskakiwać” i w zależności od naszych wyborów poznawać kolejne przygody. Przejście gry i dotarcie do końca wcale nie jest takie proste, gdyż po drodze czekają na nas różne niebezpieczeństwa. Gra ma dodatkowo kilka różnych zakończeń, warto więc spróbować odnaleźć je wszystkie.


Recenzja

Cartaventura: Winlandia to gra pudełko przeznaczona nawet dla 6 graczy, niestety niezbyt sobie to wyobrażam, chyba że jeden gracz zostałby narratorem i po prostu opowiadałby pozostałym historię, którą odkrywa. Gra jest natomiast idealna do gry solo i w tym wariancie bardzo ją polecam! Fabuła jest wciągająca, a kilka zakończeń sprawia, że chce się ją poznać w całości.

Rozgrywka przeznaczona jest dla graczy od 10 lat i tutaj zdecydowanie się zgodzę. Dla moich ogranych córek (starsza ma 9 lat) gra okazała się zbyt nużąca przez bardzo dużą ilość tekstu na kartach, dodatkowo napisanego dość trudnym, historycznym językiem. Było mi ciężko „przedrzeć” się przez mnóstwo dziwnie brzmiących nazwisk i słów. Gra z pewnością spodoba się miłośnikom krajów nordyckich i historykom, będą się czuli jak ryba w wodzie.

Grze nie można odmówić klimatu, szczególnie, jak do rozgrywki włączymy sobie nordycką ścieżkę dźwiękową. Karty przekłada się bardzo przyjemnie, wszystko jest jasne, ale potrzebujemy do gry nieco miejsca, gdyż niektóre przedmioty, czy miejsca musimy zostawić przed sobą na stole.

Cartaventura: Winlandia to książka paragrafowa przeniesiona na karty. Jeśli lubicie taki typ rozgrywki, to z pewnością gra przypadnie Wam do gustu.


Podsumowanie

Cartaventura: Winlandia to niewielka gra, która idealnie nadaje się do rozgrywki solo! Fabuła jest naprawdę wciągająca i kiedy zaczniemy zabawę, nie możemy się oderwać do samego końca (bardziej lub mniej szczęśliwego). Polecam dla fanów książek i komiksów paragrafowych oraz gier przygodowych, które dzięki rozmiarom i cenie są dobre na „każdą kieszeń”.


Mocne Strony:

  • niewielkie opakowanie,
  • wciągająca fabuła,
  • świetna rozgrywka solo,
  • kilka zakończeń gry,
  • niewielka cena.

Słabe Strony:

  • mała czcionka na kartach,
  • bardzo duża liczba nordyckich, niezrozumiałych słów.

Przydatne linki:

Grę najtaniej kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Muduko. Bardzo dziękujemy!

Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *