Recenzje

Recenzja #640 Nemesis: Lockdown

A co, kiedy zgasną wszystkie światła?… Z pewnością więcej emocji, zdrady i paranoi wywołującej strach! Tak właśnie zapowiada się pierwsze samodzielnie rozszerzenie do hitu z 2018 roku – Nemesis Lockdown – autorstwa Awaken Realms. Czy przetrwanie na Marsie okaże się możliwe? Która droga ucieczki będzie tą słuszną? A może to wszystko nie ma sensu, a misja ratunkowa mówi jasno „Kill them all”?…


Informacje o grze Nemesis: Lockdown

Autor gry Nemesis Lockdown: Adam Kwapiński

Wydawnictwo: Awaken Realms

Liczba graczy: 1-5

Czas gry: 90-180 min

Wiek: 12+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Rebel. Wydawnictwo to nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl



Kiedy Nemesis został po raz pierwszy opublikowany przez Awaken Realms w 2018 roku, podbił serca setek, jak nie tysięcy graczy. Jego przerażający temat i pozaziemscy wrogowie zapewnili nam poczucie prawdziwego sci-fi, a wszystko to zostało zapakowane w wielkie pudło, wypełnione robiącymi olbrzymie wrażenie figurkami obcych, czy klimatycznymi grafikami na kartach. Czym Nemesis zdobył moje serce? Zdecydowanie umiejętnym zwróceniem uwagi na to, że radość z gry nie polega na wygrywaniu. Zwycięstwo to tylko jeden z potencjalnie satysfakcjonujących sposobów, w jaki zakończy się historia gry. To, o co naprawdę chodzi w grach planszowych, to tworzenie historii.

I to właśnie ta historia w Nemesis Lockdown jest rozwijana, udawadniając nam niejednokrotnie, że nawet zamknięcie się w najgłębszym bunkrze na Marsie zda się na nic w obliczu zagrożeń, jakie na nas czyhają. I wierzcie mi lub nie – niektóre z nich jeszcze niedawno nazywaliśmy „przyjaciółmi”…


Recenzja gry Nemesis: Lockdown

Zawsze, kiedy zabieram się do napisania tekstu o jednej z moich ulubionych gier planszowych, to zastanawiam się, czy chociaż odrobinę uda mi się przekazać Wam – czytelnikom – ociekający i krwawy klimat, jaki dany tytuł sobą reprezentuje. Niewiele gier robi to tak dobrze, jak Nemesis: Lockdown oraz jej poprzedniczka z 2018 roku z gatunku survival-horror-sci-fi – Nemesis, którą pewnie posiadacie na półce. A jeśli nie – to z pewnością graliście, chcecie zagrać lub grać będziecie. Bo pewne tytuły po prostu warto znać.

Dzisiaj jednak skupimy się na nowym, samodzielnym rozszerzeniu Nemesis: Lockdown, który wprowadza falę nowej zawartości. Jest to nie tylko nowe zagrożenie ze strony obcych, ale również nowa dwustronna mapa pełna niebezpieczeństw, więcej dróg ucieczki czy kilka ciekawych mechanizmów, jak chociażby światło i mrok. W odróżnieniu od znanego nam statku kosmicznego gra toczy się na Marsie. Mapa szczegółowo opisuje marsjańską bazę, z której musimy uciec, nie wpadając przy tym w pułapkę obcych. A wszystko to przy okazji realizacji własnych egoistycznych celów. Brzmi kusząco, prawda?

Twinkle twinkle little star, How I wonder what you are?…

Otwierasz oczy i uświadamiasz sobie, że jesteś zamknięty w izolatce. Być może nie jest to wymarzone miejsce, ale przynajmniej żyjesz, prawda? Jako jeden z nielicznych ocalałych postanawiasz walczyć o przetrwanie w kolejnej stacji badawczej jak z horroru. Tym razem jednak możesz wyjść na zewnątrz! Ale uważaj… może brzmi to prosto, ale jest to nie lada wyzwanie! Najpierw musisz wezwać łazik lub stworzyć kombinezon Enviro, by móc stawić czoła surowej atmosferze. No właśnie – czy dasz radę?

Nemesis Lockdown wprowadza wiele zmian, jeśli o samą planszę chodzi. Nie tylko jest ona podzielona na 3 sektory, ale również posiada drugą – bardziej zaawansowaną stronę. Dodatkowo dochodzi jeszcze kwestia zasilania… Z dużą mocą przychodzą wielkie korzyści, ale jak pewnie się domyślacie – nic co piękne, nie trwa wiecznie – a już na pewno nie w Nemesis Lockdown. Wspomniana moc pozwala na korzystanie z akcji komputera. Te specjalne akcje wspierają nas w poruszaniu łazikiem, co może się bardzo użyteczne.

Ciemność, widzę ciemność.

Grając w Nemesis: Lockdown szybko zrozumiecie, że okablowanie bazy nie jest takie, jak się wydaje i w miarę upływu czasu zasilanie przestaje działać. To sprawia, że nasi bohaterowie wpadają w ciemność i są bardziej podatni np. na ataki z zaskoczenia. Ten mechanizm jest o tyle ciekawy, że wprowadza dodatkową warstwę strategiczną i zmusza nas do planowania akcji nawet kilka tur do przodu. Bo przecież, aby skorzystać z windy potrzebny nam komputer, a ten bez zasilania nie działa. No chyba że jesteś hakerem…

„Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest starch, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym” – H.P. Lovecraft

Ciemność i władza elektryczna to bardzo ważne czynniki. Intruzi z Nemesis zostali zastąpieni przez Nocnych Łowców, którzy są bardziej zabójczy, gdy zgasną światła. A światła będą zgaszone bardzo często, chyba że chcecie zużyć mnóstwo swoich cennych akcji na ich utrzymanie.

Karty na stół, czyli przebieg rozgrywki Nemesis: Lockdown

Sam przebieg rozgrywki nie zmienił się za dużo. Doskonały system kart akcji oryginału jest na szczęście obecny i nienaruszony. Każda tura pozwala na jedną lub dwie akcje, określone częściowo przez własną talię kart postaci, ze zmiennym kosztem płaconym przez odrzucenie innych kart z ręki. Pamiętajcie jednak, że wypalanie ręki jest bardzo ryzykowne. Jeśli napotkacie Nocnego Łowcę podczas Fazy Wydarzeń, a w dłoni pustki, to możecie być prawie pewni, że Was zaatakuje. Każda tura to więc wewnętrzna walka między dążeniem do celu a zachowawczym działaniem przed nieznanym.

To napięcie jest również odzwierciedlone w prostym wyborze pomiędzy ruchem a skradaniem się. Ten pierwszy generuje więcej hałasu, znacznie zwiększając szansę na atak wroga (którego oddech czuć na karku). Ten drugi wymaga odrzucenia większej liczby kart. Niezależnie od tego, którą opcję wybierzecie, pamiętajcie, że jak już dojdzie do walki, to możecie liczyć tylko na siebie. Amunicja do broni jest rzadka – jak sama broń – a ataki wręcz to naprawdę zły pomysł.

Bo chyba największą bolączką zarówno pierwszej, jak i drugiej edycji jest brak indeksu w instrukcji, który w kwestiach związanych z zasadami byłby bardzo pomocny. A jeśli uważaliście, że zasady Nemesis są skomplikowane, to tutaj będzie tylko trudniej. Bo o ile core gry jest taki sam, to dochodzi kilka nowych mechanizmów i mikro zasad, o których łatwo zapomnieć. Nie zdziwcie się więc, jak oprócz krzyku padających od ciosów przyjaciół, usłyszycie płacz gracza tłumaczącego zasady i wertującego instrukcję. Ot – klasyka horroru sama w sobie.

Jak długo jeszcze? – o wymarzonej drużynie słów kilka…

Pewnie wielu z Was może się ze mną nie zgodzić – ale o ile przeżywanie horroru wspólnie wydaje się „lepszą” opcją, to dla mnie w Nemesis pełny pięcioosobowy skład zawsze powoduje dreszcze. I wcale nie dlatego, że rozgrywka jest epicka. Ja po prostu przysypiam, czekając na swoją turę – mimo krwawej rządzy mordu! Dlatego, jeśli tak jak ja wolicie działać, to zdecydowanie polecam rozgrywkę w 3-4 osoby, aby cały czas być na bieżąco.

Miałem Ci ja przyjaciół – czyli o tym, dlaczego gracze często poszukują nowych towarzyszy do grania.

Jak pamiętacie, wspominałam na samym początku, że tytuł ten ocieka zdradą i szybko może się okazać, że Nocni Łowcy to nie będzie Wasz jedyny problem. Warto o tym pamiętać, kiedy siadacie do stołu w dobrych relacjach i jeszcze planujecie wygrać! Zwycięstwo jako jednostka w tej grze jest oczywiście możliwe, choć mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne jest, że nie będzie żadnych zwycięzców lub ktoś wbije Wam nóż w plecy. To brutalnie surowa gra.


Podsumowanie recenzji Nemesis: Lockdown

Jak Adam Kwapiński zauważa w instrukcji – Nemesis Lockdown został zaprojektowany tak, aby wywołać serię ekscytujących, filmowych momentów, które mają nagrodzić graczy poprzez dramaturgię narracji, nawet jeśli wiąże się to z przegraną. I tym właśnie jest dla mnie ten tytuł – fantastycznym stand-alone dodającym jeszcze więcej do już w pełni ekscytującego i przerażającego świata Nemesis.

Jeśli jesteście niezdecydowani między Lockdown a zwykłym Nemesis, to ze swojej strony polecam nowsze wydanie. Fani pierwowzoru docenią nowe elementy i różne wyzwania, podczas gdy nowicjusze będą pod wrażeniem siły tematycznej. Zakładając, że poradzą sobie z ciężkim zestawem zasad i super długim czasem gry. No i wierzą, że przyjaźń przetrwa największe zdrady…


Mocne Strony:

  • wykonanie,
  • ociekający klimat horroru,
  • dwustronna plansza – wariant bardziej zaawansowany,
  • nowe mechanizmy w tym światło i mrok,
  • negatywna interakcja,
  • olbrzymia regrywalność,
  • bardziej rozbudowane drogi ucieczki – nowa warstwa strategiczna,

Słabe Strony:

  • brak indeksu w instrukcji,
  • rozgrywka potrafi trwać wiele godzin,
  • nie dla graczy o słabych nerwach – trup ściele się gęsto – i nie mówimy tutaj o przeciwnikach,

Przydatne linki:

Grę najtaniej kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Katarzyna Dzierżęga

Gry planszowe są naszą pasją. Zapytasz co u nas słychać? – Gry planszowe. Jak tam w Poznaniu? – Gry planszowe. Co robicie w Sylwestra? – you-know-what! Każde z nas zaczęło osobno. Kasia od Talizmana, Adrian od… Monopoly Deal. I to w dużej mierze właśnie gry nas połączyły. Jesteśmy zdecydowanie freak-ami. Na naszej drodze szybko zaczęły pojawiać się coraz to cięższe euro i ameritrashe. Im bardziej nietypowo – tym lepiej. Staramy się grać jak najczęściej, co chwilę odnajdując pozycje godne naszej uwagi. Szukamy tych, które urzekną nas na długie godziny. Nie znaczy to jednak, że odmawiamy sobie krótkich i lekkich gier. W naszej kolekcji mamy już ponad 300 tytułów. Chcielibyśmy wskazać kilka konkretnych, tych ulubionych, ale może zamiast tego podzielimy się z Wami tym, co jest na naszej półce:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *