Recenzje

Recenzja #353 Ostatni Bastion

Twierdza Ostatni Bastion została właśnie zaatakowana przez hordy groźnych potworów. Najeźdźcy atakują z północy, południa, ze wschodu i zachodu. Jesteśmy w potrzasku, ale drużyna bohaterów już mobilizuje swoje siły, by wspólnymi siłami stawić czoła niebezpieczeństwu. Czy nasza cytadela przetrwa to oblężenie?


Informacje o grze Ostatni Bastion

Autor gry: Antoine Bauza

Ilustracje: Nastya Lehn, Pierô

Wydawnictwo: Rebel

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: 45 minut

Wiek: 14+

Mechaniki w grze: Cooperative Game, Dice Rolling, Die Icon Resolution, Grid Movement, Modular Board, Move Through Deck, Player Elimination, Square Grid, Variable Player Powers, Variable Setup


Ta recenzja powstała dzięki uprzejmości księgarni internetowej Gandalf, w której możecie kupić omawiany dziś tytuł, ale także inne gry planszowe.


Garstka bohaterów zebrała się razem, by ukraść potężne artefakty z rąk Złowrogiej Królowej. Bez nich władczyni – dotąd nieśmiertelna – pozbawiona jest części swojej mocy. Nie spocznie, póki nie odzyska tego, co jej odebrano.

Ścigani przez arcymagów Złowrogiej Królowej, bohaterowie zostali zmuszeni do odwrotu. Powrócili do Bastionu Pradawnych Królów, którego murów muszą teraz za wszelką cenę bronić.

Hordy wrogów nieustannie oblegają mury obronne. Utrzymanie cytadeli to trudne zadanie, jednak od niego zależą losy świata. Jeśli bastion upadnie, cała cywilizacja zostanie zmieciona, a na świecie zapanuje mrok…

Zawsze chciałem spróbować swoich sił w kooperacyjnej grze planszowej, jaką jest Ghost Stories, a to dlatego, że słyszałem o niej same pochlebne opinie. Mobilizowało mnie również to, że sięgnięcie po zwycięstwo jest niemal niemożliwe. A więc, gdy tylko doszły do mnie słuchy o reimplementacji tej mechaniki w grze Ostatni Bastion, postanowiłem poczekać na jej polską premierę. Zmianie uległa nie tylko tematyka gry, ale także wygładzono niektóre mechaniki i dodano kilka usprawnień. Jak zatem w 2020 roku prezentuje się gra, której pierwowzór został wydany w 2008 roku? Zaraz się przekonamy.


Przegląd elementów gry Ostatni Bastion

W środku standardowej wielkości kwadratowego pudełka Ostatniego Bastionu znajdziemy wiele dobrego. Po pierwsze są to dobrze napisana instrukcja z wieloma przykładami i ilustracjami ułatwiającymi zrozumienie zasad gry oraz dodatkowy arkusz z opisem mocy plansz bohaterów, płytek bastionu oraz kart hordy.

Największym pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie obecność plastikowych figurek naszych ośmiu postaci, sztandaru, wózka i sieci. Są one wykonane starannie i aż proszą się o to, by je pomalować.

Kolejnym elementem są solidne tekturowe elementy murów, płytek bastionu oraz plansz hord. Ilustracje na nich są kolorowe, a wszystko stanowi spójną całość. Żałuję tylko, że pojawiające się na nich grafiki nie są mroczniejsze, ale to tylko moja osobista preferencja.

Nasi bohaterowie otrzymują swoje dwustronne plansze, na których będziemy przechowywać najróżniejsze znaczniki. Na odwrocie każdej z nich znajdziemy wersję zranioną.

Grafiki pojawiające się na kartach hordy wykonanych mechaniką płótnowania są bardzo ciekawe i doskonale wpasowują się w całość. Ikonografia pojawiająca się zarówno na kartach, jak i na wszystkich innych elementach jest czytelna i zrozumiała.

Bardzo ciekawym elementem są również figurki zła w postaci czaszek, które umieścimy zarówno na płytkach naszego bastionu, jak i na planszach bohaterów.

Pozostałe elementy to: karty pomocy, najróżniejsze żetony i unikatowe kości. Wszystko zostało wykonane z należytą starannością i dbałością o szczegóły.


Zarys rozgrywki

Ostatni Bastion to kooperacyjna gra planszowa. Zadaniem graczy będzie obrona twierdzy przed atakami hordy potworów, wysłanych przez Złowrogą Królową. Jej atak jest wynikiem naszej kradzieży potężnych artefaktów, które były jej własnością.

Rozgrywka została podzielona na dwie następujące po sobie fazy. Pierwszą z nich jest faza hordy. W jej trakcie będziemy aktywowali powtarzające się negatywne efekty, które występują na kartach umieszczonych na planszy hordy przypisanej do naszej postaci. Plansza ta zawiera trzy miejsca na karty przeciwników. Gdy tylko jest jeszcze na niej jakieś miejsce, to kolejnym krokiem jest pobranie kolejnej kart hordy. Jeśli natomiast została ona już zapełniona, należy aktywować negatywny efekt znajdujący się na niej. W trakcie gry musimy stale pozbywać się zagrożenia, eliminując kolejnych przeciwników, ponieważ efekty na nich są dla nas zwyczajnie bardzo niekorzystne. Możemy tracić życie, turę, czy też być zmuszeni do rzutu specjalną czarną kością spaczenia. Pojawiające się na niej efekty są oczywiście dla nas destrukcyjne.

Druga faza: jedna akcja i jeden ruch.

W drugiej fazie będziemy mogli wykonać w dowolnej kolejności jedną akcję i jeden ruch po płytkach bastionu. Możemy zdecydować się na aktywację płytki bastionu i skorzystanie z jednej z 9 dostępnych na nich zdolności lub też na walkę z jednym, lub dwoma potworami. Na płytkach bastionu znajdują się najróżniejsze zdolności, które mają nam pomóc w walce z hordą. Przykładem takiej akcji jest sztandar, który pozwala na pobranie specjalnego żetonu i umieszczenie go na specjalnej figurce. Od tej pory w zależności, na jakiego rodzaju sztandar się zdecydowaliśmy, łatwiej będzie nam pokonywać potwory z określonej kategorii. Możemy również dodawać sobie życia, zwiększać mobilność, czy też mieszać w szykach wrogich jednostek. Zdolności jest znacznie więcej i pozwalają na najróżniejsze zagrania taktyczne.

To czy staniemy do walki z jednym, czy też dwoma potworami zależy od naszego położenia. Jeśli stoimy na rogowej płytce, a akurat graniczą z nami dwa potwory, to jest szansa na podwójne zabójstwo. Potwory posiadają symbole w różnych kolorach. Te same symbole znajdują się również na kościach. Aby pokonać przeciwnika, należy wyrzucić taką samą lub większą liczbę symboli. Białe ścianki są jokerami, a więc sami decydujemy jakimi symbolami się stają. Walki w tej grze są bardzo losowe, ale możemy się do nich odpowiednio przygotować, kolekcjonując np. żetony wyposażenia, które zwiększają nasze szanse na pozytywny wynik starć.

Współpraca między graczami jest bardzo ważna.

Wykorzystując moce naszych bohaterów i umiejętności znajdujące się na płytkach bastionu, musimy regularnie pozbywać się pojawiających potworów. Ścisła współpraca między graczami jest bardzo ważna. Z każdą kolejną pozostawioną kartą hordy nasze szanse na odparcie przeciwnika maleją. Tutaj efekt toczącej się kuli śnieżnej jest bardzo wyraźny. W pewnym momencie może dojść do sytuacji bez wyjścia i ostatecznej klęski naszego bastionu lub śmierci wszystkich bohaterów. Aby wygrać, musimy pokonać wodza znajdującego się gdzieś na dnie talii hordy. Gdy ta się wyczerpie, również należy pogodzić się z przegraną.

W grze pojawiają się również dodatkowe mechaniki takie jak: ranny bohater, żetony spaczenia, mobilizacji. Poziom trudności również jest modyfikowalny, więc gdy tylko chcecie sobie ułatwić rozgrywkę, to nic nie stoi na przeszkodzie, a że grę cechuje wysoki poziom trudności, szybko może dojść do takiej sytuacji, bo ile można przegrywać. Wszystkie pozostałe zasady rządzące rozgrywką poznacie, gdy poddacie się lekturze instrukcji do gry.


Recenzja gry Ostatni Bastion

Ostatnią grą kooperacyjną, którą miałem przyjemność recenzować był Aeon’s End (nasza recenzja tutaj). Ostatni Bastion przypomina mi jednak bardziej gry typu „tower defense” z niewielką szansą na wygranie. W tej części recenzji pominiemy już kwestię świetnego wykonania, nad którym zachwycałem się przeglądzie elementów.

Mechanika gry, mimo tego, że pochodzi z 2008 roku, nie wydaje się przestarzała jak na obecne czasy. Gra w bardzo sprytny sposób angażuje każdego gracza i wymaga ścisłej współpracy z innymi. Oczywiście gry tego typu mogą być podatne na gracza „alfa”, który będzie sugerował innym optymalne posunięcia, ale jest to problem bardziej osób niż samej gry. Podczas rozgrywki warto rozmawiać nad stołem i zastanawiać się nad kolejnymi posunięciami, ale niech ostateczna decyzja pozostanie do aktywnego gracza.

Bardzo spodobało mi się w Ostatnim Bastionie to, że każda z postaci posiada inne zdolności. Niektóre z nich w połączeniu z innymi wydają się silniejsze, a niektóre słabsze. Część z nich jest mocno sytuacyjna, ale nie ma takich, które by się nie przydały. Do tego wszystkiego dochodzą umiejętności pochodzące z kafelków bastionu i mamy naprawdę niesamowite możliwości na rozprawienie się z oprawcami. Ci jednak nie odpuszczają i nacierają na nas z całą siłą. W pewnym momencie możemy nawet poczuć się przytłoczeni przez ich liczbę i będzie się to zdarzać często, ale taka właśnie jest ta gra. Musimy cały czas na bieżąco analizować sytuację, która potrafi zmieniać się diametralnie z tury na turę. W miejsce jednego rozwiązanego problemu pojawiają się dwa kolejne.

Losowość może odgrywać pierwsze skrzypce.

Losowość pojawiania się nowych jednostek hordy nie jest tak denerwująca, jak niekorzystny wynik rzutu na kościach w trakcie walki. Ten element może generować największą irytację. Oczywiście istnieją środki zaradcze, ale umówmy się, w tej grze, jeśli nie podejmiesz ryzyka – nie wygrasz. Dlatego musisz zdać sobie sprawę z tego, że losowość może decydować o naszej ostatecznej porażce, bądź co rzadziej zwycięstwie. Mnie po kilku rozgrywkach w Ostatni Bastion nadal nie udało się wygrać, ale nie próbowałem zmniejszać poziomu trudności, bo lubię tego typu wyzwania. Gdy w końcu uda się pokonać popleczników Złowrogiej Królowej, wtedy satysfakcja będzie ogromna.

Na regrywalność pozytywnie wpływa losowe ułożenie płytek bastionu i plansz hordy, różne kombinacje postaci oraz losowo pojawiające się potwory na planszy. Wszystko to sprawia, że każda rozgrywka będzie inna. Szkoda tylko, że nie oddano do naszej dyspozycji jeszcze kilku dodatkowych kafelków bastionu. Uważam, że to zmarnowany potencjał. Gra bardzo dobrze działa na dwóch, trzech i w komplecie graczy. Nie spodobała mi się jednak gdy próbowałem stawić czoła wrogowi w pojedynkę. Czułem się wtedy osamotniony i bezsilny. Gra zdecydowanie lepiej działa, gdy mamy jednego lub kilku towarzyszy przy stole. Kooperacja to nieodzowny element rozgrywki w Ostatnim Bastionie.

Gra pomimo wielu opcji i ciągle zmieniającej się sytuacji na planszy nie generuje większych przestojów i wszystko działa tutaj dość płynnie. Dlatego też czas pojedynczej rozgrywki zwykle zamyka się poniżej godziny. Pozwala to na kolejną próbę zmierzenia się z wrogiem jeszcze tego samego wieczoru.

Podsumowanie

Ostatni Bastion to jak na te czasy wciąż świetna gra kooperacyjna wykorzystująca bardzo ciekawe mechanizmy. Wyzwanie w każdej rozgrywce jest bardzo wymagające, a to zachęca mnie do kolejnych prób zmierzenia się z wrogą hordą. To gra, która świetnie prezentuje się na stole, ma bardzo przystępne zasady i cechuje się dużą regrywalnością i dynamiką. Bardzo żałuję, że motyw przewodni nie jest nieco mroczniejszy, bo gra aż się o to prosi. Nie mniej jednak generyczne fantasy nie odstrasza i bardzo dobrze wpisuje się w mechanikę i tematykę gry.

Moim zdaniem to doskonałe przeniesienie gier typu „tower defense” na planszę. Jeśli tylko kręcą Cię ciągłe porażki i nie przeszkadza Ci losowość, która może decydować o ostatecznym wyniku rozgrywki, to gra powinna przypaść Ci do gustu. Według mnie to jedna z ciekawszych propozycji w swojej kategorii, która na długo pozostanie w mojej kolekcji gier planszowych. Polecam!


Mocne strony:

  • świetne wykonanie i obecność figurek,
  • fantastyczne ilustracje,
  • duża dynamika rozgrywki,
  • satysfakcjonujące wyzwanie,
  • prosta mechanika,
  • duża różnorodność postaci i ich umiejętności,
  • spora regrywalność,
  • dobre skalowanie.

Słabe strony:

  • losowość,
  • liczba najeźdźców może przytłoczyć,
  • zabrakło dodatkowych kafelków bastionu,
  • tematyka fantasy bardzo generyczna,
  • porażki przeważają nad zwycięstwami, co niektórych może zniechęcać,
  • tryb solo.

Przydatne linki:

Grę kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek



Grę do recenzji przekazała księgarnia internetowa Gandalf za co bardzo dziękujemy!

Adrian Gieparda

Drzemiąca we mnie pasja i chęć dzielenia się swoją opinią na temat gier, a także szerzenia tego hobby była tak silna, że stworzyłem własny serwis, który nazwałem Diceland. W nowoczesne gry planszowe gram już od ponad 12 lat, a takie tytuły jak Agricola, Troyes, Terraformacja Marsa, czy też Projekt Gaja są dla mnie grami niemalże doskonałymi. Obecnie jestem wielkim fanem wszelkich gier euro, gdzie zdecydowano się użyć mechanikę kości w unikatowy/niecodzienny sposób. Nie odmówię również partii w ciekawe rodzinne tytuły, które pozwalają miło spędzić czas w gronie najbliższych i oderwać się od zgiełku codziennej rutyny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *