Recenzja #524 Twierdza: Oblężenie Runedar
W końcu udało Wam się odnaleźć skarb, o którym krążyły legendy. Kiedy wraz ze swoimi krasnoludzkimi braćmi i siostrami snuliście rozmowy o tym, na co przeznaczycie te wszystkie świecidełka, dotarł do Was hałas, który dobrze znacie. To ORKOWIE! Zamiast spokojnego spaceru do domu czeka Was próba ucieczki przez zawaloną kopalnię! Czy potężna armia wyposażona w maszyny oblężnicze wróci do domu z pustymi rękami?
Informacje o grze Twierdza: Oblężenie Runedar
Autor gry Twierdza: Oblężenie Runedar: Reiner Knizia
Wydawnictwo: Lucrum Games
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 60-90 minut
Wiek: 10+
Recenzja gry Twierdza: Oblężenie Runedar
Twierdza: Oblężenie Runedar prezentuje się na pierwszy rzut oka pięknie. Duże i niewymiarowe pudełko może na początku przerazić zagorzałych zbieraczy planszówek (pozdrawiam siebie), ale za to szybko się wyjaśnia, że skrywa w sobie naprawdę świetną, plastikową twierdzę. Okej, nie jest to zamek, który wybudowalibyśmy sobie, gdybyśmy mieli więcej pieniędzy, ale te wszystkie kanciaste kształty mają swoje odzwierciedlenie w zasadach. Wszystko to cieszy oko. Wyobrażacie sobie od razu, jak z radością będziecie skakać po twierdzy Waszymi meplami i niestety przychodzi moment, kiedy zwracacie uwagę na grafiki Waszych przeciwników. Jest źle. Ich klimat jest bardzo słaby i nie wzbudzają żadnych emocji, a przynajmniej tych pozytywnych. Plus jest jednak taki, że bardzo łatwo zastąpić je jakimikolwiek innymi figurkami. Dzięki temu gra nabiera świetnego klimatu!
Jeśli już jesteśmy przy klimacie, to jest to mój ulubiony aspekt gry Twierdza: Oblężenie Runedar. Jest tak jak w opisie – coraz większe hordy orków nacierają z każdej strony, a my kalkulujemy jak przetrwać i uciec. Nie brakuje tutaj spektakularnych akcji, w których kilka ruchów może otworzyć Wam drogę do zwycięstwa. Podejmujemy wspólnie z innymi graczami ciężkie decyzje np. o wykorzystaniu naszych jednorazowych kart najemników. Jest presja czasu i ogromna satysfakcja z wygranej.
Próg wejścia gry jest niski. Twierdza stanowi również fajne wprowadzenie do mechaniki deck buildingu. Nowym graczom zasady będziecie w stanie wytłumaczyć w ok. 10-15 minut i właściwie od początku będą w stanie coś pokombinować, zamiast zastanawiać się co przed chwilą zostało powiedziane. Jaki jest jednak cel rozgrywki? Naszym celem jest przekopanie się przez gruz i ucieczka ze złotem. Orkowie nie ranią naszych krasnoludów, ale zabierają złoto i uciekają, dlatego musimy odpierać ich ataki. Dodatkowo, żeby lepiej sobie radzić, będziemy kupować ulepszenia do naszych osobistych decków. Żeby jednak coś ulepszyć, potrzebujemy wspólnie uzbierać wymagane surowce. Tak więc w swojej turze będziemy mogli: przekopywać się przez gruz, zbierać surowce, walczyć z orkami oraz do nich strzelać z kuszy. Oprócz orków będziemy również odpierać ataki maszyn oblężniczych i goblinów, które rządzą się swoimi prawami. Brzmi prosto? Bo takie właśnie są zasady w najnowszej grze Reinera Knizi.
Twierdza: Oblężenie Runedar to tytuł, którego zasady wytłumaczycie w kilka minut!
Do emocji towarzyszących pierwszemu zetknięciu z Twierdzą warto dodać to, że gra sprawia wrażenie tych prostych, rodzinnych planszówek rodem ze starych reklam. Łatwo można sobie wyobrazić uśmiechniętą rodzinę turlającą kostkami dookoła wspaniałej 3D planszy. Nic bardziej mylnego! Jakie było moje zaskoczenie, kiedy po kilku pierwszych rundach wiedzieliśmy już, że nie mamy żadnych szans i gra nas sponiewierała tak, że przegraliśmy praktycznie na wiele możliwych sposobów. To był również ten moment, kiedy zaczęliśmy analizować, czym się będzie różnić rozgrywka na większą liczbę graczy. Im mniej graczy tym sprzęt, który kupujecie podczas rozgrywki, będzie droższy. Przy dwóch graczach może i wprowadzi więcej zmian, ale zanim go zdobędziecie, możecie mieć na głowie już naprawdę wiele problemów. Dodatkowo przemieszczanie się po planszy jest wtedy mocno ograniczone, jednak potworów jest mniej. Finalnie moim zdaniem o wiele łatwiej gra się w 3-4 osoby niż 2.
Kwestia oczekiwania na swoją kolej wygląda tu podobnie jak w większości kooperacji. Czas mija szybko, ponieważ w turze innych graczy staramy się zaplanować nasze ruchy w optymalny sposób. Dzielimy się zadaniami, kto ma zabić orków, kto pójdzie kopać i kto dostanie jaki przedmiot. Jest tego na tyle dużo, że przy stole zawsze prowadziliśmy ożywioną rozmowę.
Jeśli chodzi o czas gry Twierdza: Oblężenie Runedar, to nie pokrywa się z pudełkowym 60-90 minut. Pierwszym razem co prawda zginęliśmy w pół godziny, ale kolejne rozgrywki pokazały, że strasznie trudno byłoby uzyskać taki czas. O ile w trudnych grach to standard, o tyle tutaj, w grze ze stosunkowo prostymi zasadami, bywa to dość męczące. Nie jest tak, że będziecie siedzieć znużeni, ale po pierwszych 90 minutach odczuwalna zaczyna być powtarzalność wykonywanych akcji.
Czy losowość w grze Twierdza: Oblężenie Runedar jest do zaakceptowania?
Kolejnym dużym minusem gry planszowej Twierdza: Oblężenie Runedar jest losowość. Jestem fanem losowości. Lubię kalkulować prawdopodobieństwo, że coś może się wydarzyć, ale era gier, w których nie możemy wykonywać żadnych przerzutów, już powoli odchodzi. Niestety w tym przypadku sparzycie się nieraz. Macie super sprzęt i rzucacie sześcioma kostkami? Niestety, pudło, które może Was wiele kosztować. Brak wpływu na przerzuty jest w przypadku Twierdzy dramatyczny.
Czy po dużych plusach i również odczuwalnych minusach mogę polecić nową pozycję Reinera Knizi? Tak, szczerze mogę polecić. Warto spróbować swoich sił. Nie będziecie się nudzić. Jeśli nie odstrasza Was losowość ani długi czas rozgrywki, może trafić nawet do Waszej czołówki. Na pewno będzie się świetnie sprawdzać przy graniu z całą rodziną. A jeśli jesteście wyjadaczami? Przyjemność sprawi Wam ciekawa mechanika deck buildingu, gdzie do końca gry macie tyle samo kart, ale wymieniacie je na inne – czasem lepsze, czasem wydawać by się mogło gorsze. Uśmiech na twarzach wywołuje również połączenie bitwy z orkami oraz takiej eurakowej nuty zbierania surowców i tworzenia przedmiotów.
Podsumowanie recenzji gry Twierdza: Oblężenie Runedar
Twierdza: Oblężenie Runedar to tytuł, który bardzo mocno mnie zaskoczył. Przede wszystkim spodziewałem się czegoś lekkiego, rodzinnego. Zupełnie nic nie wskazywało na to, że poziom trudności rozgrywki przy dwóch graczach podniesie poprzeczkę na tyle wysoko, że nie czuliśmy żadnych szans na zwycięstwo. Byłem wtedy zachwycony. Połączenie euro z zabijaniem hord przeciwników – to było naprawdę mega dobre. Jeżeli miałbym w Twierdzę grać często, nie przeszkadzałaby mi powtarzalność akcji i taktyki – daje to fajną satysfakcję i jest wystarczająco dobre.
Niestety są dwa elementy, które negatywnie wpływają na całość. O ile czas rozgrywki, który dwukrotnie przekraczał u nas pudełkowe 60-90 minut, byłby jeszcze akceptowalny, o tyle w połączeniu z prawie zupełnym brakiem wpływu na rzuty kostkami dochodzi do bardzo przykrej sytuacji, kiedy po 2 godzinach rozgrywki, rzucamy 6 kostkami, nie wypada nam na nich nic, zupełnie nic z tym nie możemy zrobić i przegrywamy. Oczywiście, mogą pomóc na to homerule, ale nowoczesne gry planszowe przyzwyczaiły nawet fanów ameri do przerzutów i wielka szkoda, że twórca nie przewidział takich modyfikacji.
Mocne Strony:
- klimat
- ciekawa i wciągająca rozgrywka
- mało czasu, a dużo do zrobienia
- mechanika budowania decków
Słabe Strony:
- zły rodzaj losowości – brak przerzutów
- zbyt długi czas rozgrywki
- grafiki potworów
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek