Recenzja #485 One Small Step
W dobie kolejnych gier o kolonizacji Marsa, Academy Games chwyta się tematu bardziej przyziemnego. Czy pierwsze lądowanie na księżycu potrafi być równie emocjonujące jak kolonizacja nowej planety? Podejmij wyzwanie w Wyścigu Kosmicznym w grze planszowej One Small Step! Przekonaj się, jak mały był to krok dla człowieka i jak wielki skok dla ludzkości.
Informacje o grze
Autor gry One Small Step: James DuMond, Gunter Eickert, James Schoch
Wydawnictwo: Academy Games
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 60-120 minut
Wiek: 10+
Rywalizacja Stanów Zjednoczonych i ZSSR w eksploracji kosmosu wywołała sporo emocji. Gra, która bazuje na temacie Wyścigu Kosmicznego, stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko. W One Small Step wcielicie się w jeden z przedmiotowych narodów i zmierzycie w pojedynkę lub w drużynowo z przeciwnościami losu w drodze po zwycięstwo. Rozpoczynajcie kolejne misje satelitarne po to, żeby przygotować coś, co zmieni oblicze historii. A może przeciwnikowi powodzi się zbyt dobrze i potrzebna jest odrobina zamieszania?
Zarys Rozgrywki One Small Step
One Small Step to typowy worker placement. Na tyle typowy, że po otwarciu pudełka i spojrzeniu na dość standardowe grafiki mamy wrażenie, że istnieje szansa, iż gra nas niczym nie zaskoczy (nie licząc braku jakiegokolwiek insertu czy woreczków strunowych – to mnie bardzo zaskoczyło!). Ale do rzeczy – po przeczytaniu często dwuznacznej instrukcji, przygotowaniu rozgrywki i wybraniu strony konfliktu, zaczynamy!
W grze będziemy zarządzać surowcami, przygotowywać całe zaplecze bezzałogowych i załogowych misji kosmicznych oraz wysyłać wspomniane misje i przeszkadzać przeciwnikowi. Brzmi dość groźnie, ale mechanika jest na tyle intuicyjna, że praktycznie od samego początku możemy skoncentrować się na samej strategii.
Przebieg rozgrywki One Small Step
Każda runda gry została podzielona na 7 faz:
- Odliczanie – W tej fazie będziemy przesuwać o jedno miejsce w prawo, wszystkie zagrane w poprzednich rundach misje. W ten sposób te, które znajdą się pod polem „Launch” zostaną odpalone na koniec tury. O ile oczywiście zostaną spełnione wszystkie wymagania.
- Uzupełnianie – W tej fazie uzupełniamy wszystko, co zostało zebrane z planszy w poprzedniej rundzie.
- Dobieranie kart – Do wyboru mamy 3 rodzaje kart: misje bezzałogowe (które reprezentują nie aż tak zaawansowane wydarzenia), misje załogowe (np. pierwszy spacer kosmiczny) oraz karty rozwoju (zwykle zapewniające surowce oraz specjalny rodzaj punktowania).
- Umieszczanie pracowników – Czyli główny trzon rozgrywki. Każda ze stron posiada 4 workerów – dwóch inżynierów i dwóch administratorów. Każda akcja może zostać wykonana tylko przez jeden typ pracownika. Możemy wykonywać akcje na planszy oraz na wyłożonych kartach. Jeżeli wybierzecie drugą opcję, na koniec fazy zabieracie daną kartę do siebie na rękę i będziecie mogli użyć jej specjalnej zdolności w fazie 6.
- Personel – jeżeli posiadacie karty personelu, to w tym momencie będziecie mogli z nich skorzystać i wykonać dodatkową akcję.
- Zagrywanie kart – Zagrać możemy maksymalnie dwie karty. Można przygotować sobie kolejną kartę misji (która przesunie się zgodnie z krokami fazy 1 lub zagrać kartę rozwoju (płacąc jej koszt i otrzymując bonus)
- Start misji – Sprawdzamy czy jesteśmy w posiadaniu surowców, wymaganych przez wszystkie misje na polu „Launch”. Wybieramy wariant misji – podstawowy lub zaawansowany – w zależności od tego ile mamy surowców oraz jakie bonusy chcemy osiągnąć i startujemy, zbierając punkty i dodatkowe surowce.
Droga na skróty?
W każdym momencie gry, między poszczególnymi fazami, jesteśmy w stanie kupić sobie specjalne ulepszenia, które dają nam pasywne zdolności. Często zmieniają grę bardzo mocno, ale uwierzcie – mała ilość surowców i chęć wysyłania jak najszybciej kolejnych misji, jest na tyle duża, że możecie nie mieć czasu na ich zakup, z obawy, że ktoś Wam zbyt daleko ucieknie.
Koniec gry aktywowany jest w momencie, kiedy jedna z drużyn wyląduje na księżycu. Nie oznacza to jednak automatycznej wygranej i może się okazać, że przeciwnicy, którzy postawili na większe przygotowania i misje załogowe, zdobędą więcej punktów w końcowym rozliczeniu.
Karty zagrożeń, czyli interakcja z przeciwnikiem.
Gra to przede wszystkim wyścig. Ścigamy się, komu uda się jak najszybciej wykonać bardziej zaawansowane misje. Musimy podejmować ryzyko i startować jak najwięcej misji na raz. Do wszystkiego potrzebne są nam jednak surowce, a z tymi nie jest zbyt kolorowo. Zaczynamy praktycznie od zera. Początkowo przy stole panuje atmosfera „przecież nie dam rady zrobić jednej misji a co dopiero 2 czy 3”. Wraz z rozwojem naszego silniczka mamy jednak więcej mocy i czasami widocznie zaczynamy uciekać przeciwnikowi.
W tym wypadku na ratunek przychodzą karty zagrożeń. Jak wiadomo, czynniki atmosferyczne, błędy ludzkie i wiele innych okoliczności może mieć wpływ na wydarzenia związane z lotami w kosmos. Dlatego jedna z akcji pozwala na położenie przeciwnikowi na karcie misji, ukrytej karty zagrożenia. Odsłaniamy ją dopiero w momencie aktywowania misji. Może się wtedy okazać, że przeciwnik nie będzie miał surowca przedstawionego na tej karcie i nie uda mu się zrealizować misji. Jedna karta, to niewielkie zagrożenie, ale zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba przygotować się np. do 5 takich kart (przeciwnik Was musi mocno nie lubić…).
One Small Step drużynowo
One Small Step, oprócz gry 1 vs 1, oferuje nam również tryb 2 vs 2. Ten tryb nie różni się praktycznie niczym od standardowej rozgrywki. Drużyny kontrolują wszystko wspólnie. Muszą konsultować się ze sobą, planować optymalne rozwiązania i czasami sprzeczać się o to kto ma rację.
Recenzja One Small Step
One Small Step to tytuł przeznaczony zarówno dla zaawansowanych graczy, jak i dla tych, którzy dopiero zaczęli przygodę z grami planszowymi. Mechaniki użyte w grze są na tyle proste, że już od samego początku jesteśmy w stanie cieszyć się tworzeniem naszego silniczka. Gra rzuca nam jednak sporo wyzwań, zostawiając przy tym wiele różnych możliwych rozwiązań. W związku z tym nie raz przy stole pojawić się może dłuższa chwila na zastanowienie.
Z pomocą przychodzi tryb drużynowy. Z instrukcji można wywnioskować, że został on wprowadzony na siłę. Jednak nic bardziej mylnego. Grając w 4 osoby nasze działania stają się o wiele bardziej precyzyjne. Analizujemy w końcu wszystko z podwójną mocą! Paleta możliwych strategii wiele w tym przypadku zyskuje. Dodatkowo podczas oczekiwania na swoją kolej możemy podyskutować o planach na przyszłość czy podsłuchać, o czym mówi przeciwnik.
Ile razy można wylądować na księżycu?
Zastanawiacie się pewnie, ile razy można tak lądować na księżycu zanim się znudzimy? Losowość w przygotowaniu rozgrywki i mnogość decyzji sprawia, że trudno znużyć się One Small Stepem. Co więcej – po kilku rozgrywkach wpadniecie na jeszcze bardziej nieoczywiste zagrywki. Dodajmy do tego inną taktykę przeciwnika i znużenie nam nie grozi. Pod tym kątem bardzo podobało mi się to, że dopiero w piątej rozgrywce znajomy zaczął używać karty, która uważana była przez nas za beznadziejną i wygrał dzięki niej, choć to ja wylądowałem jako pierwszy na księżycu.
One Small Step nie jest grą pozbawioną minusów. Dla niektórych czas rozgrywki może być zbyt długi. Nie mam pojęcia, czemu na pudełku jest napisane 60-90 minut. Nawet gdy staramy się wykonywać szybko ruchy, często po godzinie nie jesteśmy jeszcze w połowie gry. U nas standardowo było to ok 3-4 godziny. Osobiście mi to nie przeszkadza, lubię dłuższe gry i ten tytuł mnie pod tym kątem satysfakcjonuje.
Kolejnym aspektem, który może znaleźć tylu zwolenników, co przeciwników są karty zagrożeń. Typowe euro i budowanie silniczka okraszone tą negatywną i losową interakcją, to już raczej kwestia osobistych preferencji. Nie jest też tak, że stoimy pod murem i przeciwnik rzuca nam pod nogi kłody, a my nic nie możemy zrobić. Jeżeli przed rozgrywką przejrzymy talię kart zagrożeń, wiemy już na co się można przygotować i wiele misji, na których uzbierana była dość duża sterta zagrożeń skończyła się powodzeniem.
Wspaniała dawka wiedzy!
Na wyróżnienie zasługuje również klimat rozgrywki i edukacyjny aspekt gry. W samej instrukcji dodane jest sporo materiałów, które opisują, jak wyglądały wydarzenia w tamtych czasach. Bardzo lubię taki rodzaj połączenia przyjemnego z pożytecznym. Oprócz tego z samych kart można się nauczyć równie wiele. Do tej pory byłem laikiem, jeśli chodzi o tematykę pierwszych kosmicznych lotów. One Small Step fajnie dawkuje informacje. Po rozgrywce jest pokusa wracania do ciekawszych kart w celu zagłębienia się w więcej ciekawych faktów. Dzięki temu wszystkiemu możemy się poczuć, jakby sukces misji był faktycznie w naszych rękach i nawet pierwsze bezzałogowe loty dają nam ogromną satysfakcję.
Podsumowanie
One Small Step nie był tytułem, na który czekałem z niecierpliwością. Dlatego byłem mocno zaskoczony, gdy okazało się, że oczarował wszystkich moich współgraczy. Uwielbiam to, że przy tej grze zawsze towarzyszy tak wiele emocji. Mózgi parują, zaciskamy nerwowo kciuki i odczuwamy ogromną satysfakcję z naszych kolejnych sukcesów. Wszystko w bardzo zgrabnej mechanice, która pozwala bez granic wciągnąć się w Kosmiczny Wyścig. Zdecydowanie na plus, zdecydowanie polecam!
Mocne strony:
- zgrabna mechanika,
- klimat,
- duża dawka informacji,
- ciekawe zdjęcia na kartach,
- uczucie wyścigu.
Słabe strony:
- długość rozgrywki,
- wysoka cena w stosunku do contentu,
- losowość (jeżeli ktoś nie daje jej żadnych szans w planszówkach).
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek