Recenzje

Recenzja #197 Brzdęk: Nie Drażnij Smoka

Nikt nie mówił, że złodziejski fach jest lekki. Tym razem czeka nas nie lada wyzwanie, gdyż spróbujemy zejść do podziemi smoczej twierdzy, by pokusić się o zdobycie cennych skarbów. Czy wystarczy Ci odwagi i sprytu, by prześcignąć pozostałych grabieżców?


Informacje o grze

Autor gry: Paul Dennen

Ilustracje: Rayph Beisner, Raul Ramos, Nate Storm

Wydawnictwo: Lucrum Games

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: 30-60 minut

Wiek: 12+

Mechaniki w grze: Card Drafting, Deck / Pool Building, Player Elimination, Point to Point Movement, Press Your Luck


Smocza Twierdza to niebezpieczne miejsce. Lochy kryją mnóstwo skarbów, ale dostępu do nich strzeże rozwścieczony smok. Grupa złodziejaszków właśnie otwiera wejście do podziemi!


Przegląd elementów gry

Kto z Was nie słyszał opowieści o smoczej twierdzy, która skrywa niezwykle cenne skarby. Historia ta przewija się w najróżniejszych opowieściach literackich, kinowych, jak i w grach komputerowych. Tym razem motyw ten trafia na planszę za sprawą debiutu Paula Dennena. Czy udało mu się oddać ducha niebezpieczeństwa związanego z eksploracją podziemi i próby kradzieży skarbu? Dowiecie się tego z tej recenzji.

Zacznijmy od przyjrzenia się pudełku i jego zawartości. Okładkę zdobi klimatyczna ilustracja próby ucieczki przed wściekłym smokiem, co wręcza idealnie obrazuje sytuację, którą napotkamy podczas partii w „Brzdęk: Nie Drażnij Smoka”.

Pod wieczkiem skrywa się bardzo dobrze napisana instrukcja do gry, której jednorazowa lektura w zupełności wystarczy, aby poznać zasady rządzące omawianą dziś pozycją. Wszystkie elementy znalazły swoje miejsce w bardzo dobrze zaprojektowanej wyprasce, która z pewnością pomieści również protektory w formie koszulek na karty.

Sercem gry są karty, na których umieszczono wiele klimatycznych i humorystycznych ilustracji. Karty są bardzo czytelne, a dodatkowo znajdziemy na każdej z nich mniej lub bardziej śmieszne sentencje. Świetna robota.

Naszą wyprawę po skarb będziemy toczyć na bardzo dobrze zaprojektowanej dwustronnej planszy twierdzy i jej podziemi o dwóch różnych poziomach trudności. Dużym plusem jest jej czytelność, co niestety miało negatywny wpływ na ilustrację, która nie należy do najciekawszych.

Pozostałe elementy to kostki brzdęku i smoka, pionki graczy, materiałowa smocza sakwa, z której będziemy losowali kostki, a także kilka dodatkowych znaczników niezbędnych podczas rozgrywki. Znalazło się również miejsce na pionek smoczej głowy.


Zasady gry

W grze Brzdęk wcielimy się w rabusia, który podejmie rywalizacje z innymi śmiałkami o smoczy skarb. Będziemy musieli, nie tylko dotrzeć jak najgłębiej się da, zbierając przy okazji wszystko, co cenne, ale również wrócić cało na powierzchnię. Każdy nasz krok może prowadzić do tytułowego Brzdęku, czyli hałasu, który wybudza smoka z jego nieustającej drzemki. Im więcej hałasu, tym większa wściekłość smoka, a tym samym mniejsza szansa na nasze przeżycie.

Cała mechanika gry oparta została na budowaniu talii podczas toczącej się partii. Eskapadę rozpoczniemy z podstawowymi kartami, służącymi do poruszania się po planszy, kupowania nowych kart oraz atakowania różnych potworów, które przyjdzie nam napotkać w czeluściach podziemi smoczej twierdzy.

Z czasem nasza talia będzie rosła w siłę za pomocą sprawności, która widnieje na naszych kartach. Dzięki temu zasobowi będziemy pozyskiwać nowe, coraz to cenniejsze i bardziej zróżnicowane ich odpowiedniki. Tak zwany rynek zawsze będzie się składał z pięciu losowych kart. Mogą się tam pojawić umiejętności ulepszające poruszanie się po zamku, możemy tam spotkać towarzyszy, którzy nam pomogą na różne sposoby. Często spotkamy tam również potwory, które po pokonaniu dostarczą nam trochę gotówki. Oprócz rynku do naszej dyspozycji oddane zostały cztery pule kart, w które również możemy się zaopatrzyć (wśród nich znajduje się także jedna karta Wszędobylskiego Goblina, za którego pokonanie otrzymamy jedną sztukę złota).

Niestety na niektórych naszych kartach będzie pojawiała się informacja o spowodowaniu Brzdęku. Sprawia to, że jesteśmy zmuszeni dołożyć nasze kosteczki do woreczka z kosteczkami smoka. To z kolei zwiększa szansę na to, że smok zaatakuje właśnie nas.

Początkowo kostek smoka w sakwie jest na tyle dużo, że prawdopodobieństwo wylosowania naszej jest bardzo niewielkie. W miarę postępu trafi ich tam coraz więcej, a nasze życie będzie spadało coraz szybciej. Na szczęście istnieje kilka metod leczenia się. Do ataku smoka dochodzi zawsze wtedy, gdy na kartach rynku pojawi się specjalna ikona wściekłego smoka. Wtedy też losujemy kostki z sakwy – ich liczba jest zależna od postępu gry (im dalej, tym więcej).

Cała rozgrywka przypomina niejako wyścig. Przemierzamy korytarze, pełne cennych skarbów, a im głębiej uda nam się dotrzeć, tym cenniejsze rzeczy uda nam się znaleźć. Ryzykiem takich poczynań jest dłuższa droga na powierzchnię, a tym samym większa szansa na śmierć. Naszym najważniejszym celem jest zdobycie jak najcenniejszego artefaktu, gdyż w tym przypadku możemy nieść ze sobą tylko jeden taki przedmiot i to właśnie ten, który podnieśliśmy jako pierwszy. Pamiętajmy, że musimy być szybsi od naszych rywali, gdyż mogą nam oni zwędzić coś tuż sprzed nosa, a tego chyba byśmy nie chcieli.

Grę wygrywa ten z graczy, którego suma wartości zdobytego artefaktu, punktów zwycięstwa na zdobytych żetonach dodatkowych, liczba sztuk złota oraz punktów z kart jest najwyższa. Zostaje on ogłoszony największym złodziejem w królestwie.


Wrażenia z rozgrywki

Grając w Brzdęk: Nie Drażnij Smoka nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to tytuł, do którego wykonania nie można się przyczepić. Wszystko jest tutaj przejrzyste, ilustrację są ciekawe (za wyjątkiem planszy), elementy są solidne i co najważniejsze nie ma tutaj żadnych zbędnych elementów. Wypraska jest skonstruowana bardzo dobrze, dlatego też rozkładanie i chowanie gry nie przyprawi Was o zawroty głowy.

Bardzo ciekawym pomysłem jest zastosowanie dwustronnej planszy. Dzięki takiemu rozwiązaniu jesteśmy w stanie dostosować poziom rozgrywki do naszych potrzeb i graczy, z którymi gramy. Dla początkujących i bardziej familijnych osób, zdecydowanie bardziej polecam wersję lżejszą z niebieskim niebem. Ja natomiast preferuję rozgrywki na stronie po zachodzie słońca. Układ podziemnych korytarzy jest tutaj zdecydowanie ciekawszy. Do pewnych miejsc nie dostaniemy się już tak łatwo. Musimy dokładniej i precyzyjniej budować naszą talię, by za chwilę nie skończyć z dziesięcioma ranami, co w tej grze oznacza permanentną śmierć.

Skutkuje to odpadnięciem takiego gracza, dlatego też, aby nie nudzić się podczas trwającej partii, lepiej uważnie podchodzić do stanu swojego zdrowia. Mechanika budowania talii dostarcza dużo przyjemności. Jest sporo kombinowania, a wybory niemal nigdy nie są oczywiste. Dzięki dużej ich różnorodności, sposobów na wygraną znajdziemy przynajmniej kilka. Dzięki temu regrywalność gry plasuje się na wystarczająco wysokim poziomie. Na niekorzyść tego aspektu wpływa jednak jednostajny układ korytarzy. Gracze po pewnym czasie mogą mieć już swoje ulubione ścieżki i kierować swoje kroki w znane już miejsca.

Gra skaluje się tak sobie, gdyż zdecydowanie lepiej sprawdza się w liczniejszym gronie. Rozgrywki dwuosobowe są pozbawione emocji i nie czujemy większej rywalizacji. Ot każdy podąża swoją ścieżką i gra przypomina bardziej dwie jednoosobowe rozgrywki toczące się równocześnie. Natomiast gdy jest już nas trzech i więcej, to robi się zdecydowanie ciekawiej i w takim wariancie osobowym polecam siadać do Brzdęku.

Motyw wyciągania kosteczek z sakiewki buduje napięcie, które z tury na turę jest coraz większe. Bardzo fajne uczucie, idealnie oddające ducha złodziejskiego fachu. Radość towarzysząca nam, gdy z woreczka po raz kolejny nie została wylosowana nasza kosteczka, jest nie do opisania. W Brzdęku w zasadzie nie występuje interakcja między graczami. Miejscami przejawia się ona na kartach, ale nie ma jej dużo. Natomiast podebranie tuż sprzed nosa jakiegoś artefaktu, na który akurat ostrzyliśmy sobie zęby, może niektórych frustrować. Ja bardzo lubię ten aspekt.

Rozgrywka w Brzdęk trwa pomiędzy 30, a 90 minut włącznie z rozłożeniem gry, które jest dość szybkie i intuicyjne. Tury przebiegają sprawnie i nie pojawiają się tutaj większe przestoje. Omawiany dziś tytuł łatwo wytłumaczyć nawet niedzielnym graczom, którzy nie grywają na co dzień w planszówki. Bardzo podoba mi się polskie tłumaczenie, które fajnie odwzorowuje angielskie „Clank”. Co ważne, czuć tutaj klimat przemierzania podziemi smoczej twierdzy. Gra dość fajnie oddaje uczucia, które mogłyby nam towarzyszyć w takiej sytuacji.

Podsumowując, Brzdęk: Nie Drażnij Smoka to świetny tytuł, który mi i wszystkim w moim gronie bardzo przypadł do gustu. W czasie rozgrywki ani przez chwilę się nie nudziliśmy. Świetnie działająca mechanika deck-buildingu i podróży po podziemiach. Wszystko okraszone mieszanką niejednoznacznych emocji związanych z działaniem smoka. Proste i intuicyjne zasady sprawiają, że tytuł ten może przypaść do gustu każdemu niezależnie od doświadczenia. Sporo kombinowania i wysoka regrywalność sprawiają, że chętnie wracamy do tego tytułu. Najważniejszą rekomendacją jest jednak fakt zdobycia tytułu Planszowej Gry Roku w kategorii nagroda główna oraz gra dla całej rodziny.

W momencie publikacji tej recenzji drugi dodruk gry trafił właśnie do sklepów, więc jeśli tylko macie wolne środki, to nie zwlekajcie, gdyż zakładam, że zniknie on ze sklepowych półek równie szybko co pierwszy. Polecam Brzdęka, gdyż to jedna z najciekawszych gier, jakie przyszło mi ostatnio poznać. Każda rozgrywka dostarcza mnóstwo radości, nigdy nie odmówię partii w ten tytuł i z niecierpliwością oczekuję na polskie wydania dodatków od Lucrum Games.


Mocne strony:

  • świetne tłumaczenie tytułu,
  • bardzo dobre połączenie mechaniki budowania talii z planszą,
  • proste zasady, które równie prosto się tłumaczy,
  • czuć tutaj presję ze strony smoka,
  • dopracowanie kart (ich działanie, ilustracje i śmieszne sentencje),
  • sporo kombinowania (możliwości rozbudowy talii),
  • aplikacja do gry, dzięki której możemy grać również solo.

Słabe strony:

  • dużo mniej emocji podczas rozgrywek dwuosobowych,
  • mało ciekawa ilustracja na głównej planszy,
  • wyeliminowany gracz może się nudzić przy stole,
  • dość mało interakcji między graczami.

Przydatne linki:

Grę w najlepszej cenie kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi materiałami i spodobała Ci się nasza strona to polub nas na facebooku


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Lucrum Games. Dzięki!

Lucrum Games

Adrian Gieparda

Drzemiąca we mnie pasja i chęć dzielenia się swoją opinią na temat gier, a także szerzenia tego hobby była tak silna, że stworzyłem własny serwis, który nazwałem Diceland. W nowoczesne gry planszowe gram już od ponad 12 lat, a takie tytuły jak Agricola, Troyes, Terraformacja Marsa, czy też Projekt Gaja są dla mnie grami niemalże doskonałymi. Obecnie jestem wielkim fanem wszelkich gier euro, gdzie zdecydowano się użyć mechanikę kości w unikatowy/niecodzienny sposób. Nie odmówię również partii w ciekawe rodzinne tytuły, które pozwalają miło spędzić czas w gronie najbliższych i oderwać się od zgiełku codziennej rutyny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *