Recenzja #148 Eko
Eko to gra, gdzie wśród piasków pustyni, jako jeden z przeklętych braci, stajemy na czele nieśmiertelnej armii. Wspaniałe cesarstwo obróciło się w ruiny, o które teraz przyszło nam walczyć. Czy uda Ci się odbudować imperium i zdobyć 12 punktów? A może jednak wolisz eliminować swoich wrogów, aby niepodzielnie rządzić na tym pustkowiu?
Informacje o grze
Autor gry: Henri Kermarrec
Ilustracje: Luky
Wydawnictwo: Fox Games
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 45 min
Wiek: 10+
Mechaniki w grze: Grid Movement, Modular Board
Zarys fabularny/krótki opis z pudełka
„Na owianej tajemnicą pustyni Eko, do życia budzą się targane wiatrem piasek i skały. Formują się w służebne zastępy, czekając na rozkazy. Zapętlone w tryby czasu armie niestrudzonych wojowników od niepamiętnych czasów stają naprzeciw siebie… bez końca.”
Przegląd elementów gry
Eko to jedna z tych gier, które wzbudzają wśród grających bardzo mieszane uczucia, począwszy od wykonania elementów, a kończąc na wrażeniach z rozgrywki. Pomimo kilkunastu rozgrywek muszę przyznać, że ciężko było mi ocenić tę grę. W zasadzie to pierwszy raz znalazłam się w sytuacji, gdzie nie potrafię jednoznacznie określić, czy gra mi się podoba, czy jednak nie. Dlaczego tak się stało? Przekonajcie się, czytając dalej.
Zacznijmy od pudełka, gdyż to właśnie ono przykuło moją uwagę w pierwszej kolejności. Muszę przyznać, że jest po prostu ładne i dobrze prezentuje się na półce. W środku znajdziemy kartonową wkładkę, która ma zapobiegać nadmiernemu przemieszczaniu się elementów po trochę zbyt dużym opakowaniu. Niestety pudełko jest większe niż potrzeba, ale za to wkładka jest również kolorowa, dzięki czemu gra lepiej się prezentuje. W środku znajdują się także woreczki strunowe, przez co komponenty nie pomieszają się ze sobą, a jest ich dość sporo.
Największym elementem są planszetki gracza, które przedstawiają graną przez nas postać, miejsce na dyski wojowników oraz budynki i więzienie dla pojmanych cesarzy. Plansze te spełniają również funkcję pomocy dla gracza z przypomnieniem podstawowych zasad budowy oraz punktacji. Według mnie to bardzo praktyczne rozwiązanie, które pomaga podczas rozgrywki. Dobrym pomysłem jest również przedstawienie punktacji na miejscu dla budynków, ponieważ po ich wybudowaniu łatwiej nam podliczyć punkty. Niestety na tym kończą się zalety tych planszetek. Według mnie mogłaby być ona o połowę mniejsza i wykonana z tektury, ponieważ niemiłosiernie się wygina i wygląda bardzo tanio, co znacząco psuje wizerunek gry, choć reszta elementów jest znacznie lepszej jakości.
Naszą planszę złożymy z 13 dużych kafli z szarym, niebieskim i czerwonym rewersem, których będziemy używać w zależności od liczby graczy. Dodatkowo mamy do dyspozycji jeszcze 11 małych oraz 3 duże płytki, które przydadzą się w innych wariantach rozgrywki. Jak widzicie możliwości rozbudowy planszy mamy bardzo dużo, co moim zdaniem jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Dodatki możemy łączyć ze sobą dobrowolnie, dzięki czemu za każdym razem stworzymy zupełnie inną modularną planszę. Wykonanie kafli jest o niebo lepsze od planszetki gracza, ponieważ tutaj otrzymujemy już kawał grubej tektury odpornej na uszkodzenia.
W Eko pionkami są drewniane dyski wojowników w czterech kolorach, których na gracza przypada po 16. Ten element bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ nie dość, że świetnie się prezentuje, to jeszcze wzór na górze nie jest jedynie zwykłą naklejką. Budynki również zostały wykonane z drewna. Każdy gracz otrzymuje 1 zamek, 3 wieże i 5 obozów w swoim kolorze. Są one w pełni odróżnialne od siebie i także prezentują się bardzo ciekawie.
Instrukcja mieści się na 8 stronach i raczej należy do tych łatwo przyswajalnych. Każda strona zawiera nagłówek, który ułatwia odnalezienie poszczególnych zagadnień. Bardzo podoba mi się zilustrowany przebieg tury, którego nie sposób przegapić, a do którego dość często zaglądałam podczas pierwszych rozgrywek.
Rozgrywka
W grze Eko cztery królestwa walczą o dominację na planszy za pomocą swoich wojowników, których przedstawiają drewniane dyski. Droga do zwycięstwa nie jest prosta, gdyż aby wygrać musimy albo pozbyć się z planszy całej konkurencji, albo zdobyć 12 punktów. Może wydawać się, że ta druga opcja wcale nie jest taka trudna do osiągnięcia, jednakże nasi przeciwnicy zapewne zadbają o to, aby przejmować nasze zabudowania, przez co szala zwycięstwa będzie przechylała się z tury na turę.
Na początku rozgrywki rozkładamy wszystkie drewniane dyski wojowników, łącznie z cesarzami, na planszy. O jej wielkości decyduje liczba graczy biorących udział w grze. Następnie, każdy losuje jedną planszę gracza oraz pobiera odpowiadające swojej frakcji budynki. Jak widać, przygotowanie wcale nie jest długie i skomplikowane. Przejdźmy do przybliżenia zasad gry.
Gracze wykonują tury po kolei, a każda z nich dzieli się na dwie fazy. Pierwsza z nich to faza działania, gdzie wybieramy jedną z dwóch akcji: ruchu lub budowy. Każda dzieli się natomiast na trzy typy:
- RUCH:
- normalny ruch,
- porusz się i przegrupuj,
- porusz się i zaatakuj mniejszy stos,
- BUDOWA:
- budowanie na niezajętym terenie,
- ulepszenie jednego ze swoich budynków,
- zastąpienie budynku przeciwnika.
Możemy też, maksymalnie raz na turę, wykonać tzw. wymuszony przemarsz, który pozwala na wykonanie jednej dodatkowej akcji. Oczywiście ma to swoje konsekwencje w postaci zapłaty – musimy odrzucić trzy dyski z rezerwy do pudełka, przez co tracimy możliwość skorzystania z nich aż do końca gry.
Druga faza, faza zbrojenia, pozwala nam na ponowne umieszczenie dysków z rezerwy na planszę, jednakże obowiązują nas pewne obostrzenia. Nie możemy ułożyć dysków z rezerwy na polu sąsiadującym z wrogim budynkiem oraz na pustym polu, a przez to jedynie dokładamy je do istniejącego stosu. Zawsze jednak musimy ułożyć dyski z rezerwy tylko na jednym polu. Oczywiście sami wybieramy, ile z nich ułożymy, a ile pozostanie w rezerwie. Jak możecie się domyślić, na początku gry będziemy mieli dużo opcji zarówno ruchowych, jak i rozbudowy, jednakże w trakcie rozgrywki ilość dostępnych możliwości gwałtownie spada, co wymusza przemyślenie swoich ruchów w taki sposób, aby nie dać się zablokować.
Teraz przyjrzyjmy się poszczególnym akcjom z bliska. Zaczniemy od rozłożenia ruchu na czynniki pierwsze. Instrukcja tutaj wspomaga nas obrazkami i diagramami, więc na pewno będzie łatwiej zrozumieć zasady, gdy mamy ją przed sobą. Normalny ruch pozwala nam o poruszenie się jednym z naszych stosów na inne niezajęte pole. Możemy dowolnie zmieniać kierunek, ale bez przekraczania przeszkód, którymi są specjalnie oznaczone na planszy pola oraz inne stosy zarówno przyjazne, jak i wrogie. W skrócie trzeba 'przesunąć’ stos po planszy, aby się poruszyć.
Drugą opcją jest ruch i przegrupowanie. Ruch działa dokładnie tak samo, jednakże tutaj możemy wejść na pole, na którym znajduje się inny nasz stos i połączyć je oba ze sobą. Trzeba pamiętać, że żaden z nich nie może zawierać więcej niż 4 dyski. Jeżeli w wyniku przegrupowania powstałby stos większy, nie możemy takiej akcji wykonać w ogóle.
Trzecim wyborem jest wykonanie ruchu oraz ataku. Podobnie jak w wypadku przegrupowania, kończymy ruch na innym stosie, tym razem będącym stosem przeciwnika. Możemy atakować tylko wrogie stosy, na których jest mniej dysków, niż na naszym. Jedynym wyjątkiem tej zasady jest cesarz, który może atakować stosy tej samej wielkości. Dyski ze zniszczonego stosu trafiają do rezerwy poszkodowanego gracza i będą do ponownego wykorzystania podczas fazy zbrojenia. Po przeczytaniu tego akapitu zapewne pomyślicie sobie, że stos z 4 dysków będzie nie do pokonania, jednakże na takie potężne stosy jest metoda: Kamikadze! Stos składający się dokładnie z 4 dysków może zostać zaatakowany przez pojedynczy dysk. Samotny napastnik to właśnie kamikadze. Po zakończonym ataku odkładamy do rezerwy zarówno kamikadze, jak i atakowany stos.
Tyle, jeżeli chodzi o ruchy, przejdźmy do budowania. Budować możemy jeden budynek w trakcie jednej akcji, który stawiamy wyłącznie na określonych na planszy terenach. Kamienna pustynia pozwala jedynie na budowę obozu, wąwóz i stolica na obóz i wieżę, natomiast w górach możemy zbudować każdą budowlę. By wybudować budynek, musimy poświęcić jeden lub więcej dysków z naszego pojedynczego stosu. Koszt budowy wzrasta, wraz z rodzajem budynku, jaki chcemy wznieść. Budować jednakże musimy zawsze po kolei, od obozu, przez wieżę, aż po zamek. Nie możemy w jednej akcji, wybudować od razu wieży, jeżeli nie mamy jeszcze na danym polu obozu.
Jak już wspomniałam wcześniej, możemy też zastąpić wrogi budynek naszym. W tym wypadku należy poświęcić o jeden dysk więcej, niż wymagałaby tego od nas normalna akcja budowy. Możemy w ten sposób wybudować wieżę na polu, gdzie znajduje się wrogi obóz, jednak potrzebujemy do tego aż trzech dysków.
Na osobny akapit zasługują też cesarze. Każdy z graczy posiada tylko jednego i pełnią oni kluczową funkcję w grze. Jako lidera naszej frakcji, zawsze umieszczamy go na wierzchu stosu. Nie tylko pozwala nam na atakowanie równych stosów, ale gdy pokonamy cesarza przeciwnika, bierzemy go w niewolę, dzięki czemu otrzymujemy 3 punkty zwycięstwa. Oczywiście tylko tak długo, jak trzymamy go w więzieniu, bo jeżeli jakiś inny gracz wejdzie w posiadanie naszego cesarza, wtedy natychmiast zamieniamy się w taki sposób, by, jeżeli to możliwe, przynajmniej jeden z dysków wrócił do swojego właściciela.
W Eko mamy również dodatkowe warianty rozgrywki. 11 dodatkowych kafli między innymi z portalami, które pozwalają nam na teleportacje pomiędzy nimi, piramidami, które dają dodatkowe punkty zwycięstwa, jeżeli je kontrolujemy, albo różne świątynie, które umożliwiają nam nagięcie zasad, na przykład zdejmując ograniczenie akcji zbrojenia się tylko do jednego stosu. Pomysł zamieszczenia dodatkowych kafli urozmaica rozgrywkę i pozwala na znacznie większe kombinowanie.
Podsumowanie
Eko swoją nazwę wzięło od imienia cesarza, który niegdyś panował nad rozległym cesarstwem. Miał on 4 synów, którzy w jego imieniu rządzili prowincjami kraju. Jednak po śmierci wspaniałego władcy, lata świetności krainy przeminęły bezpowrotnie i pogrążyła się ona w wojnie, którą chciał wygrać każdy z braci. Ziemie, które niegdyś były żyzne, teraz trawił ogień. Duch cesarza nie mógł dłużej przyglądać się temu, jak jego synowie niszczą wszystko, co kochał, dlatego rzucił na nich straszną klątwę. Od teraz ich dusze zostały zamknięte w pustynnych ruinach, którymi stało się jego imperium. Nigdy już nie mieli zaznać spokoju, wciąż walcząc ze sobą na pustyni cesarstwa Eko.
Historia gry jest naprawdę ciekawa i przyznam, że po jej przeczytaniu, aż nie mogłam się doczekać pierwszej rozegranej partii. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że cała ta opowieść nijak ma się do rozgrywki. W grze nawet przez chwilę nie odczujemy klimatu, który wita nas na wstępie instrukcji. Szkoda, bo jednak wolę, jak historia jest odczuwalna podczas rozgrywki. Eko to typowy euro sucharek, który bardziej skupia się na mechanice, sprawiając, że nowi gracze nawet nie zastanawiają się nad znaczeniem poszczególnych elementów.
W mojej ogólnej ocenie wykonanie Eko prezentuje się bardzo dobrze, jednak w miarę zapoznawania się z tą grą, dochodziłam do wniosku, że coś mi tutaj nie pasuje. Otrzymujemy bardzo ładnie wykonane pudełko i nawet nie przeszkadzało mi w nim to, że mogłoby być znacznie mniejsze. Jednak jak wiadomo, nie kupujemy gry dla ozdoby… Pomimo że elementów w środku jest całkiem sporo, to jakoś za każdym razem, gdy otwieram wieczko, wydaje mi się, jakby nie było tego za wiele. Przez to w pewien sposób czuje niedosyt i ciężko byłoby mi polecić komuś Eko jako pomysł na prezent. Do tego planszetki graczy, które są tutaj najsłabszym ogniwem, nie poprawiają w żaden sposób sytuacji. Oczywiście są to moje indywidualne odczucia i zapewne znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że się niepotrzebnie czepiam. Za to bardzo podobają mi się te wszystkie drewniane elementy i za to olbrzymi plus!
Przejdźmy to tego, jak mi się grało. No i właśnie tutaj pojawia się kolejny problem. Z jednej strony jest to bardzo fajna gra. Prosta mechanika, a do tego spora porcja kombinowania sprawiła, że grało mi się całkiem przyjemnie… podczas pierwszej rozgrywki. Jak się okazuje po kilku partiach ruchy w Eko stają się przewidywalne. Oczywiście nie w początkowej fazie gry, ale w kilku ostatnich rundach. Przez to, że nie możemy tworzyć nowych stosów, jesteśmy w stanie w ostatnich turach zauważyć, kto zostanie zwycięzcą. Niestety wpływa to niekorzystnie na regrywalność. Zauważyłam, że część moich współgraczy kręciła nosem na kolejną rozgrywkę. Ja również chętniej do niej zasiadałam tylko na jedną partię i raczej z dość dużą przerwą czasową pomiędzy kolejną próbą.
Mnie osobiście podobało się Eko jako gra logiczna, która niekoniecznie wybacza nam błędy. Można wiele rzeczy zaplanować, jednak inni gracze łatwo mogą nam pokrzyżować plany. Interakcja pomiędzy graczami jest bardzo duża i zdarza się, że kilku graczy może zawziąć się na widocznego lidera i w zasadzie całkowicie go zlikwidować. Niestety mamy wtedy małe pole do popisu, jeśli chodzi o obronę. Raczej jest to gra, w której nasza tura jest dynamiczna, szczególnie w końcowej fazie, gdy już niewiele pozostało nam do zrobienia. Nawet myśliciele nie są w stanie za bardzo wydłużyć gry, choć oczywiście zdarzają się pewne wyjątki. Jednak z racji niewielkiego wyboru akcji to nawet przy pełnym składzie nie zdarzyły mi się rozgrywki z dużymi przestojami.
Grałam zarówno na dwie, jak i na cztery osoby i z przykrością stwierdzam, że rozgrywka dwuosobowa do moich ulubionych nie należała. Ma ona bardzo duży potencjał, ponieważ mamy wtedy ewidentnie walkę dwóch umysłów. Wtedy ważne jest to, aby popełnić jak najmniej błędów, zupełnie jak w szachach. Jednak mnie osobiście gra w dwie osoby nie porwała i zgodnie z mężem stwierdziliśmy, że może bardziej przypadnie nam do gustu na większą liczbę graczy. Przy pełnym stole grało się znacznie przyjemniej, a gracze bardziej skupiali się na budowie budynków niż na konieczności eliminacji przeciwników. Oczywiście to zależy, z kim zasiądziemy do gry. Mnie akurat trafili się dość pokojowo nastawieni przeciwnicy. Na korzyść gry przemawia tutaj fakt przystosowania planszy do liczby graczy. Pomimo tego, że kafli zawsze używamy takich samych, to jednak zwiększenie ich liczby wraz z liczbą miejsc przy stole działa bardzo pozytywnie.
Opis zasad gry jest raczej logiczny i spójny. Zapoznanie się z instrukcją nie powinno stanowić problemu, nawet dla osób grających w gry planszowe od święta. Akcje nie są skomplikowane i nie mamy ich zbyt wiele do wyboru, przez co gra jest pozornie prosta. Jednak dzięki mechanice eliminowania pionków innych graczy, staje się bardzo wymagająca. Jedyne, na co zwróciłam uwagę, to pewne niejasności w rozłożeniu żetonów na planszy podczas rozgrywki dwuosobowej i w zasadzie dotąd nie mam pewności, czy zagraliśmy tak, jak trzeba.
Jak widzicie Eko ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony ogólnie gra prezentuje się ładnie, ale z drugiej widzę, że niektóre komponenty sprawiają, że wygląda po prostu tanio. Jednak kupując grę, lubię mieć świadomość dobrze wydanych pieniędzy. Niemiłe zaskoczenie po otwarciu po raz pierwszy pudełka wpływa negatywnie na odbiór gry jako całości i niestety sprawia, że nie sięgam po nią tak chętnie, jak zakładałam. To samo tyczy się samej rozgrywki. Gra ma w sobie potencjał, ale rozgrywając kilka partii z różnymi osobami, zauważyłam, że wiele osób skomentowało ją słowami „taka sobie”.
To idealnie odzwierciedla również moje odczucia. Z jednej strony mechanika bardzo mi się podoba i pozwala na kombinowanie podczas rozgrywki, a z drugiej bardzo nas ogranicza. W pewnym momencie rozgrywki zauważamy, jak niewiele możemy zrobić. Jednak najbardziej denerwujący jest fakt, że w pewnym momencie widzimy, kto wygrywa i raczej do końca rozgrywki to się nie zmienia. A jakie są Wasze odczucia w stosunki do Eko? Polecilibyście tę grę znajomym?
Zalety:
- drewniane komponenty,
- prosta mechanika,
- sprawdza się jako gra logiczna,
- nie jest mózgożerna,
- dodatkowe warianty rozgrywki,
- modularna plansza,
- duża interakcja między graczami.
Wady:
- zwycięzca wyłania się jeszcze podczas gry,
- tanio wyglądające planszetki graczy,
- możliwość dogadania się graczy w celu wyeliminowania lidera,
- brak klimatu,
- dość przewidywalne ruch graczy.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek
Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba ci się Diceland, to koniecznie polub nas na Facebooku.
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przekazanie gry do recenzji