Recenzje

Recenzja #831 Śledztwo: kto zabił teściową?

Gra Śledztwo: Kto Zabił Teściową to imprezowa karcianka, a w zasadzie wyzwanie dla naszej kreatywności. Jeżeli jesteście ciekawi, co myślę o tej grze, zapraszam do niniejszej recenzji.


Informacje o grze Śledztwo: Kto Zabił Teściową

Autor gry Śledztwo: kto zabił teściową: Patrycja Zakaszewska, Ewa Norman, Jarosław Wójcicki

Wydawnictwo: Edgard Games

Liczba graczy: 2+

Czas gry: 15-30 minut

Wiek: 16+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Edgard Games. Wydawnictwo Edgard Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl



Gra Śledztwo: kto zabił teściową to karcianka, która z początku mocno mnie zaintrygowała. I żeby nie było, moja teściowa to wspaniała kobieta, z którą można w niejedną planszówkę pograć i konie kraść. Jako że jednak imprezówki się u nas świetnie sprawdzają, a gry towarzyskie lądują na stole relatywnie często, postanowiłem dać szansę i tej produkcji.


Przegląd elementów

Małe pudełko, które niektórzy fachowo nazywaliby trumienką, skrywa ponad setkę kart oraz instrukcję. Nic więcej, nic mniej. Karty charakterem przypominają mi grafiki pana Bartosza Walaszka w nieco mniej wulgarnym stylu. Karty eksponują dokładnie to, co mają prezentować. Takim dworcem, jaki znaleźć można na kartach nawet Kielce pochwalić się nie mogą, natomiast Metalowiec mógłby z czystym sumieniem biegać w Diablo 4 jako sezonowy nekromanta. Tutaj nie ma się do czego przyczepić, ponieważ jest względnie w porządku. To, co mnie poirytowało, to instrukcja oraz zasady. Dla niektórych były one nieoczywiste lub pozbawione jakiejkolwiek logiki. O tym jednak za chwilę.


Zarys Rozgrywki w Śledztwo: kto zabił teściową?

Przejdźmy teraz do bardzo szczegółowego opisu, jak to wszystko funkcjonuje. Przed rozpoczęciem wspólnej gry, a w zasadzie nie tyle gry, co zabawy, trzeba przygotować stół. Nie ma jednak strachu – każdy setup idzie błyskawicznie. Zresztą równie szybko idzie też składanie owej gry.

Zanim rozpocznie się dochodzenie, musimy rozłożyć w sumie pięć kolumn. Te z kolei będą sobie liczyć po cztery wiersze. W rezultacie powinniśmy mieć na stole łącznie dwadzieścia kart. Jedna kolumna to podejrzani, druga to miejsce zbrodni, trzecia to motyw, czwarta odpowiada narzędziu, zaś piąta to ewentualni świadkowie, pomocnicy, współwinni. Kiedy już uporaliśmy się z najprostszym zdaje się zadaniem, dzielimy się na śledczych oraz świadka. Ten bowiem jest jeden i ma, moim zdaniem, najpodlejsze zadanie.

Rola świadka sprowadza się do tego, że musi on na poczekaniu wymyślić historię, którą sprzeda śledczym. Jednocześnie trzeba zrobić to na tyle dobrze, by nie zdradzić za wiele szczegółów i nie psuć zabawy innym. Dlaczego? Ponieważ zadaniem śledczych będzie zadawanie pytań, które pozwolą ustalić: kto, co jak i gdzie. To jak zachęcanie do obejrzenia najnowszej produkcji kinowej, jednocześnie opowiadając fabułę bez spojlerów. Mniej więcej tak to wygląda. Oczywiście śledczy nie mogą zadać pytań rzeczowych typu: proszę mi powiedzieć, czy zrobił to listonosz na dworcu kolejowym w towarzystwie kibola? Takie praktyki są zakazane. Logiczne, prawda?

Kiedy śledczy zgrillują świadka, muszą ustalić fakty. Kto zabił tę biedną kobietę oraz z jakiego powodu? Potem następuje weryfikacja, świadek, który współpracuje z detektywami odpowiada, czy śledczym udało się zgadnąć, czy nie. Na tym koniec.


Recenzja Śledztwo: kto zabił teściową?

Śledztwo: kto zabił teściową to dla mnie dość frasobliwa produkcja. Odnoszę wrażenie, że tytuł ma potencjał, ale kompletnie z niego nie skorzystano. Na dzień dobry gra potrafiła poirytować nas na tyle, że musieliśmy podejść do tego na chłodno następnego dnia. Z początku myślałem, że może jest to kwestia towarzystwa, ale poczucie irytacji towarzyszyło również w innej grupie odbiorców.

Wydaje mi się, że gra w Śledztwo ma dość wąskie grono odbiorców. Być może ten produkt byłby dobrym narzędziem dydaktycznym, w którym uczymy się języków. Wówczas opisanie osoby, która nie miała wąsów i zaciukała kogoś piłą mechaniczną na otwartej przestrzeni, gdzie zajeżdżają pociągi po hiszpańsku może stanowić nie lada wyzwanie. Przynajmniej dla osób, które takowego języka się dopiero uczą.

Zdaje się, że gra jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu, ponieważ prawdziwym wyzwaniem jest tutaj wymyślenie dobrej historii, a nie wytypowanie właściwego zestawu kart przez grupę śledczych. Próbowaliśmy wprowadzić zasady domowe, kompletnie ignorując instrukcję. Ocierając się o redesign możemy stwierdzić, że wówczas da się w to grać. Jednak gdybyśmy kupili to pudełeczko i musieli obmyśleć, jak się w to bawić, to wówczas Śledztwo: Kto Zabił Teściową przestaje być grą, a zaczyna być akcesorium.

Zdecydowanie tytuł wypadłby dużo lepiej, gdyby to śledczy był jeden, a świadków wielu. Każdy ze świadków znając wyłącznie jedną wybraną kartę musiałby naprowadzić śledczego, natomiast potencjalnych dostępnych miejsc sugerowałbym wykładać dużo więcej. W końcu to ma być śledztwo, a nie zagadka rodem ze Scooby-Doo.


Podsumowanie

Zdaje się, że regrywalność jest na tyle duża, na ile pozwoli nam nasza wyobraźnia i zdolność bajkopisania. Powiedzieć można by, że Śledztwo: Kto Zabił Teściową to gra o trupach. Tymczasem nie wiem, czy takie trupy są w stanie się tam pomieścić. Tytuł moich oczekiwań nie spełnił, spodziewałem się raczej czegoś więcej, a wyszło, jak wyszło. Może gdyby nieco doszlifować pewne szczegóły, byłoby nieco lepiej. Podsumowując tę grę w dużym skrócie – dobrze, to już było, a sprawy zaprezentowane na kartach zostawię dla Archiwum X.


Mocne Strony:

  • szybki setup,
  • fajny pomysł.

Słabe Strony:

  • gra potrafi sfrustrować już na starcie,
  • niezbyt logiczne zasady,
  • bardzo łatwo rozwiązać sprawy,
  • wymaga od świadka tworzenia historii, która wiele nie zdradzi.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Łukasz Małek

Na ogół pogodny i twardo stąpający po ziemi człowiek, który lubi od czasu do czasu pobujać w obłokach. Nie pogardzi Tiramisu lub partią w grę planszową oraz dobrą premierą kinową. W wolnym czasie warto szukać go w kuchni, gdzie w towarzystwie swojej ukochanej pisze rozmaite kulinarne rozdziały. Choć lubi jeść, ciężko trawi spóźnialstwo, ale gdy tylko odpali mu się tryb działaj - niejednokrotnie traci poczucie czasu, dopóki nie uzna, że uzyskał zadowalające rezultaty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *