Recenzje

Recenzja #747 Zombicide: Żywi lub Nieumarli

Zombicide: Żywi lub Nieumarli – najnowsze pudełko znanej serii od CMON, które kojarzy się przede wszystkim z dużą ilością plastiku w środku. Tym razem doczekaliśmy się iście „Westernowego” klimatu, który dopieszczony został zupełnie nowymi mechanikami. Mówi się, że to jedna z najtrudniejszych pozycji z serii, a już na pewno najbardziej klimatyczna. Czy oby na pewno?


Informacje o grze Zombicide: Żywi lub Nieumarli

Autor gry Zombicide: Żywi lub Nieumarli: Raphaël Guiton, Jean-Baptiste Lullien, Nicolas Raoult

Wydawnictwo: Portal Games

Liczba graczy: 1-6

Czas gry: 60 Min

Wiek: 14+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Portal Games. Wydawnictwo nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl



Jeśli dotarliście do tego momentu, to najpewniej z dwóch powodów – albo jesteście fanami serii i chcecie upewnić się, że to zdecydowanie jest gra, którą musicie mieć (bo przecież innej opcji nie ma, prawda?).. Albooo zastanawiacie się, po co wydawać na rynek ciągle ten sam tytuł i tym samym szukacie odpowiedzi. Tak czy inaczej – dobrze trafiliście. Jak już wspomniałam w tytule, wprowadzono tutaj kilka ciekawych zmian, które według mnie dają tej grze powiew świeżości i zupełnie nową dynamikę. Bo o ile nie można się nudzić, gdy hordy zombie nacierają z każdej strony, to strzelanie z balkonów, czy taktyczne „BoOoM!” przy użyciu dynamitu, aby przyciągnąć zjadaczy ludzkiego mięsa dokładnie tam gdzie chcemy, daje mnóstwo nowych strategii do sprawdzenia.


Przegląd elementów Zombicide: Żywi lub Nieumarli

Zanim przejdę do opisywania szczegółów, to chciałabym zaznaczyć, że mam detaliczną wersję gry – to tak na wypadek, gdyby ktoś chciał krzyczeć „ale to bez sensu, bo Western bez koni to się nie liczy!”. I może moglibyśmy się nad tym dłużej zastanowić, ale na szczęście CMON jak zawsze pomyślał o dużej liczbie rozszerzeń. Zombicide: Żywi lub nieumarli ma już dodatki, które wprowadzają konie, kampanię, która dodaje mechanikę pary (i unikalną talię broni), rozszerzenie skupiające się na nowym sprzęcie w postaci wynalazków i kilka innych, które wnoszą nowe, iście złe Abominacje. Część z nich możecie kupić również w wersji polskiej.

Pomimo tak wielu elementów, których nie mamy w wersji podstawowej, Zombicide: Żywi lub Nieumarli w rzeczywistości zawierają wszystko, co potrzebujecie, aby zostać kowbojem z prawdziwego zdarzenia. Dostępnych jest czternaście grywalnych postaci i dziesięć scenariuszy do rozegrania, a także ponad 70 figurek zombie do rozstrzelania. Jedynym elementem, który mnie zaskoczył, to uboga liczba figurek abominacji (aż jedna sztuka), które zwykle sieją spustoszenie i dodają smaczku rozgrywce. Dostajemy za to pociąg z prawdziwego zdarzenia oraz ciekawy system swego rodzaju listów gończych. Dzięki ich wykonywaniu mamy okazję zdobyć lepszy ekwipunek, a jak wiemy – jest on bardzooo ważny.

Mam również wrażenie, że ta edycja została mocno dopieszczona, jeśli chodzi o jakość figurek. Wszystko jest naprawdę pełne detali i aż prosi się o pomalowanie. Karty czy planszetki również są na wysokim poziomie. Reasumując – CMON jak zawsze wykonał dobrą robotę!


Zarys Rozgrywki

Domyślam się, że zasady tej gry są raczej wszystkim znane, a jeśli nie, to przeczytanie jakiejkolwiek instrukcji serii załatwi sprawę, jeśli o podstawy chodzi. Dla szybkiego przypomnienia – Każda postać otrzymuje trzy akcje na turę, z których najczęstsze to ruch, atak i przeszukiwanie. Ruch jest prostą kwestią na sąsiednie pola planszy, chociaż poruszanie się poza i przez pola zaatakowane przez zombie może kosztować dodatkowe akcje. Tymczasem ataki zależą od posiadanej broni, która będzie miała własne wartości zasięgu, liczby rzutów kośćmi i liczby potrzebnej do trafienia. Jeśli chodzi o przeszukiwanie, można to zrobić tylko raz na turę wewnątrz budynków i otrzymuje się nowe bronie i wyposażenie. Wyposażenie początkowe jak się domyślacie, jest dość ubogie. No chyba że planujecie przetrwać np. z patelnią.

Skupmy się na „mięsie” tej wersji, czyli tym, co ją wyróżnia i dlaczego wydaje się jedną z najciekawszych opcji do zdobycia. Przede wszystkim na typowe asymetryczne zdolności postaci nakłada się zgrabny system czterech klas. Mamy np. rewolwerowców, którzy mogą wachlować swoimi rewolwerami czy kapłanów epicko powstrzymujących zmarłych. Niektóre scenariusze zawierają również karabin gatlinga! Dynamitu jest duuuużo i wysadza wszystko w powietrze. Wszystko.

No dobrze, ale co z tymi nowymi mechanikami?

Same Scenariusze i otoczenie są również bardzo interesujące. Podoba mi się, że budynki mają balkony, które można zająć, aby ostrzeliwać wiele ulic. Nie ma również znanych z pozostałych serii drzwi, które trzeba wyważać. Wchodzimy „z buta”, a za każdym razem, gdy to robimy, tworzony jest nowy punkt odrodzenia, ponieważ stos zwłok jest powiadamiany o naszej obecności. Większość map zawiera również uwielbiany przez graczy pociąg, który dynamicznie pojawia się na mapie. Często musimy wskoczyć na pokład i odeprzeć rosnącą liczbę zombie, żeby przetrwać.

Wprowadzony zostaje również całkowicie nowy system hałasu, który teraz bardziej przypomina to, jak od dawna powinno to wyglądać. Mamy do dyspozycji tylko jeden, dwustronny żeton przekładany z miejsca na miejsce. Gdzie mniejszy hałas tam będzie BANG!, a gdzie rzucicie dynamitem, będzie BOOM! (i to tutaj będą kierować się hordy nieumarłych). Dzięki temu twórcy pozbyli się całego bałaganu związanego ze stosem znaczników i ich liczeniem, a jednocześnie mam wrażenie, że takie zachowanie zombie jest bardziej realistycznie. O ile można mieć jakiekolwiek wnioski o zachowaniu zombie…


Recenzja gry Zombicide: Żywi lub Nieumarli

Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy zawsze po rozgrywce w Zombicide: Żywi lub Nieumarli, to przede wszystkim wysoki poziom trudności. Poprzednie edycje potrafiły dać w kość, ale ta wersja to kawałki szkła wbijane w nasze jeszcze dychające krtanie. Jest brutalna w każdym znaczeniu tego słowa. Nieustępliwe zombie powodują, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli w mgnieniu oka. Unikalna dla tej edycji talia odrodzenia zawiera podwójne karty aktywacji dla szybkich runnerów. Oznacza to, że od czasu do czasu pojawi się grupa biegaczy i natychmiast rzuci nam się do gardła. Za każdym razem, gdy wróg aktywuje się w naszej przestrzeni, zadaje obrażenia. Nie ma znanych z poprzedniej serii rzutów i modlitw o słaby roll – jesteśmy po prostu miażdżeni. Co więcej, większość ocalałych ma tylko dwa punkty życia, więc trup ściele się gęsto. A jak pamiętacie z poprzednich edycji – kiedy postać umiera, cała grupa przegrywa – the party is over.

Napięcie w tej grze potrafi sięgać zenitu. Między spokojnym poziomem, na którym można z łatwością kosić legiony ułomnych piechurów, a karkołomnym pułapem, na którym dziesiątki figurek zapychają mapę, a abominacja mknie w naszą stronę niczym rozpędzony pociąg, potrafi nie minąć pięć minut. Dlatego musimy być gotowi na wszystko (skupcie się na poszukiwaniu dynamitów – naprawdę warto). No i pamiętajcie, że ze strategicznego punktu widzenia warto trzymać się razem, chociaż jak w typowych horrorach – to nigdy nie wychodzi…

Czym jeszcze wyróżnia się Zombicide: Żywi lub Nieumarli?

Czy scenariusze czymś się wyróżniają? Raczej nie, chociaż mam wrażenie, że twórcy mimo wszystko postarali się, aby były bardziej zróżnicowane. Są naprawdę dobrze skonstruowane i wykorzystują różne dostępne elementy i mechaniki gry do tworzenia interesujących sytuacji. I chociaż ostatecznie będziemy głównie musieli dostać się do odpowiedniego miejsca i znaleźć „ten konkretny” kafelek, to klimat w tej grze jest naprawdę niesamowity. Wszystkie wprowadzone mechaniki razem z całą oprawą graficzną pozwalają nam naprawdę przenieść się w czasie. A to według mnie jeden z najsilniejszych argumentów przemawiających za tym tytułem. Bo w końcu tego oczekujemy od Ameritrashy.

Nowe mechaniki dodane do tego znanego już systemu wyszły grze na dobre. Hałas został uproszczony do pojedynczego żetonu, ocalali są bardziej kruchi, a cały system drzwi z eksploracją budynków został przewrócony do góry nogami. Bez tego elementu i ze zwiększonym dynamicznym poziomem trudności, gra wydaje się bardziej taktyczną naparzanką. Niestety, wciąż spotykamy się z sytuacją, w której wiele elementów towarzyszących premierze na KS wynosi tytuł na zupełnie inny poziom. Ekskluzywne pudełko zawiera mnóstwo materiałów, w tym kilka nowych abominacji, które czynią cuda, aby podkręcić rozgrywkę. Istnieje również ekskluzywne rozszerzenie, które oferuje nowy typ zombie. Chociaż w sprzedaży detalicznej pojawi się dodatkowa zawartość, to jednak ta różnica jest zawsze wyczuwalna na początku. Szczególnie dla tych, co w swojej kolekcji posiadają poprzednie edycje.

Czy te zombiaki kiedyś zginą?

Jak pewnie się domyślacie, regrywalności tutaj nie brakuje. Bo chociaż w podstawowej wersji mamy tylko 10 scenariuszy, to w internecie dostępnych jest naprawdę wiele contentu, z którego możecie skorzystać. Poza tym bądźmy realistami – jeden scenariusz będziecie wałkować pewnie kilka razy, zanim z sukcesem przejdziecie do kolejnego etapu kampanii. Tak to już jest, gdy nieumarli są nieustępliwi. Pocieszę Was jednak dynamiką rozgrywki. Nie wynudzicie się tutaj, czekając na Waszą kolej, a wręcz będziecie obserwować sytuację na planszy z zaciśniętymi pięściami, krzycząc że nie możecie akurat nic zrobić, gdy Wasz kompan mierzy się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem.


Podsumowanie recenzji Zombicide: Żywi lub Nieumarli

Zombicide: Żywi lub Nieumarli daje nam ogromną zawartość zamkniętą w jednym pudełku. I chociaż zawsze chcemy więcej, to pocieszającym jest fakt, że na rynku dostępnych jest wiele rozszerzeń, które możecie kupić w późniejszym czasie. Prostota zasad i dynamika rozgrywki sprawia, że tytuł ten sprawdzi się naprawdę w każdym gronie. Nowe mechaniki, które wynoszą poziom trudności na wyżyny, powodują że nawet Ci najbardziej wymagający będą usatysfakcjonowani z rozgrywki. To prawdziwe wyzwanie, w którym każda postać jest łatwa do zabicia, a jednocześnie potężna i dynamiczna pod względem unikalnych umiejętności, które utrzymują ją przy życiu. Trudność, trzymanie w napięciu, spryt i innowacyjność to cechy, które jak na tak nie skomplikowany tytuł są warte docenienia.


Mocne Strony:

  • Porządne wykonanie,
  • Nowe, ciekawe mechaniki,
  • Wysoki poziom trudności,
  • Pozbycie się uciążliwych mechanik (np. Hałas),
  • Wyczuwalny klimat,
  • Dynamiczna rozgrywka,
  • Uproszczone zasady,
  • Regrywalność,

Słabe Strony:

  • W przyszłości bez dodatków może się znudzić,
  • Standardowo – losowść często zadecyduje o Waszych losach,

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Katarzyna Dzierżęga

Gry planszowe są naszą pasją. Zapytasz co u nas słychać? – Gry planszowe. Jak tam w Poznaniu? – Gry planszowe. Co robicie w Sylwestra? – you-know-what! Każde z nas zaczęło osobno. Kasia od Talizmana, Adrian od… Monopoly Deal. I to w dużej mierze właśnie gry nas połączyły. Jesteśmy zdecydowanie freak-ami. Na naszej drodze szybko zaczęły pojawiać się coraz to cięższe euro i ameritrashe. Im bardziej nietypowo – tym lepiej. Staramy się grać jak najczęściej, co chwilę odnajdując pozycje godne naszej uwagi. Szukamy tych, które urzekną nas na długie godziny. Nie znaczy to jednak, że odmawiamy sobie krótkich i lekkich gier. W naszej kolekcji mamy już ponad 300 tytułów. Chcielibyśmy wskazać kilka konkretnych, tych ulubionych, ale może zamiast tego podzielimy się z Wami tym, co jest na naszej półce:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *