Recenzje

Recenzja #394 No to Smacznego!

Wyobraźcie sobie, że zostaliście zaproszeni do restauracji, w której dania przygotowywane są przez najlepszych kucharzy na świecie. Kilka przystawek, dań głównych i deserów. Chcecie spróbować wszystkiego, ale problem w tym, że każdy posiłek będzie najpierw licytowany! Dodajmy do tego gości, którzy wcale nie uważają, że możemy podzielić się po równo i mamy całkiem ciekawy temat na filet tfu… – filler!


Informacje o grze No to Smacznego!

Autor gry No to Smacznego!: Gilad Yarnitzky

Ilustracje: Magdalena Markowska

Wydawnictwo: Lucrum Games

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: 20 min

Wiek: 8+

Mechaniki w grze: Auction/Bidding, Commodity Speculation


Zanim usiądziecie do rozgrywki, polecamy zastanowić się, czy pizzy, którą planowaliście zamówić w połowie spotkania, nie zamówić jednak już teraz, ponieważ gra jest bardzo smaczna. Jagnięcina zapiekana pod złotym puree – czy ta nazwa już sama w sobie nie sprawia, że staramy się połączyć znane nam potrawy, żeby wyobrazić sobie smak tego dania?


Przegląd elementów gry

Chcielibyśmy zacząć od tego, że pudełko jest wypełnione po brzegi, ale tak nie jest. W przypadku gry, którą możemy rozegrać, chociażby na stoliku w pociągu jest zdecydowanie za duże. Na szczęście to tyle, jeśli chodzi o minusy w kwestiach wizualnych. Poza tym drobnym mankamentem posiada przepiękne kolory i grafikę, która rozbawia i przyciąga wzrok.

Zacznijmy od kart, które są bardzo dobrej jakości. To właśnie grafiki opracowane przez Magdalenę Markowską dodają grze ciepłego klimatu. Jedzenie zostało narysowane w niemal kreskówkowym stylu. Choć nie jest fotorealistyczne, to każde danie wygląda luksusowo, wspaniale i egzotycznie – tak jak powinno być w grze skupiającej się wykwintnym jedzeniu. Karty są duże i wytrzymałe, a lekka faktura sprawia, że łatwo je tasować.


Instrukcja jest krótka i zrozumiała niczym menu w barze mlecznym. Od razu po zakupie gry jesteśmy w stanie w 5 minut przyswoić zasady i rozpocząć pierwszą rozgrywkę. Dodatkowo została okraszona smakowitymi ilustracjami, które na długo pozostają w naszej pamięci – burczenie w brzuchu gwarantowane.

Klejnoty to małe, półprzezroczyste kamyczki – przyjemnie leżą w dłoni i są raczej trwałe. Posiadają ładne, jasne i łatwe do odróżnienia od siebie kolory. Obcowanie z nimi to czysta przyjemność. Również woreczek, z którego je pozyskujemy, jest wykonany z porządnego materiału i wytrwa wiele partii.


Zasady gry No to Smacznego! – z czym to się je?

Rozgrywkę w No to smacznego! rozpoczynamy, umieszczając na stole trzy karty z daniami. Każda z nich oprócz wspaniałych walorów wzrokowych warta jest określoną liczbę punktów. Niektóre z nich z kolei posiadają dodatkowe bonusy, opisane w dolnej części karty. Podnoszą one np. wartość zagrywanego klejnotu lub dają dodatkowy punkt przy licytacji na konkretny typ jedzenia. Obok kładziemy kartę klejnotów, która określa wartość poszczególnych kolorów. Jest to bardzo ważne, ponieważ podczas gry wszystko się zmienia i musimy często aktualizować licznik.

Klejnoty są następnie losowo wyciągane z worka – pierwszy o najwyższej wartości i kolejno, aż wszystkie cztery zostaną umieszczone. Po oszacowaniu tej waluty gracze będą losowo wyciągać kamienie z torby. Natomiast ich liczba określana jest przez osoby biorące udział w zabawie. Spośród trzech kart potraw wybieramy jedną i rozpoczynamy licytację. Pozostałe karty dań są widoczne dla wszystkich, dzięki czemu możemy zaplanować jakiego rodzaju posiłki nas interesują i ułożyć plan działania.


Podczas licytacji każdy z graczy wybiera tyle klejnotów, ile chce zainwestować i chowa je w prawej dłoni. Po krótkiej kalkulacji w tym samym momencie ujawniamy ich liczbę. Osoba, której wartość klejnotów jest najwyższa, wygrywa licytację i przesuwa wskaźniki na tzw. karcie klejnotów. Te kolory, których zwycięzca użył w licytacji, przesuwamy o jedno pole w lewo, a pozostałe o jedno pole w prawo. W ten sposób waluta cały czas jest aktualizowana. Pozostali gracze zachowują swoją rękę, a jeżeli któryś nie zainwestował żadnego klejnotu, dobiera w tym momencie z woreczka jeden losowy. Oznacza to, że jeśli skończą nam się kamienie, możemy po prostu nic nie licytować i dobrać nowe – tak naprawdę nie jesteśmy poza grą.

Po licytacji na środek stołu trafia następne danie i zaczynamy od nowa. Gra kończy się po wylicytowaniu trzynastu potraw. Wygrywa osoba, której udało się zgromadzić najwięcej punktów na kartach dań.


Recenzja gry No to Smacznego!

W grze “No to smacznego” nie ma wielu zasad, ale jest za to coś, czego gry familijne nie oferują nam zbyt często – mechanizm licytacji i blefu oraz system giełdowy. Gdy widzimy potrawę, która jest warta więcej punktów, wiadome jest, że każdy z graczy będzie się starał zapłacić o wiele więcej klejnotów, WIĘC… może jest to szansa dla nas, żeby w tym momencie odpuścić i na przykład wygrać dwie kolejne licytacje. A może zauważyliśmy, że nasz przeciwnik nie ma szans na wygraną, ponieważ to my posiadamy klejnoty o najwyższej w tej rundzie wartości i użyjemy tylko jednego z nich? 

Rozgrywka nie jest skomplikowana i poradzi sobie w niej na pewno każdy, kto potrafi mnożyć przez wszystkie cyfry do 5. Uważamy, że jest to nawet całkiem niezły aspekt edukacyjny. Młodsi gracze przy każdym podejmowaniu decyzji muszą mnożyć i dodawać klejnoty zgodnie z wartościami, które zostały przedstawione na karcie klejnotów. W tym wypadku wiek przedstawiony na pudełku zdecydowanie się sprawdza – gra wymaga chociaż małej umiejętności czytania ze zrozumieniem, aby wprowadzić w życie zalążek strategii. Łatwa do nauczenia i grania, a czas przygotowania, rozgrywki i sprzątnięcia może zamknąć się nawet w 20 minutach.

Raczej nie zagracie w duecie w No to Smacznego!

Gra przeznaczona jest zdecydowanie dla 3-4 graczy. Przy dwóch jest praktycznie niegrywalna. Nie ma dla nas wtedy żadnego elementu zaskoczenia, bo znamy dobrze klejnoty przeciwnika i wiemy, na co może sobie pozwolić w danym momencie. Dodatkowo to właśnie element gry nad stołem dodaje jej smaczku. Jak wiadomo im więcej ludzi do jedzenia, tym więcej się dzieje.

Ciekawym dodatkiem jest to, że karty, oprócz podstawowych punktów, dają nam często różne bonusy. Zdobywając jedno z dań głównych, łatwiej jest nam później licytować konkretny deser. Można dzięki temu zbudować niewielki “silniczek”. Takie karty przydają nam się zaledwie raz lub kilka razy podczas rozgrywki. Czasami nie użyjemy ich zdolności ani razu, jeśli inni gracze sprytnie nam to uniemożliwią. Warto więc zwracać uwagę na to, co robią pozostali i nie raz kusić ich wydaniem większej liczby klejnotów w celu późniejszego zapewnienia sobie kupna wybranego dania. Gra pozwala wykazać się spostrzegawczym osobom, które śledząc każdy nasz ruch, mogą ułożyć całą rozgrywkę pod siebie.

Na początku myśleliśmy, że losowo wybierana wartość klejnotów tak samo, jak ich dociąg, daje niektórym graczom zbyt dużą przewagę (może się okazać, że akurat trafią nam się same kamienie o najwyższej wartości), ale z mechaniką giełdy dla kryształów ten problem istnieje tylko w pierwszej rundzie. Pozostali zdobędą przewagę w kolejnych licytacjach. Pod tym względem gra jest naprawdę dobrze zbalansowana, a każda rozgrywka różni się od pozostałych, zaskakując nas nie raz. Nie doznamy tutaj również przestojów – decyzje podejmuje się szybko i sprawnie.

Podsumowanie

Grę “No to smacznego!” należy traktować jako familijny wstępniak do świata planszówek. Jeżeli nastawimy się na to, że jest to gra dla graczy, możemy odczuć niedosyt ze względu na małą liczbę możliwych kombinacji. Za to, jeśli szukamy czegoś, co będziemy mogli położyć na stole, żeby pokazać na rodzinnym posiedzeniu – “a co to te całe twoje planszówki?” to jest to dobry pomysł. Możemy być pewni, że wszyscy odnajdą się w zasadach i będą mieli niezły ubaw przy licytacji. U nas dobrze sprawdziła się jako filer, przy oczekiwaniu na tego gracza, który lubi się spóźniać. Świetnie trafia tu stwierdzenie, że gra jest tak dobra, jak ludzie, z którymi gramy. Prostota zasad wymaga bowiem od nas dużego zaangażowania w całość rozgrywki. Zamawiajcie więc swój posiłek i opłaćcie rachunek. No to smacznego!


Mocne strony:

  • Szybka gra familijna z blefowaniem i licytacją
  • Fajny mechanizm określania wartości poszczególnych klejnotów
  • Krótkie i proste zasady
  • Młodsi gracze mogą uczyć się liczyć
  • Piękne wykonanie

Słabe strony:

  • Zbyt duże pudełko
  • Nie działa dobrze na dwóch graczy

Przydatne linki:

Grę najtaniej kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Lucrum. Bardzo dziękujemy!

Lucrum Games

Katarzyna Dzierżęga

Gry planszowe są naszą pasją. Zapytasz co u nas słychać? – Gry planszowe. Jak tam w Poznaniu? – Gry planszowe. Co robicie w Sylwestra? – you-know-what! Każde z nas zaczęło osobno. Kasia od Talizmana, Adrian od… Monopoly Deal. I to w dużej mierze właśnie gry nas połączyły. Jesteśmy zdecydowanie freak-ami. Na naszej drodze szybko zaczęły pojawiać się coraz to cięższe euro i ameritrashe. Im bardziej nietypowo – tym lepiej. Staramy się grać jak najczęściej, co chwilę odnajdując pozycje godne naszej uwagi. Szukamy tych, które urzekną nas na długie godziny. Nie znaczy to jednak, że odmawiamy sobie krótkich i lekkich gier. W naszej kolekcji mamy już ponad 300 tytułów. Chcielibyśmy wskazać kilka konkretnych, tych ulubionych, ale może zamiast tego podzielimy się z Wami tym, co jest na naszej półce:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *