Recenzje

Recenzja #1089 Zaginione miasta: Pojedynek

Zaginione miasta: Pojedynek od teraz w nowej odsłonie od wydawnictwa Nasza Księgarnia! Wykładaj karty wypraw i poprowadź najbardziej dochodowe ekspedycje. Ryzykuj i podejmuj decyzje, aby Twoje odkrycia przyniosły więcej zysków niż strat…

Autor gry Zaginione miasta: Pojedynek: Reiner Knizia

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Liczba graczy: 2

Czas gry: 30 minut

Wiek: 8+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Nasza Księgarnia. Nie miało to wpływu na kształt mojej opinii.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl


Zaginione Miasta: Pojedynek to jedna z najczęściej polecanych gier stworzonych przez Reinera Knizię. Ten znany autor gier planszowych, jest twórcą setek gier planszowych i karcianych, a wiele jego pozycji to już prawdziwe klasyki, które doczekują się kolejnych wznowień i wydań. Tak też stało się z prezentowaną dzisiaj karcianką, którą wcześniej mogliśmy poznać za sprawą wydawnictwa Galakta. Nasza Księgarnia postanowiła wziąć Zaginione Miasta pod swoje skrzydła i zaprezentować nam je w nowym wydaniu. Jesteście ciekawi, jak prezentuje się gra i czy w natłoku nowości nadal jest warta polecenia? Zapraszamy do recenzji!

Zaginione miasta: Pojedynek to gra zajmująca dość małe pudełko, w którego środku znajdziemy niewielką planszę oraz talię kart. Gra przeznaczona jest jedynie dla dwóch graczy, nie zagramy więc w nią w większym gronie. Jeśli chodzi o wykonanie, to jest w porządku. Mamy porządną, składaną planszę oraz karty standardowej grubości, które w przypadku intensywnych rozgrywek warto zakoszulkować – będziemy stale je tasować, rozdawać i wykładać. Jeśli chodzi o nowe ilustracje, to powiem tak – jest poprawnie. Mnie ani ziębią, ani parzą, chociaż w poprzednim polskim wydaniu za grafiki odpowiadał wybitny ilustrator Vincent Dutrait. Poprzeczka została wysoko postawiona, ale nie oszukujmy się, ilustracje są jedynie miłym dodatkiem do numerów na kartach. Każda karta ma inny obrazek, więc nie jest źle, może jedynie sponsorzy mogliby być nieco ciekawiej przedstawieni, bo wyglądają jak odwrócony tyłem Sherlock Holmes…

Zasady gry są bardzo proste, ale sama rozgrywka wymaga skupienia i ciągłego analizowania sytuacji. Myślę, że na tym głównie polega fenomen Zaginionych Miast. Mamy kilka zasad na krzyż, a możemy spędzić godziny na dobrej zabawie i przechytrzaniu przeciwnika. Podczas gry będziemy wykładać karty wybranych wypraw, pamiętając, że należy je wykładać w rosnącej kolejności. Za rozpoczęcie wyprawy musimy „zapłacić” 20 punktów, więc żeby zdobyć jakieś zyski, musimy uzbierać karty, które dadzą nam w sumie przynajmniej 21 punktów… Każdą wyprawę możemy rozpocząć od dołożenia sponsora (albo kilku sponsorów), który zapewni nam mnożnik wyniku, zarówno jeśli będziemy na plusie, jak i na minusie…

Do podstawowej gry możemy dołączyć również karty kamieni milowych. Są to po prostu cele, które staramy się osiągnąć podczas rozgrywki. Za odpowiedni układ kart możemy otrzymać wtedy dodatkowe punkt na koniec gry.


Zaginione miasta: Pojedynek nie bez powodu jest jedną z najczęściej polecanych gier dwuosobowych. Rozgrywka mimo upływu lat jest wciąż wyśmienita i zapewnia sporo emocji. Gra wymaga od nas podejmowania decyzji i ryzyka. Co więcej, z każdą dobraną z talii kartą, kurczy się nasz czas na dokładanie kart. Czy kłaść 10 już teraz, czy może poczekać, aż uda się zdobyć 9? Możemy sobie „kupić” nieco czasu, dobierając karty, które zostały odłożone na planszę, ale wzrasta nam wtedy ryzyko, że przeciwnik dobierze kolejne karty do swoich wypraw lub, że ma upatrzone przez nas karty w swojej ręce…

Pomimo sporej interakcji w grze, nie jest to interakcja wybitnie negatywna. Nie przeszkadzamy sobie bezpośrednio, raczej blokujemy pewne karty w grze. Pomimo dużych podobieństw do gry Spór o Bór, rozgrywka w Zaginione Miasta: Pojedynek bardziej przypadła mi do gustu. Nie musimy pamiętać o tych wszystkich taktycznych układach, jest prościej, ale równocześnie można bardziej „przepchać” się z kartami, które są przecież wspólne dla obu graczy. Podoba mi się również „opłata” za rozpoczęcie wyprawy, gdyż możemy świadomie wybierać, czy chcemy rozpoczynać wykładanie danego koloru. Jest tu naprawdę sporo kombinowania, a proste zasad pozwalają na zabawę również z dziećmi. 8-latek da już radę zagrać, ale czy uda mu się wygrać… To już inna sprawa. Bardzo wygodnym elementem wyposażenia gry jest bloczek punktacji, który w łatwy sposób pozwoli podliczyć punkty nawet młodszym graczom. Dla wydawnictwa Nasza Księgarnia komfort liczenia punktów to już standard!

Jeśli chodzi o klimat gry… nie jest on zbyt odczuwalny. Nie czułam się, jakbym była na tajemniczej wyprawie. Zupełnie mi to jednak nie przeszkadzało, gdyż wyprawa w świat liczb okazała się nawet bardziej interesująca! Polecam – to gra, którą zdecydowanie warto mieć w swojej kolekcji.


Zaginione miasta: Pojedynek to bardzo dobra gra karciana przeznaczona dla dwóch graczy. Dzięki prostym zasadom i wciągającej rozgrywce to pozycja, która sprawdzi zarówno dla mniej, jak i dla bardziej zaawansowanych graczy. Rozgrywka jest emocjonująca i wymaga koncentracji i ciągłego podejmowania ryzyka. Serdecznie polecamy, to prawdziwy must have!


  • proste zasady rozgrywki,
  • ładne wykonanie,
  • dodatkowe karty kamieni milowych,
  • wygodny bloczek punktacji,
  • wciągająca zabawa,
  • wymaga kombinowania i taktycznego myślenia.
  • brak.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Więcej o grze na Planszeo

Jeśli doceniasz naszą pracę i zaangażowanie albo po prostu podoba Ci się nasz portal i to, co robimy, to możesz nas wesprzeć niewielką kwotą – za co bardzo dziękujemy!!!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.

Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *