Recenzje

Recenzja #921 Zupa z trupa

Dzisiaj przedstawiamy grę, która zdecydowanie wygrywa w konkursie na najciekawszy tytuł roku! Zupa z trupa to niewielka gra karciana, która idealnie sprawdzi się jako gra podróżna. Zagrywaj karty i pozbądź się obrzydliwych potraw. Ten, kto zje ich najmniej, zostanie zwycięzcą!

Autor gry Zupa z trupa: Reiner Knizia

Wydawnictwo: Egmont

Liczba graczy: 3-7

Czas gry: 20 minut

Wiek: 8+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Egmont. Nie miało to wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Zdjęcia do recenzji gry zostały wykonane na macie od Playmaty.pl

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl



Zupa z trupa to niewielka gra karciana, które idealnie pasuje do serii gier podróżnych wydawanych przez wydawnictwo Egmont. Opakowanie zmieści się do każdego plecaka, czy torebki, a grać można nawet na minimalnej przestrzeni. Wystarczy fragment powierzchni do odrzucania kart, a na upartego można je położyć nawet na kolanach! W pudełku z grą znajdziemy 100 kart z potwornymi składnikami w 5 różnych kolorach. Karty zostały zilustrowane z ogromnym humorem, który najmłodsi po prostu uwielbiają! Moje dzieci nie mogły oderwać się od tych ilustracji i zachwycone chichotały nad nogami z sera, frytkami z palców, czy makaronem z larwami. Doceniam poczucie humoru ilustratorki, gra rzeczywiście się wyróżnia. Podoba mi się również nazwa gry, jest kontrowersyjna, ale zdecydowanie oryginalna i łatwa do zapamiętania. Miny innych ludzi w poczekalni kiedy dziecko domaga się głośno Zupy z trupa – bezcenne.

Zasady rozgrywki są bardzo proste i łatwe do wytłumaczenia. Każdy z graczy otrzymuje na start 12 kart (warto wspomnieć, że do zabawy może zasiąść aż 7 graczy!). Dociągamy jedną kartę z talii i wykładamy ją na stół. Od tego momentu to karta warunku, do której muszą pasować karty dokładane przez graczy. Każda z nich musi być albo w tym samym kolorze, albo musi mieć tę samą wartość. Kiedy nie będziemy mieli już możliwości dołożenia karty… musimy zabrać ze stołu wszystkie potrawy i odłożyć je nasz stos. Następnie wybieramy z naszych kart z na ręce kolejną kartę warunku i rozgrywka toczy się dalej, aż do momentu, gdy któryś z graczy pozbędzie się wszystkich „smakowitości”. Ostatnie zabranie stosu wyłożonych kart, kończy rozgrywkę. Następuje wtedy podliczenie punktów. Im mniej zjedzonych potraw tym oczywiście lepszy rezultat.


Zupa z trupa to bardzo prosta gra familijna stworzona przez znanego matematyka Reinera Knizia. Czuć tutaj jego „rękę”, to gra z dość sporym potencjałem matematycznym, szczególnie podczas podliczania punktów. Czerwone karty jako te „ostrzejsze” przyniosą nam więcej punktów, należy ich więc szczególnie unikać. Podczas gry możemy kombinować jak tu się ich pozbyć i „podarować” je innym graczom. Sama rozgrywka jest dość mocno losowa, gdyż nie mamy wpływu na to, jakie karty otrzymamy na początku rozgrywki. Wykładamy po prostu to, co przyniósł nam los i możemy jedynie liczyć na szczęście. Nie przeszkadza to jednak w zabawie dzieciom, które chętnie do gry wracają i domagają się kolejnych rozgrywek. Ja wybrałabym inne pozycje, ale moim dzieciom ta gra się podoba i już.

Czas gry jest dobrze dobrany do możliwości dzieci, a według pudełka w zabawie mogą uczestniczyć już 8-latki. Ja przetestowałam grę również z młodszymi dziećmi i myślę, że nawet 5-latki sobie z grą poradzą, wystarczy dokładać karty pasujące kolorem lub wartością do karty na stole. Oczywiście młodsze dzieci nie będą w stanie zaplanować pozbycia się kart czerwonych, ale możemy z nimi zagrać w ten sposób, że „ostre potrawy” będą liczyły się po prostu jako zwykłe karty. Podoba mi się, że w Zupę z trupa może zagrać aż 7 osób równocześnie. Sprawia to, że gra świetnie się sprawdzi na przykład na wakacyjnych, kolonijnych wyjazdach. 8-latka już mi zapowiedziała, że zabierze grę na obóz harcerski!

Podsumowując, Zupa z trupa to zabawna karcianka dla dzieci, które są zachwycone niecodzienną tematyką… Gra świetnie sprawdzi się w podróży, a możliwość rozgrywki w 7 osób sprawia, że to idealna propozycja na wakacyjne wyjazdy. Gra jest szybka i ma proste zasady, spodoba się zarówno starszym, jak i nieco młodszym dzieciom. Dla starszych gracza gra jest nieco zbyt powtarzalna i losowa, ale dzieci są nią zachwycone, sprawdźcie sami!


  • proste zasady rozgrywki,
  • optymalny czas gry,
  • możliwość zabawy nawet w 7 osób,
  • wymaga mało miejsca na stole,
  • świetnie sprawdzi się w podróży,
  • świetna tematyka oraz nazwa gry!
  • spora losowość.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Więcej o grze na Planszeo

Jeśli doceniasz naszą pracę i zaangażowanie albo po prostu podoba Ci się nasz portal i to, co robimy, to możesz nas wesprzeć niewielką kwotą – za co bardzo dziękujemy!!!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.

Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *