Recenzja #825 Great Western Trail: Argentyna
Czy wiecie, że Argentyna to państwo, które słynie z wybornej wołowiny? Jak się okazuje, świat gier planszowych również ma swój odpowiednik, który nawiązuje do regionu. Great Western Trail: Argentyna to kolejna, samodzielna wersja popularnej gry strategicznej, w której wcielamy się w hodowców bydła.
Informacje o grze Great Western Trail: Argentyna
Autor gry Great Western Trail: Argentyna: Alexander Pfister
Wydawnictwo: Rebel
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 120-180 minut
Wiek: od 12 lat
Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Rebel. Wydawnictwo Rebel nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.
Współpraca reklamowa z Ceneo.pl
Great Western Trail: Argentyna to fantastyczna gra stworzona przez Alexandra Pfistera. Trzeba przyznać, że tytuł wypchany jest zawartością po same brzegi. W grze będziemy przemierzać równiny pędząc bydło, zapakujemy bydło, by ruszyło w świat z malowniczego Buenos Aires. Nie braknie tu charakterystycznej na ranczu pomocy, do której będziemy mogli zaangażować nasze bydło. Wszystko to i wiele więcej znaleźć można w tym dość ciężkim pudełeczku od wydawnictwa Rebel. Bez obaw, Argentyna zadba również o graczy solo, o ile ktoś podejmie rzuconą przez Pedro rękawicę.
Przegląd elementów
Wewnątrz pudełka znajdziecie pokaźnych rozmiarów planszę główną. Dodatkowo do gry dołączono cztery komplety elementów przeznaczonych dla graczy. Mamy tu sporo drewna, a mianowicie lokomotywy, estancieros, znaczniki. Generalnie około trzech kilogramów radości. Ogromny plus i wyrazy uznania za planszetki. Są porządne, wykonane starannie, a do tego wszystko jest tutaj estetyczne. Już na dzień dobry mamy komfort rozgrywki, w związku z tym Great Western Trail: Argentyna to moim zdaniem Mercedes pośród planszówek.
Wewnątrz pudła znajdziecie plastikową wypraskę, która ma dedykowane miejsce na poszczególne elementy. Nie mam bladego pojęcia, jak się ona sprawdza, ponieważ się jej pozbyłem, zaopatrując się w insert od reDrewno. Po pierwsze pomaga to lepiej uporządkować, po drugie pasuje mi lepiej do całokształtu. W szczególności, że jestem człowiekiem, który zanim dopuści kogokolwiek do swoich gier, musi pierw zakoszulkować karty, by zadbać o ich żywotność. Jak się bowiem domyślacie, w tej produkcji są karty. Swoją drogą prezentują się one naprawdę dobrze.
Zarys Rozgrywki
Ten tytuł jest mocno złożony i tak naprawdę ciężko jest określić całokształt zasad w paru słowach. Mimo, że zadanie to nie należy do najprostszych, postaram się po krótce opowiedzieć, co w Great Western Trail: Argentyna piszczy, choć bardziej adekwatnym słowem byłoby tutaj muczy. Wszystko sprowadzać się będzie do przemieszczania naszych pionków po malowniczej, polakierowanej planszy, pamiętając o zasadzie, że poruszamy się wyłącznie po zajętych polach. Te będą oblegane przez rolników lub budynki. Co za tym idzie, z początku pusta plansza będzie dawać sporą swobodę, jednak z każdą kolejną minutą nasi estancieros będą potykać się o coraz to nowsze atrakcje.
Rdzenną mechaniką w tej grze zdaje się być deckbuilding. W dużym uproszczeniu, gracze podczas wspólnej zabawy będą kupować bydło, by oczywiście móc je potem sprzedać. Warto zadbać o różnorodność, co umożliwi zgarnąć jak największą porcję punktów. W rezultacie nie zawsze skupowanie wyłącznie najdroższych krów będzie się nam opłacać najbardziej.
Inwestycja w krowy to nie jedyny aspekt, na którym będziemy się musieli skupić. Gracze będą musieli zatrudniać gaucho, carpintero oraz maquinistów. W końcu o krowy ktoś zadbać musi, budynki same się nie postawią, a kolej bez maszynisty daleko nie zajedzie. Z kolei, skoro o trakcjach pociągowych mowa, warto wspomnieć, że rozbudowując stację kolejową możemy zgarniać kolejne bonusy. Samo ogarnięcie zasad i zależności z początku potrafi przytłoczyć, jednak, gdy już się w tym połapiemy, gra potrafi być bardzo wdzięczna.
Dodatkowo dochodzi możliwość handlu krowami, które mogą zyskać na wartości, gdy zatroszczymy się o potrzebne certyfikaty. Jest jeszcze żywność w postaci zboża, bez którego nie zapakujemy bydła do większego statku. Pomoc rolnikom za pośrednictwem bydła wiąże się natomiast z kartami zmęczenia, które będą nas terroryzować podczas rozgrywki, a zdarzy się nawet, że zapewnią ujemne punkty na koniec gry. Ten potrafi się pojawić niespodziewanie, zbliżając się nieubłaganie szybko za każdym razem, kiedy odwiedzimy Buenos Aires.
Recenzja
Great Western Trail: Argentyna to bardzo dobry deckbuilder, który wykonano z najwyższą starannością. Niestety, nie można mieć wszystkiego. Choć wykonanie jest przepiękne, a Insert zdaje się być przemyślany, uważam, że jest to zbędny element, który prawdopodobnie nie spełnia swojej funkcji. Przyznam szczerze, że gdy próbowałem wszystko posegregować na poczekaniu, póki nie skleiłem mojego drewnianego szkieletu, szło mi to opornie i ostatecznie się poddałem.
Gra sprawia wrażenie bardzo złożonej i wręcz skomplikowanej. Mimo to po pierwszej partii z syndromem pierwszego naleśnika powinniśmy być z tym tytułem obeznani na tyle, by swobodnie ogarniać wszelkie zależności. Drobna uwaga, nie zrażajcie się już na starcie. Z czasem wszystko staje się jasne i klarowne, zaś Argentyna zaserwuje szereg licznych niespodzianek mechanicznych.
Niemal od początku gry będzie nam towarzyszyć widmo budowania swojej talii. Bardzo podoba mi się możliwość wykorzystania naszej pomocy do tego, by pomóc rolnikom. Nie ma jednak nic za darmo, bowiem każda taka pomoc wiąże się z otrzymaniem karty zmęczenia. Jak już wyżej wspominamy, może ona wlepić nam na koniec ujemne punkty. Ponadto twórcy zadbali o to, abyśmy nie inwestowali wyłącznie w drogie, szlachetne krowy, ale także w te tańsze warianty. Im bardziej nasza sałatka będzie zdywersyfikowana na koniec gry, tym więcej punktów nam zaoferuje.
Nie jest to tytuł przeznaczony na luźne, szybkie granie. Tego tu nie znajdziecie. Zdecydowanie jest to solidny euras z rodowodem, tak jak krowy mają tu możliwość zdobycia certyfikatów. Choć jest to gra typu euro, twórcy nie udało się wyswobodzić Great Western Trail: Argentyna z okowów losowości. Oczywiście nie jest to losowość, jaką znamy z ameri. Jest to raczej na zasadzie dociągu pracowników z worków. Dodatkowo w grę wchodzi talia kart oraz celów. Finalnie każdy może położyć na tym łapę, więc nawet, gdy układ gwiazd jest niekorzystny, to wszystkim dostaje się po równo.
Negatywnej interakcji mamy tutaj tyle, na ile sami sobie pozwolimy. Możemy komuś podprowadzić pracownika, finalnie zawsze ponosimy jakiś koszt. Czasem ekonomiczny, czasem musimy podjąć mniej słuszną decyzję, byle komuś posmarowanym do dołu.
Podsumowanie
Great Western Trail: Argentyna to świetna gra, która zasługuje na mnóstwo uwagi, jednak jest to tytuł bardzo wymagający. Z pewnością na początku liczba zasad może przytłaczać, jednak, gdy już się dobrze z grą zapoznamy, jest ona naprawdę wdzięczną produkcją. W przypadku, gdy planujecie zaprosić ekipę do wspólnej zabawy, musicie zadbać o dużo czasu i nie nastawiać się, że tuż po tak ciężkiej produkcji na stolik wjedzie coś jeszcze. Chyba, że mówimy tu o przyjemnym fillerku pokroju Wsiąść do Pociągu: Europa. Tam też mamy kolej, która po tak ciężkiej gimnastyce będzie jak kaszka z mlekiem.
Mocne Strony:
- Mechanicznie to szwajcarski zegarek,
- Piękna grafika,
- Bardzo porządne wykonanie,
- Tryb solo,
- Pudełko przepełnione zawartością po brzegi,
- Dobrze się skaluje.
Słabe Strony:
- Wypraska nie spełnia swojej funkcji,
- Wysoki próg wejścia,
- Partia potrafi potrwać naprawdę długo.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek