Recenzje

Recenzja #777 Pakt z Diabłem

Ciężka gra euro z ukrytymi rolami. Dużo handlu i jeszcze więcej blefu. To wszystko w jednym wielkim pudle „Pakt z Diabłem”. Czy można zrobić dobry tytuł, łącząc tak wiele różnych mechanik? Zaprzedawanie swojej duszy diabłu z pewnością brzmi kontrowersyjnie, ale czy ciekawy twist wystarczy, aby osiągnąć sukces?


Informacje o grze Pakt z Diabłem

Autor gry Pakt z Diabłem: Matúš Kotry

Wydawnictwo: Rebel

Liczba graczy: 4

Czas gry: 120-150 Min

Wiek: 14+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Rebel. Wydawnictwo nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl



Może to tylko ja jestem taka dziwna (a może Wy się po prostu do tego nie przyznajecie), ale kiedy usłyszałam o grze, w której mogę zawrzeć pakt z diabłem, to było instant – Muszę to mieć! Na rynku brakuje gier, które bezpośrednio nawiązują do tak mrocznych interakcji i pozwalają nam poczuć na własnej skórze ten swoisty klimat inkwizycji i polowań na czarownice. Z pewnością z tego też powodu mówiło się, że Pakt z Diabłem był jedną z najbardziej oczekiwanych gier Essen Spiel’22. Jak sprawdził się w swojej roli?


Zarys Rozgrywki i przegląd elementów

Pakt z Diabłem to gra strategiczna z mechaniką ukrytej roli, domieszką społecznej dedukcji i handlu. Każdy z nas stara się zbudować jak najlepiej prosperujące królestwo. Nie byłoby pewnie w tym nic fascynującego, gdyby nie to, że mamy 3 całkowicie asymetryczne role w grze, a każda z nich niesie za sobą szereg korzyści. Chociaż mam wrażenie, że „korzyści” w tej grze, to bardzo wyolbrzymione słowo. Jeden z graczy jest diabłem, który ma do dyspozycji skarbnicę zasobów, choć za niewielką cenę braku posiadania duszy. Śmiertelnicy zaczynają z niewielkimi zasobami, ale za to duszą podzieloną na 3 części. Kultysta z niewielką przewagą w surowcach, ale 2 skażonymi duszami, których chce się pozbyć za wszelką cenę. Każda runda rozpoczyna się od zbierania zasobów w oparciu o obracający się rondel na środku planszy. W trakcie gry możemy ulepszać swoje pola produkcyjne, budując zestawy budynków, co daje nam dodatkowe monety w każdej rundzie. Następnie chowamy zdobyte skarby najgłębiej jak potrafimy za murami naszego zamku (który swoją drogą wygląda całkiem zacnie).

Oprócz pierwszej rundy gry, kolejną fazą jest dobieranie kart budynków i kart wydarzeń. Budynki jak się pewnie domyślanie zapewniają nam korzyści w grze i/lub punkty zwycięstwa na koniec. Wydarzenia mogą być rozgrywane po stronie dobra lub zła. Dobra strona zwykle wymaga płacenia zasobów, aby awansować na torze reputacji. Zła strona daje nam zasoby, ale kosztuje nas reputację. Co rundę więc stajecie przed wyborem, po której stronie barykady będziecie. Jak się domyślacie – bycie dobrym niezbyt się opłaca, bo zasoby w tej grze to towar baaaardzo deficytowy, a kara za zszarganą reputację
all-in-all nie jest tak bolesna.

Czas na prawdziwą wisienkę na torcie, czyli pohandlujmy

Teraz przejdziemy do fazy trzeciej, czyli oczywiście handlu. Najciekawszy moment całej rozgrywki, przynoszący wiele emocji i często decydujący o tym, czy w ogóle będziemy mieli co robić w kolejnych fazach. Twórcy wprowadzili unikalną mechanikę skrzyni z dedykowanym kodem QR, którą posiada każdy gracz. Po tym, jak wszyscy zdobędą swoje zasoby, wypełniają skrzynie tymi, którymi są gotowi handlować, używają pokrętła wbudowanego w skrzynię, aby wskazać, czego chcą w zamian. Śmiertelnicy mogą handlować zasobami tylko za złoto, kultysta może poprosić o pieniądze lub kawałek duszy, a diabeł musi zawsze prosić o jeden lub dwa kawałki duszy. Skrzynie te są następnie rozdawane przez aplikację na telefonie lub tablecie, która odczytuje kod QR na odwrocie i określa, komu dana skrzynia zostanie przekazana (kolor gracza). Możemy daną ofertę akceptować lub odrzucić i po dwóch podejściach aplikacja rozdaje skrzynie z powrotem do właścicieli.

Co dzieje się później? Planujemy i wykonujemy swoje akcje. Jest to głównie rozmieszczanie naszych robotników, czyli znana wszystkim mechanika. W każdej rundzie mamy do dyspozycji dwóch, ale możemy zapłacić za dwóch dodatkowych. Budujemy budynki, pobieramy z nich produkcje i pozyskujemy dworzan (którzy pomagają kompletować zestawy budynków za punkty i premie). Wykorzystujemy także wcześniej wspomniane wydarzenia – po stronie dobra lub zła – i zdobywamy osiągnięcia. Podczas gry możemy również zaciągać pożyczki (co będziecie robić często), aby zdobyć pieniądze w dowolnym momencie gry. Oczywiście za brakiem spłaty idą odsetki, a za nimi zła reputacja. Jak w prawdziwym życiu!

Bo zawsze przychodzi czas na rozliczenie z grzeszków – zarówno tych małych, jak i dużych…

Co jeszcze znajdziecie podczas rozgrywki? W zależności od swojej reputacji będziemy otrzymywać nagrody lub kary w postaci żetonów skrzydeł (anielskich lub demonicznych), a uzbieranie konkretnej ich liczby niesie za sobą konsekwencje. Dodatkowo w rundzie drugiej i trzeciej następuje faza polowania na czarownice. Możemy wtedy głosować na tego, kto naszym zdaniem nie ma trzech kawałków duszy, czyli jest DEVIL ITSELF. A wbrew pozorom może to być dowolny gracz, w zależności od tego, czy dokonaliśmy wcześniej bardzo kuszących transakcji.

W rundach trzeciej i piątej natomiast następuje dodatkowa faza zwana inkwizycją. Gra będzie miała określoną ich liczbę w zależności od tego, co się wydarzyło. Gracze mogą mieć osobistego inkwizytora, jeśli byli bardzo niegrzeczni i zdobyli określoną liczbę skrzydeł demona. Każdemu inkwizytorowi gracze muszą pokazać kawałek duszy lub wydać odpust. W przeciwnym razie odczujemy skutki działania inkwizytora, co oznacza utratę punktów, zasobów lub inne bolesne kary. Jest to ważny etap gry, ponieważ unikanie inkwizytorów jest niezbędne do wygrania, co sprawia, że posiadanie dusz i odpustów również. I tak krąg się zamyka w jedną, spójną całość.

Rozgrywka kończy się po rundzie 5. Punkty są podliczane, a pochodzą głównie z aktywności w grze, budynków, kamieni milowych dla zestawów budynków (choć diabeł tego nie punktuje), dworzan, anielskich skrzydeł, niewykorzystanych odpustów i zasobów. Punkty tracimy za długi, skrzydła demona i kawałki duszy kultystów. No i jak to zawsze – najwyższy wynik wygrywa. Uff, udało się! Jakimś cudem przebrnęliśmy przez ten długi zarys rozgrywki. Czas na werdykt.


Recenzja gry „Pakt z Diabłem”

Przyznam się Wam, że mam mały problem z tym tytułem. I pewnie nie ja jedna, bo opinie na temat tego pudełeczka są naprawdę skrajne. I może od tego właśnie zacznę – Pakt z Diabłem to tytuł, który albo możecie pokochać, albo znienawidzić. Swoiste połączenie wielu naprawdę ciekawych mechanik i mocne osadzenie w klimacie sprawia, że aż chce się sięgnąć po ten tytuł, ale… Zderzenie z rzeczywistością wręcz związanych rąk przez ciągły brak zasobów i poczucie, że jako np. śmiertelnicy nie mamy za dużo możliwości powoduje, że nie za bardzo mamy szansę wykorzystać pełen potencjał tej gry. I to mnie bardzo boli.

Jako prawdziwa fanka ciężkich gier euro wręcz oczekuje od nich, że pozwolą mi na momenty pełne parowania mózgu i mnogości decyzji do podjęcia, gdzie każda zła decyzja może kosztować mnie punkty. Tutaj niestety mam sytuację, w której, jeśli nie mam zasobów, to nie zrobię nic. Jak je zdobyć? Najłatwiej sprzedać duszę diabłu – dosłownie – i zacząć działać. Ale jeśli to zrobię, to dojedzie mnie inkwizycja, a co gorsza – Lucyfer zdobędzie punkty. Nie, nie.. musi być inna droga. Musi, prawda? A może by tak spróbować swoich sił i w ogóle nie targować się z tym złem wrodzonym? Lets make a deal… Próbowaliśmy, ale wtedy gra tak jakby się psuje, bo to wszystko trochę nie ma sensu. Po co wtedy ten cały handel. Widzicie, dokąd zmierzam?

Pakt z Diabłem – Szukając Światła w mroku

Oczywiście to nie jest tak, że gra ma same minusy, bo znajdziemy w niej wiele ciekawych elementów. Tym najfajniejszym będzie wcielenie się w rolę diabła. Czujemy tę władzę nad malućkimi śmiertelnikami, którzy za nasze skarby są skorzy oddać nawet duszę! Element swoistej gry nad stołem może być naprawdę fajny, jeśli zbierzecie do tego odpowiednią i zgraną ekipę – dokładnie 4 graczy. Ni mniej, ni więcej. Co dla mnie osobiście jest już problemem, bo warto podkreślić, że zasady gry są naprawdę trudne i wszyscy musimy być na takim samym poziomie, aby szło w miarę sprawnie.

Co przenosi nas do kolejnego ważnego aspektu, czyli czasu gry. A jest on naprawdę długi. Nie zdarzyło mi się zakończyć rozgrywki w mniej niż 3 godziny, z czego zwykle godzina to były zasady. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że taki czas przy ciężkich grach euro to żaden wyczyn, ale gdy większość czasu robicie tak naprawdę tylko 3 akcje i czujecie się ciągle karani, to partia potrafi się dłużyć.

Pakt z Diabłem robi jednak coś, czego nigdy nie widziałam w grach z ukrytą rolą. Rozgrywka tak naprawdę nie kończy się, gdy role te zostaną odkryte. Ciekawe prawda? Jeśli diabeł zostanie zdemaskowany, co może nastąpić już w połowie gry, po prostu gramy dalej. Nadal jest całkiem możliwe, że Lucyfer wygra. Jesteśmy oczywiście zachęcani do polowania na diabła i kultystę, ponieważ za prawidłowe odgadnięcie tych ról są punkty do zgarnięcia, ale diabeł może wygrać, działając całkowicie jawnie, bez większego problemu.

Kilka dodatkowych szczegółów

Jeszcze jednym interesującym szczegółem w grze jest to, jak dokładnie kontrolowane jest tempo. Gra nie zawiera żadnych dodatkowych kart, które miałyby zwiększyć regrywalność. Każda tura składa się z dokładnie 16 kart budynków, po 4 dla każdego gracza. Rozłożenie zasobów będzie takie samo dla każdej rozgrywki, a jedyną zmianą jest to, gdzie na planszy znajduje się dany gracz. Wbrew pozorom ten mały niuans sprawia, że każda rozgrywka jest zupełnie inna. Przypomina to trochę szachy, w których kolejne partie nie zmieniają się pod względem treści, ale pod względem głębokości rozdania oraz działań innych graczy na siebie.

Na koniec warto wspomnieć o grafikach i wykonaniu, bo dla mnie to jedna z ładniej wyglądających gier euro. Idealnie trafia w temat, a plansza ocieka uroczymi detalami i średniowiecznym humorem. Sama instrukcja jest również napisana w ciekawy i sarkastyczny sposób i przyznam, że czytałam ją z uśmiechem na twarzy. Istnieją też intuicyjne symbole, które wyjaśniają wszystkie aspekty gry. Aplikacja również robi dokładnie to, co powinna, nie zmieniając całości w grę komputerową, co na pewno jest ważnym aspektem dla wielu graczy. Ogólnie rzecz biorąc, wartość produkcji jest tutaj na najwyższym poziomie.


Podsumowanie

Pakt z Diabłem jest trochę jak eksperyment wydawnictwa CGE, które jest znane z naprawdę dobrych tytułów. I chociaż wiele elementów w tej grze działa naprawdę fajnie, to niestety drugie już niekoniecznie. Dobrze jednak, że w świecie gier planszowych przekraczane są granice, które pozwalają nam zagrać w coś zupełnie nowego. Bo drugiej takiej pozycji jak „Pakt z Diabłem” łatwo nie znajdziecie. Mam wiele gier typu worker placement i wiele gier typu dedukcja społeczna, ale to ten tytuł łączy je z mechaniką handlu w świeży i interesujący sposób. Nie wiem, czy szybko wrócę do kolejnych rozgrywek w ten tytuł, ale z pewnością zapamiętam go na długo.


Mocne Strony:

  • Piękne wydanie,
  • Mocne osadzenie w klimacie,
  • Ciekawe połączenie mechanik,
  • Przyjemnie napisana instrukcja,

Słabe Strony:

  • Bardzo długi czas gry,
  • Dużo zasad specjalnych i wyjątków od reguły,
  • Rola diabła jest zdecydowanie najciekawsza,
  • Słaby system reputacji, który tak naprawdę nie ma wystarczającej wagi w grze, aby zwracać na niego uwagę,
  • Tylko dla 4 graczy (bardzo zgranej ekipy),

Przydatne linki:

Grę najtaniej kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Katarzyna Dzierżęga

Gry planszowe są naszą pasją. Zapytasz co u nas słychać? – Gry planszowe. Jak tam w Poznaniu? – Gry planszowe. Co robicie w Sylwestra? – you-know-what! Każde z nas zaczęło osobno. Kasia od Talizmana, Adrian od… Monopoly Deal. I to w dużej mierze właśnie gry nas połączyły. Jesteśmy zdecydowanie freak-ami. Na naszej drodze szybko zaczęły pojawiać się coraz to cięższe euro i ameritrashe. Im bardziej nietypowo – tym lepiej. Staramy się grać jak najczęściej, co chwilę odnajdując pozycje godne naszej uwagi. Szukamy tych, które urzekną nas na długie godziny. Nie znaczy to jednak, że odmawiamy sobie krótkich i lekkich gier. W naszej kolekcji mamy już ponad 300 tytułów. Chcielibyśmy wskazać kilka konkretnych, tych ulubionych, ale może zamiast tego podzielimy się z Wami tym, co jest na naszej półce:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *