Recenzje

Recenzja #310 Ubongo extreme

O Ubongo słyszał już chyba każdy! Ta sprytna łamigłówka ukazała się już w kilkunastu odsłonach i ma fanów na całym świecie. Poznajcie jej nową dziką i trudną wersję!


Informacje o grze

Autor gry: Grzegorz Rejchtman

Ilustracje: Bernd Wagenfeld, Karl Holmes, Nicolas Neunauer

Wydawnictwo: Egmont

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: 20 minut

Wiek: 8-108

Mechaniki w grze: Pattern Builiding


Ubongo extreme to kolejna odsłona wielkiego hitu zaprojektowanego przez Grzegorza Rejchtmana. Fenomen tej gry tkwi w zastosowaniu prostej mechaniki z równoczesną przyjemnością płynącą z rozgrywki. Podstawowa wersja tego wielkiego hitu zajmuje dość spore pudełko, a za zdobyte punkty otrzymuje się kolorowe kryształy wyciągane z tajemniczego woreczka. Ubongo extreme zajmuje natomiast niewielkie opakowanie, nie znajdziemy też w nim charakterystycznych „kamieni szlachetnych”. Czy najmłodszy członek rodziny Ubongo dorównuje starszemu rodzeństwu? Sprawdźcie w naszej recenzji!


Przegląd elementów gry

Muszę przyznać, że pudełko z grą mnie zaskoczyło. Spodziewałam się opakowania sporych rozmiarów, w końcu dzikie i trudne zwykle jest też duże prawda? Nic bardziej mylnego! Ubongo extreme zajmuje pudełko porównywalne do tych znanych z gier kieszonkowych z Wydawnictwa Egmont. Dzięki kompaktowym rozmiarom można zabrać je wszędzie, co nie ukrywam bardzo mi się spodobało!

Po otwarciu wieczka ukazała się nam bogata zawartość opakowania. 32 ładnej jakości karty z łamigłówkami w dwóch poziomach oraz 32 heksagonalne klocki w czterech kolorach. Klocki przypominają trochę plastry miodu i wydrukowano je na dość mocnej tekturce. Klocki nie są zbyt duże i ich układnie wymaga większej precyzji niż tych w podstawowej wersji gry.

Instrukcja jest krótka i czytelna. Bardzo dobrze wyjaśnia reguły gry.


Zasady gry

Zasady gry w Ubongo extreme są bardzo proste i znane z wcześniejszych wersji tej kultowej układanki. Rozgrywkę rozpoczynamy oczywiście od przygotowania. Sortujemy kafelki według kolorów i umieszczamy je na środku stołu tak żeby były dostępne dla wszystkich graczy. Bierzemy 32 karty i decydujemy o stopniu trudności łamigłówek, które chcemy układać. Na stronie łatwiejszej mamy do ułożenia 3 kafelki, na trudniejszej 4. Karty umieszczamy w oddzielnych stosach według kolorów pokazanych na nich kafelków.

Zaczynając od najmłodszego gracza, każdy bierze 1 kartę z wierzchu wybranego stosu. Następnie kładzie ją przed sobą ustalonym poziomem trudności do dołu. Na ustalony znak gracze odkrywają karty, biorą pokazane na nich kafelki i każdy stara się jak najszybciej zapełnić nimi wszystkie jasne pola swojej karty.

Kto pierwszy ułoży swoje zadanie, woła „Ubongo!”, a następnie odlicza na głos do 20. Pozostali gracze muszą w tym czasie dokończyć rozwiązywanie swoich łamigłówek. Ci, którym się udało, zatrzymują karty jako punkty, a pozostali, którzy nie zmieścili się w czasie, oddają kartę pierwszemu graczowi, który rozwiązał poprawnie łamigłówkę.

W wariancie dla zaawansowanych tylko najszybszy gracz dostaje punkty, natomiast w wariancie solo należy ułożyć jak najwięcej łamigłówek w ciągu 20 minut.


Recenzja

Do tej pory graliśmy we wszystkie dostępne w Polsce wersje Ubongo. Najnowsza wersja zaskoczyła nas poziomem łamigłówek,które rzeczywiście okazały się dość trudne, szczególnie te w wariacie z 4 kafelkami. Myślę, że Ubongo extreme jest trudniejsze od podstawowej i karcianej wersji gry, a poziomem trudności dorównuje układance w 3D.

Bardzo podoba mi się kieszonkowy format gry, wreszcie mogę ze sobą zabrać wszędzie ukochane Ubongo, nie martwiąc się o wielkość opakowania, pogubienie kryształków, czy o ilość miejsca potrzebnego na rozłożenie gry (tak jak przy wersji karcianej).

Czas gry możemy dostosować sami, wybierając określoną liczbę rund do rozegrania. Zwykle pojedyncza partia zajmowała nam około 20 minut. Przy grze bawili się świetnie zarówno dorośli, jak i dzieci. Wiek na pudełku sugeruje grę z 8-latkami, ale moja 6-latka spokojnie dawała sobie radę z 3-kafelkowymi układankami. Często okazywała się szybsza od dorosłych i jako pierwsza wołała „Ubongo!”.

Gra skaluje się dobrze w każdym składzie. Bawiliśmy się dobrze zarówno w dwie, jak i w 4 osoby. W Ubongo extreme bardzo dobrze gra się również solo. Można wtedy skupić się w pełni na łamigłówkach i się porządnie odstresować.

Obawiam się jedynie o regrywalność „dzikiego” Ubongo extreme i wyczerpanie dostępnych do rozwiązania łamigłówek. Na szczęście nie jest się w stanie zapamiętać wszystkich układów i rozwiązań.

Podsumowanie

Ubongo extreme to przyjemna łamigłówka w kieszonkowym wydaniu. Niewielkie rozmiary pozwalają zabrać ją ze sobą wszędzie, a zróżnicowane poziomy trudności umożliwiają grę praktycznie z każdym. Poziom zadań jest dość wysoki, a niektóre zadania mogą stanowić prawdziwe wyzwanie. Lubimy Ubongo w każdym wydaniu i to również zostanie z nami na dłużej. Polecamy!


Mocne strony:

  • zróżnicowany poziom łamigłówek,
  • różne warianty punktacji,
  • ładne wykonanie,
  • wariant dla jednego gracza,
  • niewielkie rozmiary pudełka.

Słabe strony:

  • mało emocjonująca,
  • ograniczona liczba zadań.

Przydatne linki:

Grę miedzy innymi kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Egmont. Bardzo dziękujemy!

egmontpolska

Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *