Recenzja #231 Exit: Śmierć w Orient Expressie
Gry typu Escape Room cieszą się obecnie dużą popularnością na polskim rynku wydawniczym. Seria gier Exit to kolejny odpowiednik „prób ucieczki z pokoju”. Tym razem przeniesiemy się na pokład pociągu, w którym doszło do morderstwa. Niestety mamy aż 8 podejrzanych i bardzo mało czasu, ponieważ pociąg wkrótce dotrze do ostatniej stacji.
Informacje o grze
Autorzy gry: Inka Brand, Markus Brand
Ilustracje: Silvia Christoph, Michaela Kienle, Claus Stephan
Wydawnictwo: Galakta
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 45-90 minut
Wiek: 12+
Mechaniki w grze: Cooperative Game
Jedno morderstwo, ośmiu podejrzanych. Tak się przypadkiem składa, że na pokładzie pociągu znajduje się także światowej sławy detektyw Achilles Pussot. Jednak z niewiadomego powodu, on także zniknął! Czy przy pomocy jego notatek uda się Wam rozwikłać zagadkę zabójstwa w Orient Expresie zanim pociąg dotrze do Konstantynopola?
Inka i Markus Brandt są znani graczom przede wszystkim z bardzo dobrych gier euro, między innymi takich jak: Pokolenia i Nowe Pokolenia. Ich ostatnią ciekawą nowością, z którą miałem styczność, był Ganges, który bardzo przypadł mi do gustu. Tym razem para projektantów postanowiła zmienić front i zabrała się za gry typu „escape room”. Seria Exit należy właśnie do nich, a dzisiaj do nas na warsztat trafia ich najnowsze działo zatytułowane „Śmierć w Orient Expressie”. Tytuł ten może być znany osobom lubujących się w kryminałach znanej i lubianej pisarki Agathy Christie.
Ważne! Z racji tego, że jest to tytuł jednorazowy, obiecujemy, że w naszej recenzji nie dowiecie się niczego, co mogłoby wpłynąć na Wasze doznania płynące z rozgrywki. Także bez obaw, czytajcie i podejmijcie decyzję, czy jest to gra przeznaczona dla Was.
Przegląd elementów gry
Exit: Śmierć w Orient Expressie to małe i poręczne pudełko, które będziemy mogli zabrać ze sobą niemalże wszędzie. Sugestywna grafika z przewróconym kieliszkiem czerwonego wina zwiastuje kłopoty. Aby jednak się z nimi uporać, będziemy potrzebowali zapoznać się z krótką i zwięzłą instrukcją, która poinformuje Was jak przygotować się do rozgrywki i jak powinna ona przebiegać. Po jednorazowej lekturze wszystko staje się jasne. Zasady są banalnie proste, aczkolwiek sama gra do takowych nie należy.
Bardzo ciekawym elementem jest specjalnie zaprojektowany dysk dekodujący, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Posiada on bardzo intrygujący mechanizm, dzięki któremu będziemy rozszyfrowywali kolejne zagadki.
W pudełko swoje miejsce znalazło również 86 kart. Podzielone one zostały na: karty zagadek, podpowiedzi i rozwiązań. Nie znajdziemy na nich zbyt wielu grafik, a głównie tekst. Pamiętajcie tylko by przed rozgrywką ich nie przeglądać, gdyż może to zepsuć całą zabawę.
Ostatnimi elementami jakie dla nas przygotowano to: 2 tajemnicze elementy, 3 zamknięte przedziały oraz 1 krótką książkę z wprowadzeniem, kilkoma pomieszczeniami, zeznaniami świadków i czymś jeszcze. Brzmi tajemniczo, prawda?
Zasady gry
Tak jak już wspomniałem, zasady gry w Exit są banalnie proste. Potrzebujemy tylko coś do pisania, czystą kartkę i zegarek, który odmierzy czas naszej rozgrywki. Wszystkie typy kart układamy na stole według przepisu z instrukcji i w zasadzie możemy zaczynać zabawę.
Gdy w trakcie rozgrywki będą pojawiały się ilustracje kart z literką, wtedy pobieramy daną kartę zagadki i próbujemy ją rozwiązać. W ten sposób będziemy przechodzili do kolejnych pomieszczeń i przedziałów, a tym samym odkrywali nowe fakty dotyczące tajemniczego morderstwa. W trakcie gry znajdziemy różne przedmioty z obrazkiem figur. Niestety wszystkie są zamknięte i aby się do nich dostać, będziemy musieli rozwiązywać zagadki. Gdy wydaje nam się, że mamy już rozwiązanie, wtedy szukamy na dysku odpowiedniego symbolu i wprowadzamy trzycyfrowy kod. Jeśli jest on prawidłowy, robimy postęp w sprawie, jeśli jednak nie, wtedy wracamy do zagadki i szukamy innej drogi.
Jeśli sytuacja nas przerośnie (co może się zdarzyć), wtedy do naszej dyspozycji oddano specjalne karty wskazówek. Zawsze mamy możliwość skorzystania z dwóch podpowiedzi. Jeśli dalej nie będziemy wiedzieli, o co chodzi, to w ostateczności możemy skorzystać ze specjalnej karty, która jest rozwiązaniem danej zagadki. Polecam się jednak trochę pozastanawiać, ponieważ odpowiedź zapewne znajduje się przed Waszymi oczyma.
Recenzja
Exit: Śmierć w Orient Expressie to bez wątpienia gra jednorazowa. Podczas rozgrywki będziemy niszczyć kolejne elementy. Istnieją oczywiście rozmaite sposoby, aby to pominąć i przekazać nasz egzemplarz w kolejne ręce, ale odbiera to uroku całej grze i zabiera zyski wydawnictwu. My nie chcieliśmy się w to bawić.
Wykonanie gry stoi na przyzwoitym poziomie. W zasadzie nie ma się tutaj do czego przyczepić. Zaglądając do środka pudełka nie poczujemy się rozczarowani, gdyż jest ono wypełnione po brzegi. Mały rozmiar gry Exit jest jej dużym atutem, gdyż będziemy mogli ją zabrać gdzie tylko zechcemy.
To mój pierwszy kontakt z grą tego typu i powiem Wam, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie spodziewałem się tak ciekawych zagadek, które wielokrotnie były zaskakujące. Napis na pudełku informuje nas, że recenzowana dziś część serii, jest na poziomie eksperckim i faktycznie można było to poczuć. Trzykrotnie podczas rozgrywki skorzystaliśmy z dostępnych podpowiedzi. Raz nawet byliśmy zmuszeni sięgnąć po gotowe rozwiązanie, gdyż zagadka po prostu nas przerosła. Chociaż już po fakcie, okazała się dość prosta i logiczna.
W trakcie gry będziemy trafiali do kolejnych przedziałów i okrywali kolejne dowody, którymi posłużymy się na końcu, aby wskazać metodą dedukcji podejrzaną osobę. Wydaje mi się, że mamy tylko jedną szansę, a więc warto to dobrze przeanalizować. Wskazanie odpowiedzialnego za wszystko osobnika jest niezwykle satysfakcjonujące.
My graliśmy we dwójkę, a całość zajęła nam około dwóch godzin. Jednak już na początku rozgrywki stwierdziliśmy, że nie będziemy odmierzać czasu (co sugeruje instrukcja), ponieważ chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której będzie nas kusiło, by korzystać z kolejnych podpowiedzi. Były to niezwykle przyjemnie spędzone dwie godziny, gdyż wczuliśmy się w całą sytuację i podeszliśmy do wszystkiego na poważnie. Można śmiało stwierdzić, że rozgrywka była klimatyczna. Duże wrażenie zrobił na mnie również projekt dysku dekodującego. Wszystko działało tutaj bez zarzutu.
Podsumowanie
Exit: Śmierć w Orient Expressie to bardzo przyjemne doświadczenie. Mogliśmy się poczuć jak w prawdziwym Escape Roomie. Jestem w stanie nawet stwierdzić, że zagadki były ciekawsze i to wszystko w domowym zaciszu. Niska cena powinna zdecydowanie Was zachęcić do zakupu, a jeśli boicie się wysokiego poziomu skomplikowania, to w tej serii znajdują się również prostsze propozycje. Ja z przyjemnością sięgnę po kolejny tego typu tytuł i niech to będzie dla Was najlepsza rekomendacja omawianego dziś produktu. Polecam nie tylko fanom kryminałów i escape roomów.
Mocne strony:
- niska cena,
- wiele skomplikowanych zagadek do rozwiązania,
- możliwość korzystania z podpowiedzi,
- ciekawy mechanizm szyfrowania,
- można grać solo, chociaż zdecydowanie lepiej zagrać w więcej osób.
Słabe strony:
- jednorazowość produkcji.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek