Recenzja #225 Rzuć na tacę
Rzuć na tacę wywołało dużo zamieszania jeszcze przed premierą z uwagi na swój tytuł. Mawiają, że „liczy się wnętrze”, jak to więc jest z najnowszym roll & write od wydawnictwa G3?
Informacje o grze
Autor gry: Wolfgang Warsch
Ilustracje: Leon Schiffer
Wydawnictwo: G3
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 30 minut
Wiek: 8+
Mechaniki w grze: Dice Rolling, Paper-and-Pencil
Przegląd elementów oraz zasady gry
Rzuć na tacę przywita Was prostą grafiką na okładce, która w zasadzie perfekcyjnie przedstawia, o czym jest gra, niemniej raczej nie urzeka. Biorąc pod uwagę, że to jedyny obrazek w grze, autor raczej się nie napracował.
Liczba elementów wewnątrz też Was raczej nie zaskoczy. W środku pudełka znajdziemy całkiem gruby plik kartek do zapisywania postępów z rozgrywki oraz podliczania punktów na odwrocie. Sprytne i całkiem funkcjonalne rozwiązanie. Głównym elementem będzie 6 drewnianych kości w różnych kolorach, a niezbędnym dodatkiem małe pisaki pozwalające utrwalić postęp gry. Samo pudełko również będzie nam potrzebne, gdyż na jego wyprasce nadrukowano imitację tytułowej srebrnej tacy. Nie, nie będziecie na niej jednak rzucać kośćmi. Jej przeznaczenie jest zdecydowanie mniej widowiskowe. Gra polega na rzucaniu kośćmi i wybieraniu spośród nich wyniku, który będziemy mogli wpisać w jeden z pięciu obszarów znajdujących się na kartce. Jak wygląda to dokładnie?
Każdy z uczestników będzie po kolei graczem aktywnym (czyli dobierającym 3 kości), a pozostali pasywnymi. Po wykonanym rzucie dostępnymi kostkami dobieramy pasujący nam wynik. Kości z niższym rezultatem musimy odłożyć na srebrną tacę (jak widzicie mało widowiskowo) – będą one już dla nas niedostępne w trakcie tej tury.
Przed wyborem następnej wartości, wykonujemy przerzut wszystkich pozostałych kości. Ważne jest, aby nie doprowadzać do sytuacji, w której przy wyborze ostatniej liczby nie będziemy mieć możliwości tego zrobić, ponieważ… wszystkie kości znajdują się na srebrnej tacce. Nie zawsze więc możliwy jest dobór kości z najlepszym wynikiem, bo w „Rzuć na tacę” warto analizować swoje działania z wyprzedzeniem. Po naszym ruchu nasi współgracze (gracze pasywni) mają możliwość wyboru wyniku z kości, które odłożyliśmy na tacę. Po wykonaniu wszystkich ruchów, kości przechodzą do gracza siedzącego po lewej i cała zabawa rozpoczyna się od nowa.
Dlaczego sześć kolorów kości? Każdy obszar dostępny na kartce może zostać zapełniony wynikiem z kości o takim samym kolorze (chyba, że jest to kość biała, która pełni funkcję jokera). Mają one zupełnie inny sposób punktowania i uzupełniania.
Tak więc w obszarze niebieskim zakreślać będziemy sumę wyników z kości białej i niebieskiej. Im więcej skreśleń, tym więcej punktów. W żółtym odznaczymy pola z wybraną wartością. Pełna kolumna da nam punkty. Aby skreślać zielone pola, będziemy musieli wyrzucać coraz większe wyniki. Im dalej zajdziemy, tym lepsza wypłata na koniec. Pomarańczowy rząd będzie całkiem dowolny, jednak suma wartości to jednocześnie gratyfikacja punktowa, a część pól to mnożniki. W obszarze fioletowym cyfry muszą być wpisywane rosnąco. Ponownie ich suma to punkty.
Za dojście do pewnych etapów w obszarze lub wykreślenie rzędu cyfr w obszarze niebieskim i żółtym gracz uzyskuje bonus. Może to być wpisanie wskazanej liczby, skreślenie pola, możliwości dodatkowego przerzutu lub wykorzystania dodatkowej kości, a także otrzymanie głowy liska. Co ona oznacza? Na koniec każda z nich przyjmuje najniższą wartość uzyskaną z któregokolwiek obszaru.
Gra w zależności od liczby graczy, ma różną długość trwania. W dwie osoby rozegramy aż 6 tur, natomiast w 4 graczy tylko 4. Dodatkowo w pierwszych 4 turach otrzymamy bonusy do wykorzystania. Bonusy takie jak: przerzut kośćmi oraz możliwość wykorzystania dodatkowej kości, możemy oznaczyć kropką, którą po wykorzystaniu przekreślimy.
Recenzja
Brzmi skomplikowanie? Ciężko opisuje się zasady, jednak zapewniam, że po zaledwie 2 minutach rozpoczniecie grę i każdy będzie wiedział, o co chodzi. Choć dopiero po pierwszej partii będziemy w stanie nakreślić sobie jakiś plan i dokonywać bardziej świadomych wyborów.
Z każdą rozgrywką gra powinna zyskiwać również na dynamice. Podczas początkowych partii możecie jeszcze uporczywie starać się przeanalizować dostępne opcje. Z czasem wszystko stanie się nieco bardziej klarowne. Mimo wszystko partie wieloosobowe mogą nieść ze sobą pewien problem.
Niestety moment oczekiwania aż gracz aktywny dobierze kości, może się dłużyć, a sam fakt tego, co wybierze, nie ma absolutnie wpływu na nasze ruchy. To dla nas spory minus, ponieważ moja żona nie lubi siedzieć biernie i czekać na swoją kolej. Inaczej jest, gdy musi rozplanować swoje ruchy na przyszłe tury, jednak tutaj nie ma takiej możliwości. Z tego też względu w naszym wypadku kluczowe okazało się sprawne podejmowanie decyzji. Zdecydowanie nie jestem do tego stworzony, jednak po kilku partiach się udało!
Przed pierwszą partią martwiłem się także o losowość, co do której mam niewielki próg tolerancji. Tutaj jest jej mnóstwo, w końcu kości są w ciągłym ruchu. Jednak chyba z uwagi na to ile razy nimi przerzucamy w ciągu własnej tury, jakoś zupełnie mnie to nie zabolało. W sytuacji, w której żadna z opcji nam nie pasuje, na ratunek ruszą nam bonusowe przerzuty, co często załatwia sprawę.
Skalowalność nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Jeśli nie będziecie mieli problemu z oczekiwaniem na swój ruch, to każdy skład będzie dobry. W przeciwnym razie zawsze pozostanie Wam tryb solo. Co prawda osobiście nie zdarza mi się grać w takie warianty, jednak tutaj element gradacji Waszych umiejętności w zależności od wysokości osiągniętego wyniku, motywował mnie również podczas partii dwuosobowych. W końcu pokonanie przeciwnika to za mało!
Z zamieszczonego opisu wydawać by się mogło, że słabo może wyglądać regrywalność. W końcu cały czas robimy to samo, a jedyne zmienne to przypadkowe wyniki na kościach. To jednak wystarczy, a gra nie przestaje się nudzić. Mogę wręcz zgodzić się z obiegową opinią, że wręcz uzależnia! Każda partia generuje chęć poprawienia swojego wyniku. Może kiedy skupimy się na innym obszarze, pójdzie nam lepiej?
W tym momencie jesteście też już na pewno świadomi, że interakcja jest nieobecna. Mnie zupełnie to nie przeszkadza, jeśli z Wami jest inaczej, nie jest to gra dla Was.
Podsumowanie
Rzuć na tacę – mała, kompaktowa gra, która w naszym gronie (nawet dwuosobowym) świetnie się sprawdziła. Na pierwszy rzut oka może nie zachwycać, jednak już po pierwszej partii wiadome było, że zostanie w naszej kolekcji na dłużej.
No dobrze, może po drugiej czy trzeciej, kiedy w końcu zacząłem podejmować decyzje z prędkością akceptowalną przez moją żonę. Nie zmienia to faktu, że jeszcze nie raz zapiszemy kolejne kartki, np. w przerwie meczu. Prosta, niebanalna, losowa, a jednak wymagająca skupienia, aby wykręcić jak najlepszy wynik, co wcale nie jest takie proste. Polecam!
Mocne strony:
- proste zasady,
- szybka rozgrywka,
- wciągająca mechanika,
- małe rozmiary,
- dynamiczna rozgrywka,
Słabe strony:
- zbyt długie rozmyślanie zabija partie wieloosobowe,
- uzależnia.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek