Recenzje

Recenzja #877 Point City

Najpierw tworzysz sałatkę punktową, a później okazuje się, że jesteś w stanie stworzyć całe miasto! Wybuduj dobrze prosperującą metropolię. Dobieraj kart zasobów, stawiaj nowe budynki i zbierz jak najwięcej punktów. Point City to wciągająca gra karciana dla 1-4 graczy, dzięki której staniesz się prawdziwym urbanistą!

Autor gry Point City: Molly Johnson, Robert Melvin, Shawn Stankewich

Wydawnictwo: Lucky Duck Games

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: 15-30 minut

Wiek: 10+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Lucky Duck Games. Nie miało to wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl


Mieliście okazję zagrać w grę Point Salad? Ta szybka karcianka, która powstała już kilka lat temu, regularnie wraca na nasz stół, szczególnie kiedy chcemy zagrać w coś szybkiego z mniej ogranymi znajomymi. Point City to gra tych samych autorów, rozwinięta jednak o nowe mechaniki, nieco dłuższa i odrobinę bardziej wymagająca. Z chęcią podjęliśmy się jej recenzji, na którą teraz serdecznie Was zapraszamy!

Point City zajmuje małe pudełko, które jest jednak nieco większe od pudełka, w którym mieści się Point Salad. Jeśli chcemy postawić obie gry obok siebie na półce, raczej nie będą zbyt dobrze wyglądały w swoim towarzystwie. Okładka Point City przedstawia urocze miasteczko, zbudowane z kolorowych, minimalistycznych budynków. Podobne grafiki znajdziemy również na kartach. Sama estetyka gry dość mocno nawiązuje do poprzedniczki i z pewnością zauważymy między nimi sporo podobieństw. Jeśli chodzi o same karty, jest ich naprawdę sporo (ponad 160!). Myślę, że warto je zakoszulkować, szczególnie jeśli zamierzamy intensywnie ogrywać grę.

W pudełku znajdziemy również 22 żetony, które będą w dużym stopniu determinowały przebieg gry. Do każdej rozgrywki losujemy kilkanaście z nich (w zależności od liczby graczy) i staramy się je zdobyć, aby zapunktować za nasze karty bądź ich zestawy. Symbole w grze są czytelne, a nasze miasto możemy rozwijać na wielu płaszczyznach.

Oprócz kart i żetonów otrzymujemy również wyczerpującą instrukcję, która dobrze przedstawia zasady gry. Te są dosyć proste, a ich wytłumaczenie nie jest zbyt skomplikowane. Układamy rynek z kart i w każdej turze dobieramy po dwie, stykające się bokami karty. Kiedy dobierzemy kartę odwróconą „zasobem” do góry, w jej miejsce dokładamy kartę odwróconą „budynkiem”. I Tak podczas kolejnych tur uzupełniamy rynek, a zdobyte zasoby/budynki umieszczamy w naszym mieście. Karty zasobów możemy wykorzystać do wznoszenia budowli, po użyciu musimy je jednak odrzucić. Karty budowli zapewniają nam natomiast trwałe zasoby, które w przyszłych turach można wykorzystać już bez odrzucania kart. Na niektórych kartach znajdziemy również specjalny symbol, który umożliwi dobranie żetonu punktacji. Zwykle takie karty są dość drogie i trzeba uzbierać na nie więcej zasobów.

Byliśmy bardzo ciekawi Point City i muszę przyznać, że się nie zawiedliśmy! To bardzo dobra pozycja rodzinna, w którą zagracie właściwie z każdym. Bardzo spodobało mi się rozwinięcie mechaniki znanej również z Point Salad, gdzie zbieramy zestawy kart, aby spełniać dane cele. Tutaj nie mamy celów na rewersach kart, które pojawiają się przez całą rozgrywką. Żetony z punktami są w Point City widoczne od początku zabawy i to na ich podstawie musimy dobierać karty z rynku. Oczywiście musimy mieć na uwadze to, że niektóre żetony może nam zgarnąć sprzed nosa przeciwnicy… Co ciekawe w zależności od liczby graczy odrzucamy losowo określoną liczbę kart. Nie wiemy, jakie karty zostały odrzucone, więc nie mamy wpływu na to, co nam przyniesie los… Może się okazać, że danego typu kart będzie po prostu mniej niż innych.

Jeśli chodzi o wrażenia z gry w zależności od liczby graczy, w każdym składzie grało nam się równie dobrze. Może jedynie przy 4 osobach nieco zbyt szybko zmieniały się karty na rynku. W Point Salad mogliśmy zagrać w pięć osób (w Point City max to czterech graczy), nie było jednak dedykowanego do gry wariantu solo. Tutaj wariant solo działa naprawdę nieźle, a jego obsługa nie jest uciążliwa. Bardzo podoba mi się to, że można przewidzieć ruchy AI i „zabrać” jej bardziej wartościowe karty. Na razie nie udało mi się jej pokonać, ale pracuje nad swoim wynikiem. Gra nabiera coraz większego uroku wraz z kolejnymi rozgrywkami. Wiemy już, jak tworzyć najlepsze sety i, które żetony warto zdobywać w pierwszej kolejności.

W Point City zagrałam zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi i każdy bawił się równie dobrze. Według mnie gra ma idealny czas rozgrywki, w sam raz na rodzinne popołudnie, czy jako filer między innymi tytułami. Warto również wspomnieć o dużym podobieństwie do gry Splendor. Zasoby na kartach działają w obu grach identycznie… Myślę, że Point City jest nawet bardziej podobne do Splendoru niż do Point Salad.

Point City to interesująca gra karciana, która sprawdzi się w każdym gronie. Wymaga nieco kombinowania, ale sama rozgrywka jest bardzo przyjemna. Gra jest ładnie wykonana, ma proste zasady i sporą regrywalność. Jeśli lubicie gry logiczne, myślę, że będziecie zadowoleni, to świetna pozycja, kiedy szukamy lekkiego, a niebanalnego fillera bądź ciekawej rodzinnej planszówki, która połączy pokolenia. Polecamy!


  • krótki czas rozgrywki, co sprawia, że gra sprawi się dobrze jako filler,
  • proste zasady, które można szybko wytłumaczyć,
  • dobrze się sprawi jako gra familijna,
  • spora regrywalność,
  • ładnie zilustrowane karty,
  • rożne możliwości punktacji.
  • wymaga trochę czasu na przygotowanie kart do rozgrywki,
  • nieco losowa.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Więcej o grze na Planszeo

Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.

Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *