Recenzje

Recenzja #155 Brass: Birmingham

Brass to gra, której większości graczy nie trzeba przedstawiać. Jest to jeden z hitów Martina Wallace’a i zdecydowana czołówka tytułów ekonomicznych na rynku. Dzięki wydawnictwu Roxley Games możemy nie tylko cieszyć się wspaniałą mechaniką, ale również świetnym wykonaniem. Co więcej, stary dobry Brass doczekał się młodszego brata, o którym nieco więcej przeczytacie poniżej.

Informacje o grze

Autor gry: Gavan Brown, Matt Tolman, Martin Wallace Ilustracje: Lina Cossette, David Forest, Damien Mammoliti Wydawnictwo: Roxley Liczba graczy: 2-4 Czas gry: 60-120 minut Wiek: 14+ Mechaniki w grze: Hand Management, Route/Network Building

Przegląd elementów gry

Cechą charakterystyczną nowej odsłony Brass-a jest piękne wykonanie. Wrażenie robi nawet okładka. Niby tylko dużo bieli, jakiś fragment ulicy, jednak czuć w tym klimat.

Kiedy zdejmiecie wieczko, traficie na instrukcję napisaną w bardzo przejrzysty sposób. Najpierw przedstawi Wam ona zarys rozgrywki, a dopiero później dokładnie wyjaśni każdą z akcji. Taki zabieg ułatwia przyswojenie sobie nowych reguł. W razie wątpliwości możecie liczyć na pomoc zamieszczonych przykładów. Język użyty przy jej tworzeniu nie powinien przysporzyć problemów graczom, nawet tym z podstawową znajomością języka angielskiego. Co istotne, wraz z kartami pomocy, są to jedyne elementy gry zawierające tekst.

Kolejnym elementem jest dwustronna plansza, która przedstawia ten sam obszar, za dnia i w nocy. Ponieważ gra była ogrywana głównie na wakacjach i oświetlenie nie było najlepsze, preferowałem użycie jaśniejszej planszy dziennej. Jednak oba warianty prezentują się świetnie i nie generują trudności w zakresie czytelności.

Po wyjęciu planszy zobaczycie już napis Brass na wyprasce. Aby cieszyć się nią w pełni trzeba będzie wyjąć 4 grube plansze graczy. Podobnie jak pole gry, mają one wersję dzienną i nocną. Znajdziemy tu miejsce na rozłożenie naszych żetonów przemysłu. Każda z sześciu kategorii dzieli się jeszcze na poziomy, do których może być przypisany więcej niż jeden żeton. Oprócz nich każdy z graczy położy obok planszy 14 żetonów połączeń w swoim kolorze.

Następne w oczy rzucą nam się karty. Na awersie zawierają one ilustracje miasta oraz jego nazwę (karty lokacji) lub też przedstawiają pewien rodzaj przemysłu (karty przemysłu). Są one utrzymane w zastosowanej stylistyce i ładnie komponują się z całością. Dla ułatwienia rozgrywki nazwy miast zostały zapisane na kolorowym tle. Tak samo są one oznaczone na planszy, dzięki czemu nieco łatwiej będzie nam zlokalizować metropolie. Znajdziecie tu także symbole wskazujące, do którego wariantu osobowego jest przypisana dana karta. Rewersy to ciekawa symboliczna grafika, na ciemnym tle. Całkiem przyjemnie tworzy całość z pozostałymi elementami gry.

Surowce występujące w grze są reprezentowane przez czarne i pomarańczowe kostki (odpowiednio węgiel i żelazo) oraz nieco bardziej finezyjne drewniane beczki, wprowadzające do świata Brass-a nowy zasób, czyli piwo. Każdy z graczy otrzyma również znaczniki punktów zwycięstwa oraz przychodu, a także żeton służący do określenia kolejności w rundzie.

Tym, co rzuci się Wam w oczy najbardziej, są pieniądze. Wykonano je jako pokerowe żetony w różnych kolorach. To naprawdę świetne rozwiązanie! Przede wszystkim wygląda genialnie! Żetony przyjemnie leżą w dłoni, łatwo je przechowywać w zorganizowany sposób, no i ten dźwięk! Można spierać się czy w grach to właśnie najlepsze rozwiązanie, czy też więcej klimatu dają monety metalowe. Tak czy owak zastąpienie zwykłych kartonowych elementów jest zawsze wartością dodaną.

Podczas kampanii na Kickstarterze można było otrzymać również dodatkowy zestaw wspomnianych żetonów. Nie jest on jednak w żadnym stopniu wymagany do gry. Liczba monet jakie dostajemy w pudełku jest jak najbardziej wystarczająca, nawet w rozgrywkach czteroosobowych.

Wykonanie gry jest wzorowe i nawet najbardziej wymagający nie powinni mieć się do czego przyczepić. Grafiki utrzymane są w ciemnej tonacji, co w połączeniu z dużą liczbą elementów narysowanych na planszy może budzić obawy o czytelność. Wszystko jest jednak w porządku i nikt nie odczuje jakichkolwiek problemów z tym związanych.

Rozgrywka

Zasady gry w „Brass: Birmingham” nie należą do najtrudniejszych, aczkolwiek daleko im do poziomu rodzinnego. Dodatkowo zostały opisane w instrukcji w bardzo przemyślany sposób, który ułatwia ich przyswojenie. Sama mechanika jest prosta. Każdy z graczy będzie posiadał na ręce karty. Aby przeprowadzić jakąkolwiek akcję, będzie musiał jedną z nich odrzucić. W swojej turze wykonywać będziemy dwa takie działania, po czym kolej przejdzie na jednego z oponentów. Cała rozgrywka podzielona została na dwie ery – kanałów i kolei. Na koniec każdej z nich będziemy podliczali punkty.

Z reguły, aby wykonać ruch, odrzucimy dowolną kartę. Wyjątkiem od tej zasady jest akcja budowy, która wymaga od nas określonego ich rodzaju. Jeśli będziemy chcieli wznieść swój przemysł w jednym z angielskich miast, musimy posiadać kartę danej lokacji. Oprócz nich w talii znajdziemy też karty reprezentujące konkretne przedsiębiorstwa. Dzięki nim możemy postawić nowe budynki w dowolnym mieście, w którym znajduje się miejsce dla nich przeznaczone. W tym wypadku jednak wybrana metropolia musi znajdować się w naszej sieci, co oznacza, że posiadamy w niej własny żeton przemysłu lub żeton połączenia (kanały bądź linia kolejowa) w naszym kolorze się z nią łączy.

Oczywiście, aby budowa mogła się odbyć, trzeba ponieść pewne koszty. Czasami wystarczy przeznaczyć na ten cel odpowiednią ilość gotówki, niekiedy jednak będziemy zobligowani do dostarczenia węgla lub żelaza. Żetony budynków mogą od razu dostarczać określony surowiec lub też produkować towary, które będziemy musieli sprzedać. Co ważne wspomniane surowce nie będą służyły jedynie nam. Inni gracze również będą mogli z nich skorzystać, a niekiedy będą do tego zmuszeni, jeśli tylko powstała sieć transportowa im na to pozwoli. Ten ciekawy mechanizm stara się odwzorować na planszy zależność popytu i podaży. Wszystko dlatego, że nasze fabryki dostarczą nam punktów dopiero w momencie, gdy będą puste!

Budowanie sieci połączeń jest kolejną możliwą akcją. W tym momencie nie ma znaczenia, jaki rodzaj karty zagraliśmy. Możemy umieścić na planszy jeden lub dwa własne żetony połączeń. W pierwszej erze będą to kanały, w drugiej tory kolejowe. Jest to równie istotny element, jak opisane wyżej budynki. Sieć transportowa będzie niezbędna do przemieszczania węgla, piwa, czy też sprzedaży towarów w centrach handlu.

Każdy z żetonów w naszym kolorze zapunktuje na koniec za liczbę symboli połączeń, jakie znajdować się będą w łączonych przez niego miastach. Mogą być one nadrukowane na planszy, jednak przede wszystkim znajdują się na odwrocie budynków przemysłowych. Im gęściej zabudowana metropolia, tym więcej będą one warte. Co istotne, na koniec pierwszej ery kanały tracą na znaczeniu i są zastępowane przez kolej. W związku z tym zostaną zdjęte z planszy po podliczeniu punktów i naszą sieć będziemy musieli zbudować od nowa.

Trzecią z najistotniejszych akcji jest sprzedaż. W ten sposób możemy zarobić na posiadanych przędzalniach, garncarniach i manufakturach. Warunki są dwa: musimy być połączeni z miejscem handlu, w którym jest popyt na nasz towar oraz musimy być w stanie zapewnić odpowiednią ilość piwa pracownikom w naszej fabryce. Jak wiadomo, odpowiednie nawodnienie jest niezbędne do efektywnej pracy. Na nasze nieszczęście w XVIII/XIX wieku woda nie była najtańszym sposobem walki z odwodnieniem, wiec za picie w miejscu pracy kar nie rozdawano. W jednej akcji możemy sprzedać dowolną liczbę dóbr, jeśli tylko jesteśmy w stanie spełnić wspomniane warunki.

Ważnym elementem gry jest też system pożyczek. Dzięki nim możemy otrzymać solidny zastrzyk finansowy dla naszego biznesu, kosztuje nas to jednak akcję i spadek na torze przychodu. Ten zwiększa się automatycznie po odwróceniu żetonów przemysłu, o wartość na nich wskazaną. Co ciekawe na końcu instrukcji możecie znaleźć porady autorów dla początkujących, w których wspominają, aby nie bać się długów.

W wachlarzu możliwości pozostały jeszcze dwie pozycje. Pierwszą jest rozwój, czyli usunięcie do dwóch żetonów przemysłu z naszej planszy, w zamian za wykorzystanie żelaza. Dzięki temu będziemy mogli budować wyższe poziomy budynków, pomijając wcześniejsze, niżej punktowane. Druga to pozyskanie kart uniwersalnych lokacji i przemysłu. To działanie może nas uratować, jeśli zauważymy, że posiadane karty wybitnie nie pasują do planu strategicznego naszej firmy.

W całkiem przyjemny sposób wymyślono mechanizm decydujący o kolejności graczy w kolejnej rundzie. Otóż zacznie ją ta osoba, która poprzednio wydała najmniej pieniędzy. Zdarzą się więc sytuacje, w których oszczędność nie będzie jedynie objawem skąpstwa, a strategiczną decyzją dającą nam pewność wykonania założonych posunięć w kolejnym ruchu.

Gra toczy się poprzez dwie ery, w których w zależności od liczby graczy rozegramy od 8-10 tur. Na koniec każdej z er punktujemy za odwrócone żetony budynków i wybudowane połączenia. Osoba z największą ich liczbą zostaje zwycięzcą.

Podsumowanie

Jeśli udało Wam się przeczytać powyższy zarys zasad, to wiecie już, że podstawowy mechanizm gry nie jest skomplikowany. Zagrywacie kartę i wykonujecie wybraną akcję. Trudność Brass-a tkwi jednak w dużej liczbie zależności pomiędzy wszystkimi elementami oraz warunkach, jakie należy spełniać, aby wykonać główne akcje gry. Dodatkowo według nieco innych zasad odbywa się obieg węgla, żelaza oraz piwa na planszy. To właśnie te punkty stanowią o zaawansowaniu tego tytułu. Na szczęście po pierwszej partii wszystko powinno ułożyć wam się w głowach i jedynym wyzwaniem pozostanie odpowiednie poprowadzenie własnego biznesu.

Co ciekawe tłumaczenie zasad nowym graczom nie jest horrorem. Oczywiście zabierze nam to jakieś 15-20 minut, ale po tym czasie świeżynki powinny być w stanie grać świadomie, pytając w trakcie rozgrywki jedynie o część szczegółów. To całkiem niezłe osiągnięcie, biorąc pod uwagę złożoność tytułu. Moje obawy o ten aspekt okazały się całkowicie bezpodstawne.

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to jest ona zdecydowanie wymagająca. Wspomniana duża liczba zależności wymaga od nas ruszenia wszystkich szarych komórek. Sześć rodzajów przemysłu daje nam też wiele możliwości na poprowadzenie własnej firmy. Ważne jest również wyczucie czasu. Wybudowanie kopalni węgla w nieodpowiednim miejscu i czasie może generować trudności z jego zbyciem. Postawienie huty w momencie, gdy żelazo zniknęło z rynku, doda nam gotówki i zwiększy przychód. Jeśli zbyt długo będziemy zwlekać ze sprzedażą towarów, może się okazać, że ktoś inny wykorzysta nasze piwo.

Warto w tym miejscu wspomnieć o interakcji, której jest dużo. Większość rzeczy, które tworzymy na planszy, nie służy jedynie nam, a może być wykorzystane przez wszystkich graczy. Tworząca się sieć transportowa stworzona zostaje przez różnokolorowe żetony połączeń. Każdy ma w niej swój udział i bez wykorzystania elementów innych graczy nie będziemy w stanie prężnie działać. Podobnie wygląda sprawa z obrotem surowcami. Teoretycznie moglibyśmy korzystać jedynie z własnych źródeł i nie przyczyniać się do zdobywania punktów przez konkurencje. Jednak w ten sposób musielibyśmy zużyć więcej akcji na tworzenie mniej dochodowych gałęzi przemysłu, co nie jest nam raczej na rękę. Musimy więc wyczuć odpowiedni balans i korzystając z tego, co stworzą inni, ugrać jak najwięcej dla siebie.

Poza tym będziemy konkurować o miejsca dla wybranych przez nas budynków, czy budowę jak najbardziej dochodowych połączeń. W zasadzie przez większość czasu nasze działania będą w mniejszym lub większym stopniu uzależnione od poczynań innych graczy. W pewien sposób te mechanizmy symulują nam gospodarkę wolnorynkową i mechanizm popytu i podaży (szczególnie jeśli chodzi o obrót surowców). Ta interakcja i zależności między graczami stanowią duży atut Brass-a.

Zapewne części z Was pali się już lampka ostrzegawcza „Uwaga! Przestoje”. Trzeba uczciwie przyznać, że będą się one zdarzać. Nasz plan może w każdej chwili posypać się ze względu na czyjeś działanie lub jego brak. Będziemy więc zmuszeni do wprowadzania mniejszych lub większych korekt. I nie oszukujmy się, każdy z nas prędzej czy później przyczyni się do przedłużania gry. Oczywiście w tym czasie inni mogą dalej doszlifowywać własne poczynania, ale czasami bywa to nużące. Na szczęście im bardziej się wprawimy, tym sprawniej będziemy sobie z tym radzić. Po 3-4 rozgrywkach w tym samym 4-osobowym gronie udało nam się zejść do ok. 2,5 h na partie. Biorąc pod uwagę, że z natury jesteśmy myślicielami, to taki wynik uważam za naprawdę dobry.

Na pochwałę zasługuje także skalowalność tytułu. Z tym problemem poradzono sobie w bardzo prosty sposób. Otóż w zależności od składu osobowego usuwamy część kart z talii. Ten zabieg ogranicza nam dostęp do niektórych fragmentów mapy, ale nie blokuje go całkowicie. Działa to naprawdę dobrze i generuje odpowiedni tłok na planszy. Nawet podczas dwuosobowych pojedynków może brakować nam niekiedy miejsca na zaplanowane działania. Same odczucia płynące z gry powinny być niemalże identyczne, bez względu na liczbę przeciwników.

Tym, co często nas nurtuje jest z reguły regrywalność. O nią też raczej nie musicie się martwić. Zmienne rozstawienie żetonów z centrami handlu oraz losowy dociąg kart załatwiają sprawę. Oczywiście możemy mieć opracowany pewien schemat rozpoczęcia gry, jednak raczej nie uda się go zrealizować zawsze w takim samym kształcie. W dalszej części gry dochodzi do tego działanie przeciwników, wiec każda partia powinna różnić się od poprzedniej.

A jak to jest z losowością? Jest ona obecna, ale nie decydująca. Ogranicza się w zasadzie do wspomnianego dociągu kart. Ten czasami może być męczący i utrudnia nam życie, jednak w większości przypadków możemy odpowiednio skorygować naszą strategię. W ekstremalnych przypadkach z pomocą przyjdą nam karty uniwersalne. Będzie kosztowało nas to jednak akcję.

Rozmowa o klimacie w grach euro to z reguły grząski grunt. Tutaj także ciężko jednoznacznie wyrokować czy jest on obecny, czy nie. Na pewno temat gry łączy się w dobry sposób z mechaniką. Część wykorzystanych mechanizmów została objaśniona w instrukcji z punktu widzenia tematyczno-historycznego. To bardzo miły akcent, pomagający zatopić się w świecie gry. Pierwsza strona zbioru zasad przybliży nam również pokrótce wielkie postaci tamtych czasów. Do tego sposób zarządzania surowcami i zależności między graczami dają poczucie tworzenia pewnej gospodarki. Mimo to nadal będziemy się skupiać na liczeniu, optymalizowaniu i zbieraniu punktów. Osobiście w Brassie czuję sporo klimatu, aczkolwiek dla Was może się to okazać niewystarczające.

Na pewno w odczuwaniu przyjemności z gry pomaga świetne wykonanie i piękne ilustracje. Jakość tego, co otrzymacie w pudełku jest niesamowita. W oprawie graficznej widać zaś dbałość o każdy szczegół jak chociażby odbicie wizerunku postaci w kałuży na okładce pudełka, czy przedstawieniu budynków zlokalizowanych przy kanałach lub torach kolejowych, z lotu ptaka, na planszach graczy. W tym drugim przypadku szczególne wrażenie zrobiła na mnie strona nocna, z zapalonymi światłami w oknach. Gra jest dopieszczona w każdym calu.

Przy tylu pozytywach ciężko jest znaleźć jakiś minus. Jedyne co przychodzi mi do głowy to nieco męczący setup. Szczególnie jeśli chodzi o plansze gracza. Musimy na niej poustawiać żetony budynków w przypisanych dla nich miejscach. Być może z czasem wpadnę na pomysł jak to usprawnić. Wszelkie rady mile widziane!

Pomimo tego małego szczegółu „Brass: Birmigham” to gra absolutnie genialna. Piękne euro, z dużą ilością interakcji i eleganckimi zasadami, które nie najgorzej łączą się z tematem gry. Duża liczba możliwości wymusza maksymalne wytężenie umysłu i daje dużo satysfakcji po ukończonej partii. Spędzony nad planszą czas zawsze pozostanie przyjemnością, a jeśli tylko macie w otoczeniu graczy nieco już ogranych, to gra powinna dość często wracać na stół. Dla mnie Brass: Birmingham to pozycja niemal idealna, która zasługuje na szczególne miejsce na regale.


Zalety:
  • piękne wykonanie,
  • jasne zasady,
  • świetnie napisana instrukcja,
  • dobre połączenie tematu z mechaniką,
  • spora regrywalność,
  • odpowiednie skalowanie,
  • mała losowość,
  • czas gry adekwatny do ciężaru gry,
  • bardzo dużo interakcji,
  • przyjemna gimnastyka umysłu.
Wady:
  • nieco męczące przygotowanie do rozgrywki,
  • tendencja do generowania przestojów.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba ci się nasza strona, to zostaw lajka na Facebooku


Dziękujemy wydawnictwu Roxley za przekazanie gry do recenzji

One thought on “Recenzja #155 Brass: Birmingham

  • Witam, ciągnie mnie do tego eurasja, tym bardziej że ukazał się dodruk, jednak nie wiem czy podołam grze. Dotychczas grałem w Zaginioną wyspę Arnak, czy Agricolę, jeśli chodzi o jakieś nieco bardziej zaawansowane gry.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *