Recenzja #130 Gloom
“Gloom” to niecodzienne podejście do gier karcianych. Z reguły walczymy o punkty za liczbę zdobytych bogactw, szczęście naszych postaci, zdobyte fundusze. Rzadko kiedy zyskujemy, uśmiercając członków własnej rodziny… Witamy w mrocznym świecie “Gloom”!
Informacje o grze
Autor gry: Keith Baker
Ilustracje: Michelle Nephew, J. Scott Reeves
Wydawnictwo: Black Monk
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: 60 minut
Wiek: 13+
Mechaniki w grze: Hand Management, Storytelling, Take That
Przegląd elementów gry i rozgrywka
W niewielkim pudełku znajdziemy 20 kart postaci, które utworzą cztery rodziny. Każdy ród oznaczony jest osobnym symbolem, a ich karty przedstawiają podobiznę i historię danego członka. W rozgrywce 5-osobowej, czterech graczy odrzuca jednego krewnego, oddając go piątemu graczowi. W ten sposób powstanie piąta, zwariowana rodzina. Aby zapewnić optymalny czas rozgrywki, partie czteroosobowe również wykluczą przed startem jedną osobę z każdej rodziny.
Każdy z uczestników dostaje także kartę pomocy. Pozostałe elementy, czyli karty modyfikatorów, wydarzeń i nagłej śmierci, należy potasować i rozdać każdemu z graczy po pięć. Resztę układamy rewersem ku górze na środku stołu. Gra ma także element narracyjny — przed rozpoczęciem rozgrywki każdy z graczy, jeżeli wyraża taką chęć, może opowiedzieć o swojej rodzinie. Najsmutniejsza historia daje nam przewagę i pozwala zostać pierwszym graczem.
Jakość wykonania kart jest wzorowa. Są sztywne, solidne i odporne na zalanie. Dodatkowo prezentują się znakomicie od strony graficznej. Utrzymanie większości elementów w czerni i bieli podkreśla lekko mroczny charakter gry. Do całości świetnie pasują lekko karykaturalne wizualizacje członków rodzin. Duże brawa za finalny efekt!
Instrukcja jest podzielona na dwie części. Pierwsza, krótsza, pozwala nam szybko rozpocząć rozgrywkę. Jeżeli w trakcie gry nasuną się pytania, to warto wtedy zajrzeć do rozdziału „Najważniejsza Zasada”. W trakcie swojej tury mamy do wykonania dwie akcje, które zawsze wiążą się z zagraniem jednej z posiadanych kart. Możemy więc wybrać:
- Karty wydarzeń, które działają w momencie ich zagrania.
- Karty modyfikacji, które zagrywamy na karty postaci i tam już zostają. Zagrywać je możemy na karty postaci rodzin przeciwników, jak i na swoich członków familii. Zmieniają one samoocenę danej postaci, dodają bonusowe symbole opowieści i w zależności od rodzaju, pozwalają wykonać dodatkową akcję.
- Karty nagłej śmierci zagrywane są na postaci. Jedyny warunek ich zagrania, to wybranie tego rodzaju karty jako pierwszego w turze. Uśmiercają one naszych bliskich, zamieniając ich w cennych, martwych członków rodziny. Pamiętać należy, że szczęśliwego bohatera uśmiercić nie można.
Po zagraniu dwóch kart uzupełniamy swoją talię do pięciu, chyba że zagrane karty mówią inaczej. Brzmi prosto?
To wersja zasad, która przyjęła się w moim gronie. Niestety druga zasada, którą twórcy założyli przy tworzeniu „Gloom” nie przypadła nam do gustu. A szkoda! Gra ujawnia swój potencjał, gdy gracze, wraz z zagrywaniem kolejnych kart, opowiadają historię z piekła rodem. My daliśmy się lekko ponieść fantazji jedynie raz i była to zdecydowanie najlepsza partia. Jeżeli więc lubimy formę narracji, a tworzenie historii przychodzi nam z łatwością, to serdecznie polecam dodać ten wątek do gry, która dopiero wtedy nabiera rumieńców.
Najważniejsze w „Gloom” jest zwracanie uwagi jedynie na to, co jest widoczne. Zakryte punkty samooceny, symbole i efekty kart przestają obowiązywać. Dodatkowo możemy wykonać akcje specjalne. Istnieje możliwość odrzucenia całej ręki, jeśli nie widzimy w niej nic, co warto zagrać. Jeśli zrobimy to w pierwszej akcji, mija nam w ten sposób tura, ale w następnym ruchu mamy do wyboru zupełnie inny zestaw kart. Drugą opcją jest spasowanie. Tura nam przepada, nie zagrywamy kart. Ta możliwość była przez nas wykorzystywana najrzadziej.
Koniec gry następuje w momencie, gdy rodzina jednego z graczy zostaje uśmiercona. Nie oznacza to jednak wygranej któregoś z graczy. Na koniec każdy podlicza punkty samooceny swoich wszystkich martwych postaci. Gracz z najniższą sumą, a więc z najgorszą samooceną wygrywa grę.
Podsumowanie
Tytuł ten mocno mnie zaintrygował. Musicie przyznać, że temat jest dość niecodzienny. Małżonce na początku nie przypadł do gustu ze względu na ten właśnie aspekt i grafiki. Tak więc już na starcie obóz graczy podzielony był na męską i żeńską stronę. Na szczęście po rozegraniu jednej partii, żona przekonała się do tak niestandardowego tematu gry. Z reguły nie przepadamy za negatywną interakcją, a ”Gloom” to idealny przykład, jak taka interakcja powinna w grze wyglądać. Działając negatywnie na przeciwników, sami możemy oczekiwać od nich ciosów. Bardzo przyjemnie uszczęśliwia się czyjeś rodziny!
Wykonaniu kart nie można nic zarzucić. Mimo ich przezroczystości, farba jest trwała, a system zakrywania poprzedniej samooceny na swoich kartach jest strzałem w dziesiątkę i spisuje się wyśmienicie.
Podkreślić należy fakt, że mechanika użyta w „Gloom” jest prosta i nie zaskoczy nas czymś nadzwyczajnym. Dodatek w formie opowiadania historii, makabrycznych i ironicznych powoduje, że gra zwiększa swoją regrywalność. Dopiero wtedy „Gloom” zyskuje w naszych oczach i zaskakuje oryginalnością. Z tego też powodu bardzo żałuję, że moje towarzystwo szybko zrezygnowało z tego pomysłu. Niestety twórcza narracja nie jest naszą mocną stroną.
Jeżeli pominiemy ten etap, niestety gra może szybko się znudzić, ponieważ w jej mechanice, jak już wspomniałem, nie ma nic zaskakującego. Partie dwuosobowe, w porównaniu do gry w większym gronie, wypadają słabo. Gra staje się zbyt przewidywalna, a szczęście w dociągu kart odgrywa zbyt dużą rolę. Pamiętajmy jednak, że podczas testów raczej marnie szło nam wymyślanie atrakcyjnych losów naszych bohaterów. Być może wtedy partię z jednym przeciwnikiem zyskają wiele.
Mimo to uważam, że jest to gra przeznaczona do rozgrywek wieloosobowych. Jeśli podejdziemy do niej z dystansem, będzie często wracać na stół. Na szczęście rozgrywka jest dynamiczna i w trakcie partii nie spotkamy się z przestojem i długim oczekiwaniem na naszą rundę. To ile potrwa partia, zależeć zaś będzie w głównej mierze od nas samych.
Jeżeli jesteście osobami, które lubią klimatyczne gry i snucie opowieści to jest to obowiązkowa pozycja w biblioteczce. Z uwagi na prostotę zasad może to być także niezła pozycja dla graczy początkujących, szczególnie jeśli lubią puścić wodze fantazji. Dodatkowym atutem jest stosunkowo niska cena, więc gra może okazać się dobrym pomysłem na prezent. Jedno jest pewne! Jeśli będziecie mieli okazję, warto na własnej skórze przekonać się, co przykrego spotkało waszą rodzinę.
Zalety:
- bardzo dobre wykonanie,
- ciekawy temat,
- dobrze działająca mechanika,
- gra wywołuje sporo emocji,
- idealna dla graczy kreatywnych, z wyobraźnią.
Wady:
- bez aspektu narracyjnego gra szybko się nudzi,
- mało atrakcyjne partie dwuosobowe.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek
Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za przekazanie gry do recenzji