Recenzje

Recenzja #366 Złapmy Lwa!

Japońska wersja szachów, czyli Shogi w bardzo uroczej i kolorowej oprawie jeszcze nigdy nie była tak przystępna. Poznajcie tę wciągającą grę strategiczno-logiczną w wersji dla młodszych 3×4 i nieco starszych 9×9. Podczas kolejnych rozgrywek nauczysz się przewidywać, planować i myśleć strategiczne, a to wszystko przy pomocy drewnianych klocków wykonanych z prawdziwego drewna bukowego.


Informacje o grze Złapmy Lwa!

Autor gry: Madoka Kitao

Ilustracje: Maiko Fujita

Wydawnictwo: Ei System

Liczba graczy: 2

Czas gry: 30-60 minut

Wiek: 7+

Mechaniki w grze: Abstract Strategy, Animals, Children’s Game, Educational


„Złapmy lwa!” to polska wersja japońskiej gry Dōbutsu shōgi (dosł. „zwierzęce szachy”, jap. どうぶつしょうぎ) zaprojektowanej przez dwie zawodniczki profesjonalnej żeńskiej ligi japońskich szachów. Celem obu autorek było stworzenie gry, której reguły byłyby możliwie proste, a jednak pozwalałyby zachować cały ładunek edukacyjny w zakresie myślenia logicznego i strategicznego charakterystyczny dla wszystkich gier wywodzących się od indyjskiej czaturangi, w tym dla japońskich shōgi i naszych europejskich szachów. Gra ma już dziesięć lat i w tym czasie stała się popularna nie tylko w Japonii, ale na całym świecie. Ocenia się, że gra w nią już co najmniej milion dzieci. 

Bardzo lubię abstrakcyjne gry logiczne, gdyż pozwalają mi one wytężyć szare komórki do granic możliwości (jest to niezwykle przyjemne uczucie, nieprawdaż?), a wszystko po to, aby w sprytny i zaplanowany sposób przechytrzyć przeciwnika. Nigdy nie byłem wielkim fanem szachów, ale rozgrywki w nie wspominam dość dobrze. Coś jednak sprawiało, że nie miałem większej ochoty wracać do tej klasycznej i bardzo lubianej przez wielu gry. Być może wynikało to z faktu posiadania wielu ciekawszych tytułów w kolekcji. Z kolei, gdy tylko dowiedziałem się o istnieniu gry „Złapmy lwa!”, czyli szachów w wersji japońskiej, to od razu się nią zainteresowałem. I tak też dzięki wydawnictwu Ei System, tytuł ten trafił na mój stół. Z wielkim zapałem rozpocząłem naukę bardzo prostych reguł i zacząłem swoją pierwszą rozgrywkę. W tym momencie gra mnie oczarowała… ciąg dalszy poniżej.


Przegląd elementów gry Złapmy Lwa!

W środku o wiele za dużego pudełka do gry Złapmy Lwa! 9×9 znajdziemy dość obszerną książeczkę z nauką zasad. Jest ona bardzo ładnie zilustrowana, posiada wiele przykładów i w łopatologiczny sposób wprowadza nas w reguły gry. Dodatkowo bardzo udanym zabiegiem jest stopniowe wprowadzanie gracza poprzez różne uproszczone warianty gry. To jeszcze nie koniec. Książeczka zawiera jeszcze najróżniejsze zadania do wykonania i porady, a także familijne warianty do zabawy z młodszymi dziećmi.

Kolejnym bardzo ważnym elementem jest solidna tekturowa plansza do gry o wymiarach 9 na 9 pól. Została ona namalowana delikatnymi pastelowymi kolorami, dzięki czemu nie odwraca uwagi podczas zaciętych potyczek.

Na planszy tej umieścimy solidne piony wykonane z prawdziwego drewna bukowego (tak przynajmniej jest napisane na opakowaniu). Na pionach znajdziemy ilustracje najróżniejszych zwierzątek: psów, kotów, lwów, królików, żyraf i innych. Co ważne każde zwierzątko posiada inne tło, a więc łatwo odróżnić poszczególne postaci na planszy. Dodatkowym atutem są kropki i strzałki znajdujące się na nich. Dzięki nim gracz od razu widzi, jak dane zwierzątko może poruszyć się po planszy.

Całość prezentuje się nadzwyczaj dobrze i stanowi spójną całość. Żałuję tylko, że opakowanie z grą nie jest przynajmniej dwa razy mniejsze. Zaoszczędziłoby to miejsce na mojej uginającej się półce gier.


Jak zagrać w Złapmy Lwa!?

Zasady gry są dziecinnie proste, a jeśli graliście kiedyś szachy, to poczujecie się jak u siebie. Złapmy lwa!, to wydanie, które bardzo ułatwia zapoznanie się z klasyczną japońską grą Shogi. Po pierwsze nie musimy patrzeć na abstrakcyjne i nierozpoznawalne dla większości symbole. Patrz obrazek poniżej (oryginalna wersja Shogi):

W Złapmy Lwa! figury to zwierzątka, a na dodatek posiadają informacje o tym, jak mogą się poruszać. Kropki oznaczają, że dana figura może poruszyć się w określonym kierunku o jedno pole. Natomiast strzałki, że pionek może poruszać się w danym kierunku o nieograniczoną liczbę pól, no, chyba że jest zablokowany albo na drodze stoi pionek przeciwnika.

Grę zaczniemy od rozłożenia naszych drużyn po obu stronach planszy według zasad opisanych w instrukcji.

Od teraz gracze na zmianę będą poruszali swoimi figurami po planszy. Gracz w swojej turze może albo poruszyć swoim zwierzątkiem, albo, co jest pewnie teraz dla Was nowością, wyłożyć na planszę pochwycone wcześniej zwierzątko. Tak! w Złapmy Lwa! po złapaniu figury naszego rywala możemy w ramach swojego ruchu wyłożyć ją w dowolne puste miejsce na planszy. Sprawia to, że gra nabiera zupełnie nowego wymiaru. To gra nieograniczonych możliwości i wielu trudnych decyzji do podjęcia w trakcie.

Każda strona posiada własną bazę, do której nie warto wpuszczać jednostek rywala.

Dodatkowo 3 pierwsze rzędy od brzegu planszy to nasza baza. Gdy tylko przeciwnik wejdzie do niej jedną ze swoich jednostek, to obraca jej pion na drugą stronę, awansując ją. W ten sposób jednostki stają się silniejsze i zaczynają stanowić jeszcze większe zagrożenie dla naszego lwa. Grę wygrywa ta strona, która jako pierwsza złapie lwa przeciwnika lub też, gdy lew dotrze do bazy rywala. W Złapmy Lwa występuje znana wszystkim mechanika szachowania. Musimy powiadomić naszego oponenta, że jego lew jest właśnie zagrożony. Naszym celem jest ustawienie jednostek w taki sposób, aby lew przeciwnika nie mógł się poruszyć w żadnym kierunku – wtedy mówimy „Szach mat” i dziękujemy przeciwnikowi za grę.

Oczywiście istnieje kilka drobniejszych reguł, których nie zamierzam Wam teraz przedstawiać. Dowiecie się tego podczas lektury instrukcji.


Recenzja gry Złapmy Lwa!

Złapmy Lwa! może pochwalić się solidnym, kolorowym i bardzo przystępnym wykonaniem. Jedyną wadą, jaką zauważyłem jest fakt, że obie strony konfliktu nie odróżniają się w znaczący sposób od siebie. Figurki przeciwnika są takie same jak nasze z tą różnicą, że są odwrócone. Nie sposób w pewnym momencie rozgrywki nie stracić orientacji. Niestety sprawia to, że gra traci na czytelności. Wielokrotnie podczas partii dochodziło do sytuacji, że nie dostrzegliśmy potencjalnego zagrożenia.

Mechanicznie gra bardzo przypomina rozgrywkę szachową. Najbardziej zauważalna różnica w mechanice, to możliwość przywracania pochwyconych jednostek na planszę. Sprawia to, że gra nabiera jeszcze większej głębi, a podczas rozgrywki pojawia się sporo zwrotów akcji. Bardzo spodobało mi się takie rozwiązanie. Dzięki niemu musimy grać bardzo ostrożnie, tak aby nie stracić najcenniejszych jednostek. Jeśli rywal wejdzie w ich posiadanie, posiądzie nad nami znaczącą przewagę. Nie chcemy przecież, aby żyrafa przeciwnika została nagle wystawiona za frontem kurczaków. Może nas to dużo kosztować, a ja już niejednokrotnie się o tym przekonałem.

Jednostki mogą awansować i stać się jeszcze potężniejsze!

Podoba mi się również to, że niemal wszystkie jednostki mogą awansować, aby nabrać nowych cech oraz to, że mamy dwa sposoby na osiągnięcie zwycięstwa. Wszystko to sprawia, że możliwości kombinowania są niemal nieskończone, a sposobów na przechytrzenie naszego rywala jest naprawdę wiele. Złapmy Lwa jest bardziej rozbudowane i wciągające od szachów. Żałuję tylko, że wersja 9×9 nie jest dostępna w bardziej mrocznym, czy też uniwersalnym klimacie. Zapewne przechodząc obok tej gry, nie spodziewalibyście się, patrząc na taką uroczą oprawę graficzną, tak złożonej i wielowymiarowej rozgrywki. To bardzo mylące.

Nasza ostatnia partia była bardzo zaciekła i trwała prawie 3 godziny. Tak, ta gra jest podatna na paraliż decyzyjny, zwłaszcza jeśli zależy nam na wygranej. Jak już wspominałem, możliwości jest wiele, a więc jest się nad czym zastanawiać. Oczywiście większość rozgrywek kończyła się w znacznie krótszym czasie, ale warto zwrócić na ten aspekt uwagę.

Regrywalność tego tytułu opiera się głównie na decyzjach graczy i uważam, że jest ona nieskończona. Nie mamy tutaj zmiennych jednostek, losowości, czy też różnych warunków zwycięstwa. To gra logiczna w najczystszej postaci, z bardzo klarownymi zasadami, w której stajemy się lepsi z rozgrywki na rozgrywkę. W Złapmy Lwa! dopiero po kilku partiach zaczynamy zauważać pewne zależności. Nie ma tutaj utartych schematów i jednej drogi do zwycięstwa. W końcu to gra, w której nasz umysł musi wejść na najwyższe obroty – tylko uważajcie, by nie doszło do zwarcia!

Bonus: krótka opinia o grze Złapmy Lwa! w wersji 3×4

To wersja okrojona przeznaczona dla najmłodszych. Dzięki specjalnie dostosowanej pomniejszonej planszy i bardzo ograniczonej liczbie jednostek możemy wprowadzić do gry jeszcze młodszych graczy. Dodatkowo tym razem otrzymujemy większe piony jednostek.

To doskonałe narzędzie do wprowadzenia najmłodszych w świat gier logicznych, czy też ogólnie planszowych. To tytuł, który doskonale sprawdzi się, gdy chcemy nauczyć naszego maluszka podstaw mechaniki i umiejętności planowania oraz strategicznego myślenia.

Mimo tego, że tak naprawdę do naszej dyspozycji oddano zaledwie 4 jednostki, to tutaj też jest się nad czym zastanawiać. Już strata jednej jednostki jest bardzo bolesna. Dlatego warto się pilnować i dostrzegać zależności między zwierzątkami. Aby wygrać, muszą ze sobą ściśle współpracować tak samo, jak w pełnoprawnym tytule.

Podsumowanie

Złapmy Lwa! to doskonała gra logiczna w bardzo uroczej oprawie graficznej. To również niski próg wejścia i możliwość zapoznania się z japońskim klasykiem (Shogi). Gra posiada wartości edukacyjne, rozwija umiejętność planowania, strategicznego myślenia i ogólnie pozytywnie wpływa na nasz umysł. Mimo wielu podobieństw do szachów rozgrywka jest bardziej wciągająca i rozbudowana. Bardzo ciekawe rozwiązania mechaniczne sprawiają, że wciąż mam ochotę na zaciekłe pojedynki dwóch umysłów. To gra, którą warto mieć w swoje kolekcji, a w wersja 3×4 to idealny wspomagacz podczas rozwoju naszych pociech. Polecam!


Mocne strony:

  • świetne wykonanie (prawdziwe drewno bukowe),
  • urocza oprawa graficzna,
  • niski próg wejścia,
  • im więcej gramy, tym lepsi się stajemy,
  • nieskończona regrywalność,
  • bardzo przystępna książeczka z zasadami i poradami do gry,
  • możliwość rozgrywki w trybie 3×4 i 9×9,
  • wartości edukacyjne,
  • częste zwroty akcji,
  • mechanika umieszczania złapanych jednostek na planszy.

Słabe strony:

  • zbyt duże pudełko w obu wersjach gry,
  • strony konfliktu nie odróżniają się znacząco od siebie.

Przydatne linki:

Grę w wersji 9×9 najtaniej kupisz tutaj

Grę w wersji dla młodszych graczy (3×4) kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo
Ei System. Bardzo dziękujemy!

Adrian Gieparda

Drzemiąca we mnie pasja i chęć dzielenia się swoją opinią na temat gier, a także szerzenia tego hobby była tak silna, że stworzyłem własny serwis, który nazwałem Diceland. W nowoczesne gry planszowe gram już od ponad 12 lat, a takie tytuły jak Agricola, Troyes, Terraformacja Marsa, czy też Projekt Gaja są dla mnie grami niemalże doskonałymi. Obecnie jestem wielkim fanem wszelkich gier euro, gdzie zdecydowano się użyć mechanikę kości w unikatowy/niecodzienny sposób. Nie odmówię również partii w ciekawe rodzinne tytuły, które pozwalają miło spędzić czas w gronie najbliższych i oderwać się od zgiełku codziennej rutyny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *