Recenzja #298 Middara Unintentional Malum – Act 1
Wejdźcie do Middary – świata, który współistnieje obok tak dobrze znanej Wam Ziemi. Tutaj wszyscy wiedzą co to telefon komórkowy, ale pewne rzeczy ulegają zmianie. Długi ogon, skrzydła, a może rogi – to tylko początkowe deformacje, z którymi musicie się zmierzyć. Ale czymże one są w porównaniu z nieśmiertelnością, wieczną młodością i całym światem magii do odkrycia, prawda? Wejdźcie i przeżyjcie fantastyczną przygodę, stając przed moralnymi dylematami, walcząc z potworami i narażając życie swoje i swoich bliskich w tej magicznej krainie! Odważycie się porzucić to, co znane?
Informacje o grze
Autor gry: Clayton Helme, Brooklynn Lundberg, Brenna Moncur, Ian Tate
Ilustracje: Stephanie Gustafsson, Alex Hansen, Hector Sevilla Lujan, Rhett Mason, Jon Troy Nickel
Wydawnictwo: Succubus Publishing
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 60Min+
Wiek: 15+
Mechaniki w grze: Action Points, Cooperative Game, Dice Rolling, Grid Movement, Hand Management, Modular Board, Role Playing, Solo / Solitaire Game, Storytelling, Variable Player Powers
Był taki czas, kiedy stwierdziłam, że gry typu Dungeon Crawler już mnie nie zaskoczą. Dzisiaj wszędzie kuszeni jesteśmy dużymi pudełkami wypchanymi po brzegi figurkami, ale czy to wystarczy, żeby tytuł czymś się wyróżniał i dostarczył potrzebnych nam emocji? Zapewne nielicznym tak, ale mi potrzeba czegoś więcej – czegoś, co pozwoli wejść w klimat tak mocno, że ogrywając dany tytuł, zapomnę która godzina, a nawet dzień tygodnia! Historii ciekawej, wciągającej i uzależniającej, a więc właśnie takiej, która jest brakującym elementem w dobrze nam znanym Gloomhaven. I kiedy już myślałam, że nie jest to wykonalne, bo komu chciałoby się tworzyć potężny fluff do planszówki, pojawiła się Middara – Unintentional Malum. Nie zaskoczę Was, jeśli powiem, że te prawie 500 stron scenariusza zrobiły na mnie niesamowite wrażenie i skradły serce na wiele długich godzin rozgrywek. Znalazłam więc swój świat i dzisiaj go Wam pokażę!
Przegląd elementów i zasad gry
Middara – Unintentional Malum Act I to potężne pudełko – większe niż Gloomhaven i cokolwiek innego, co obecnie mam na swoich półkach. Żeby poczuć ten ogrom, musielibyście zdecydowanie spróbować go podnieść bo waży prawie 10 kg! Nieźle, prawda? Pudełko utrzymane jest w ciemnych barwach, a na środku znajdziemy potężnego Demona, który zwiastuje niebezpieczeństwo, jakie czeka na nas, gdy tylko wkroczymy do nowego świata. Warto wspomnieć, że zarówno tutaj, jak i na kaflach terenu zastosowano lakierowane elementy, które podnoszą efekt wizualny całości. Gdy już uda nam się znaleźć duży stół do grania – a ten z pewnością się przyda – to czas zajrzeć do środka!
Elementów jest tutaj naprawdę dużo, żeby więc wymienić je wszystkie, musielibyście poświęcić dobrą godzinę na czytanie tego tekstu, a przecież nie o to w tym chodzi. Opowiem Wam więc o kilku kluczowych rzeczach z którymi zetkniecie się podczas Waszej przygody z Middarą. Są to przede wszystkim nasi bohaterowie w których wcielamy się już od samouczka, a których rozwój obserwować będziemy przez kolejne godziny rozgrywki. Każdy z nich przedstawiony jest na karcie postaci, gdzie znajdziemy kilka kluczowych informacji takich jak np. wartość zdrowia, obrony, ruchu czy atrybutów do wykonywania testów. Oprócz tego wszyscy mają unikalne umiejętności, a ich wykorzystanie w grze może mieć kluczowe znaczenie. Oprawa wizualna jest w Middarze czymś bardzo ważnym, dlatego nie zdziwię Was, jeśli powiem, że oprócz pięknych grafik dostaniemy też odpowiedniki w postaci figurek. Są one oczywiście bardzo dobrze wykonane z widocznymi detalami.
Każdy bohater ma jedną część wspólną – współczynnik SP, czyli tak zwane Stamina Points, które będziemy wykorzystywać do wykonywania akcji. Na początku naszej tury otrzymujemy trzy takie żetony, ale w ramach dalszego progresu ta wartość może się zwiększyć. Jest to kluczowy mechanizm gry, ponieważ to czy, ile i jak wykorzystamy SP w naszej turze, nie raz może mieć ogromne znaczenie, nawet poza naszą kolejką. Jest bowiem szereg akcji, które możemy wykonywać podczas rozgrywki – od tych najczęściej wybieranych, po te mające strategiczne znaczenie później. Wyróżnić możemy:
- Atak (2 SP) – Kosztuje sporo, bo ponad połowę tego, co dostajemy na początku. Warto więc dobrze go zaplanować, aby wykorzystać nasz pełen potencjał. Podczas ataku bierzemy pod uwagę używane przez nas bronie, które w większości wypadków będą się ze sobą kombić i rzucamy przedstawionymi tam kośćmi. Wartość rzutu informuje nas o tym, czy i o ile udało nam się przebić obronę wroga. Dodatkowo wykorzystujemy symbole, aby uruchomić wszelkie posiadane zdolności i zadajemy obrażenia. Przy odrobinie szczęścia możemy zmieść przeciwnika z ziemi, a przynajmniej tych na początku przygody.
- Ruch (1 SP) – Zawsze możemy wykonać tylko jeden ruch na naszą turę. Nie może być on również przerwany przez wykonywanie innych akcji i dokończony później, dlatego warto przemyśleć strategiczną pozycję naszego bohatera – zbyt blisko wroga i możemy nie przeżyć. Początkowo większość bohaterów porusza się o 6 pól, ale ekwipunek może podnosić tę wartość. Za każdy dodatkowo wydany 1 SP możemy wykonać dwa dodatkowe kroki. Pamiętajcie jednak o kilku ważnych sprawach – nie możemy poruszać się na ukos, a każde pole z inną przyjazną figurką kosztuje +1 do ruchu. Jest również wiele specjalnych terenów jak np. woda czy wysokie elewacje, które mocno utrudniają nasze możliwości.
- Handel/wymiana/reorganizacja (1 SP) – Sąsiadując z innymi, możemy zabrać od nich jakiś przedmiot lub przeorganizować nasz ekwipunek. Wśród wielu elementów, które mamy na sobie takich jak zbroja, amulety, relikty, bronie czy potionki możemy też nosić do 3 rzeczy w plecaku – dzięki czemu czasami łatwo przeskoczymy z dwuręcznego topora na szybkie sztylety.
- Kontratak (2 SP) – Jeśli jakimś cudem udało Wam się zachować SP po swojej aktywacji, będziecie mogli je wykorzystać na swoją korzyść, gdy przyjdzie mierzyć się z atakiem wroga. Kontratak kosztuje tyle samo co zwykły atak, gdyż jego wartość pozostaje taka sama – chcieli nas wykończyć, ale to my zajęliśmy się nimi. Cóż za niespodzianka!
- Unik (1 SP) – Jeśli boicie się, że Wasza obrona może nie wystarczyć, możecie zdecydować się na wykonanie Uniku. Rzucacie czarną kostką, a liczba tarczek dodajecie do swoich statystyk. Nie zawsze jednak przynosi to zamierzone skutki – wyrzucona czaszka nie zwiastuje niczego dobrego.
- Wzmocnienie (1 SP) – Podczas wykonywania szeregu akcji możecie zdecydować się na usprawnienie swoich zdolności poprzez dodanie wspomnianej czarnej kości. Dzięki temu operujecie symbolami, które można wykorzystać do zadania dodatkowych obrażeń, ale niesie to za sobą pewne ryzyko – gdy wypadnie czaszka, cały atak uznany jest za nietrafiony. Ale jak to mówią – jest ryzyko, jest zabawa!
- Rzucanie czaru (1-3 SP) – Oprócz typowych walk wręcz, mamy możliwość korzystania z mocno rozbudowanych czarów przynależnych do pięciu różnych szkół magii. Możemy skupić się na rozwoju w jednej dziedzinie lub poznać tajniki wszystkich. Ich znajomość pozwala na wiele ciekawych zagrywek, ale jest dość ryzykowne – w końcu magia kosztuje, a płacić będziemy swoją krwią.
Jest oczywiście wiele innych akcji, które mogą wymagać od nas wydania SP, ale te poznacie już ogrywając Middarę. Zasad i możliwości jakie daje ten tytuł, jest naprawdę sporo. Sama instrukcja zawiera prawie 30 stron tekstu i przykładów, jak powinniśmy prawidłowo grać. Nie powinno Was więc zdziwić, że spędzicie sporo czasu, aby to wszystko ogarnąć i nie zaglądać co chwilę do książki. Mimo to warto zauważyć, że na końcu znajdziemy bardzo przydatny index, który ułatwi wyszukiwanie kłopotliwych zagadnień – rozwiązanie, które polecam wielu twórcom!
Jak w prawdziwych dungeon crawlerach przystało, tutaj znajdziecie wiele godzin niesamowitej zabawy i odkrywania tego, co przygotował dla Was twórca. Świat Middary jest stworzony od podstaw – mamy nawet filmiki z historią, które możemy zobaczyć w internecie. Księga kampanii, która zawiera prawie 500 stron, jest największym atutem tego tytułu. Prawie każda strona okraszona jest pięknymi grafikami, a tekstu, który wprowadzi nas w klimat i pozwoli zżyć się z bohaterami, jest ogrom. Dla tych, co nie lubią czytać, znalazła się również aplikacja, która świetnie robi to za nas – poczujecie się prawie jak na sesji RPG, a przecież tego tak bardzo pragniemy w przygodówkach. Gdyby jednak było Wam mało – w co szczerze wątpię – znajdziecie oczywiście wiele innych książek – takie, które pozwolą na rozegranie szybkich, pojedynczych przygód oraz te z zadaniami pobocznymi.
Nie byłoby przygody bez nieznanych lądów i niebezpiecznych terenów do odkrycia. Middara oferuje ogrom dwustronnych płytek terenu, które w konkretny sposób układamy przed każdą rozgrywką. Prezentują się one naprawdę pięknie, a ich wykonanie wymaga pochwały – wstawki elementów lakierowanych naprawdę robią wrażenie! Oprócz tego mamy cały stos żetonów, które mogą zmienić ostateczny wygląd planszy, czy żetonów symbolizujących ciekawe miejsca, skarby, przeszkody lub dalszy ciąg pomieszczeń do okrycia. Jest tego naprawdę sporo, więc przyda Wam się jakiś organizer!
Tak wiele piszę o walce, a nie wspomniałam o samym przeciwniku, który również ma kluczową rolę w naszych przygodach. Czymże byłyby mroczne tunele bez godnego przeciwnika, który czai się w ciemności? W Middarze wybór mamy spory, a wróg podzielony jest na kreatury mniej lub bardziej inteligentne, z różnymi poziomami trudności i własnymi umiejętnościami i statystykami. No i oczywiście to my będziemy operować ich turami – podwójna zabawa! Trzeba przyznać, że niektóre z nich potrafią naprawdę mocno uderzyć, ale znajdą się takie silniejsze w grupie, zależne od żywiołów czy posiadające mocną obronę. Czeka nas więc wiele taktyki!
W pudełku znajdziemy oczywiście stos kart, które pozwolą nam na przeogromny rozwój naszej postaci. Co więcej – kim zostanie wybrany bohater, zależy tylko od Was. Nikt nie mówił, że twardziel Rook nie może strzelać z łuku czy pałać się rzucaniem zaklęć. Księżniczka Nightingale jako swoisty tank? – warto spróbować! Drzewko rozwoju jest tutaj duże, a odpowiednie łączenie broni z umiejętnościami i akcesoriami pozwoli stworzyć naprawdę unikalne postacie! Czekają więc Was ciężkie wybory i nieustanny rozwój – nie brzmi to cudownie?
Rozgrywka w Middarę przebiega turowo. Każdy scenariusz ma swoje własne warunki zwycięstwa czy przegranej – za dużo tutaj nie napiszę, aby Wam nic nie zespoilerować. Twórcy też postarali się o to, aby nie raz Was zaskoczyć – kluczowy tekst znajduje się najczęściej za czerwonymi polami, które, aby odczytać trzeba użyć specjalnego dekodera. Dzięki temu nie wiemy, jakie nagrody nas czekają, co kryją znajdujące się na mapie żetony, a nawet jak będzie wyglądała dalsza część mapy. Wszystkie te zabiegi mocno podnoszą klimat przeżywanej przygody i pozwalają cieszyć się z odkrywanych tajemnic, jaki przygotowali dla Was twórcy.
Recenzja
Middara Unintentional Malum to przede wszystkim klimat i piękne wykonanie. Cały świat, w jaki zostajemy wprowadzeni, rządzi się swoimi prawami i jest stworzony od podstaw. Możemy dotknąć jego historii, poznać życie bohaterów i podejmować ciężkie, moralne decyzje, które swoje konsekwencje odnajdą w kreowaniu tego, co nas czeka. Dla mnie jest to brakujący element, który niezwykle sobie cenię – kiedy siadam do rozgrywki, wiem, że przez najbliższe kilka godzin nic mnie od niej nie odciągnie. Później pozostaje mi tylko czekanie na kolejną partię – i tak w kółko. Wszystkie figurki, karty, elementy czy otrzymane księgi są wykonane z najwyższej jakości materiałów – jeśli więc lubicie nacieszyć oczy podczas gry, tutaj tego nie zabraknie. Całość wykonana jest w swoistym manga/anime stylu, co nie każdemu musi się podobać, ale mnie chwyta za serce. No i główne motto twórców Stay Sexy! – chyba więcej nie muszę dodawać?
Ciężko mówić o regrywalności w grach przygodowych. W końcu przeżywamy tu swoistą przygodę, która toczy się przez długie godziny wertowania księgi scenariuszy. W Middarze nie będziemy powtarzać kilka razy tego samego rozdziału – nawet jeśli umrzemy, to historia toczy się dalej. Nie raz zostaniemy postawieni przed różnymi decyzjami, które pokierują naszą drogę w nieznanym kierunku. Jak więc widzicie, heroiczni bohaterowie powinni uważać – drugiej szansy na poprawę błędnych działań nie będzie. Mimo to nie odczuwam tego w jakiś negatywny sposób. Gra oferuje nam godziny świetnej zabawy i wiele misji pobocznych, czy pojedynczych zadań do rozegrania w innym gronie niż stała ekipa od kampanii.
Jak to w tego typu produkcjach bywa, tak i tutaj mamy naprawdę dużo zasad do przyswojenia. Często będzie się zdarzać, że o czymś zapomnicie i będziecie musieli zaglądać do instrukcji. Jak już wcześniej wspomniałam, pomoże Wam w tym index, który znajduje się na końcu. Nie zdziwi Was więc fakt, że nie jest to tytuł dla typowo początkujących graczy – mogą po prostu zrazić się ogromem zarówno wiedzy, jak i elementów znajdujących się w pudełku. Mimo tego, że nie ma tutaj mistrza gry, przyda się osoba dobrze zapoznana z wszelkimi niuansami. Jeśli o wiek chodzi, to zgodzę się z tym sugerowanym na pudełku z dwóch względów. Po pierwsze grafiki często przedstawiają postaci kobiecie o mocno podkreślonym walorach, (jeśli wiecie, o czym mówię), a po drugie przy osobach młodszych będziemy musieli często pilnować czy grają dobrze i często upominać o wszystkich regułach gry co na dłuższą zabawę może okazać się frustrujące.
Kampania Middary przewidziana jest na czterech głównych bohaterów – oznacza to, że teoretycznie każdy z nas powinien być jednym z nich. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby dwie osoby kierowały losami dwóch z nich. Zawsze możecie też podjąć się wyzwania gry solo – opcji macie wiele! Dla mnie najwygodniejsza okazała się opcja druga – lubię mieć dużą decyzyjność w grze, a mnogość decyzji nie jest w żadnym stopniu uciążliwa – przynajmniej dla mnie. Grając we dwójkę, mogliśmy też płynnie dogadywać się nad stołem i szybko wykonywać zaplanowane ruchy – bez zbędnego zamieszania nad stołem. Nie ważne, która opcja będzie dla Was najlepsza, Middara skaluje się naprawdę dobrze.
Czas gry zależy tutaj mocno od tego, co tak naprawdę zaplanujecie na dany wieczór. Jeśli uda Wam się rozegrać jeden scenariusz, po czym zebrać całość to faktycznie, przy znajomości wszystkich zasad będzie to w ramach godziny. Nie oszukujmy się jednak – zwykle historia wciąga i gramy aż zapadnie zmrok i ocknie nas burczenie naszego brzucha – tak przynajmniej jest w moim przypadku. Same scenariusze bywają różne – jedne kończą się szybko, drugie zaskakują dalszymi terenami do odkrycia gdy już myślicie, że to koniec. Z początku zaglądanie do instrukcji może wydłużać czas gry, ale po wszystkim wychodzi całkiem przyjemna, dynamiczna rozgrywka. Mamy tutaj taktyczne planowanie, ciężkie decyzje i brzemię własnych błędów na barkach, ale nie jest to gra euro – akcje wykonywane są szybko po sobie. Nie będziecie więc nieskończoność czekać na Wasz ruch – jest tak wiele zmiennych na planszy, że nawet przy czterech graczach nie zaznacie nudy.
Middara to przede wszystkim kooperacja. Nie możemy więc mówić o negatywnej interakcji, gdy razem staramy się przeżyć i zwalczyć napotkanych wrogów. Jest za to wiele dyskusji nad stołem, wspólnie zaplanowanych taktycznych posunięć i satysfakcji z wygranej – to mogę Wam gwarantować! Mimo iż każdy skupia się na swojej postaci, to cel pozostaje wspólny – tank powinien bronić magów, a skrytobójca atakować z zaskoczenia. Wspólne taktyki pozwalają też atakować skuteczniej – otoczony wróg, to słabszy wróg! Jak widzicie, macie szansę wykazać się umiejętnościami współpracy na najwyższym poziomie!
Wielu z Was będzie się teraz zastanawiać co wybrać – Middarę czy Gloomhaven? Dwie gry przygodowe zapakowane w majestatyczne pudło. Otóż według mnie oprócz tego podobieństwa nie łączy je zbyt wiele. Obydwie oferują zupełnie inny mechanizm walki – od rzucania kości i tworzenia potężnych kombinacji do zagrywania kart w Gloomhaven. Ponadto samo doświadczenie przygody jest inne – w tej pierwszej mamy historię, która prowadzona jest liniowo scenariusz za scenariuszem – nie ma więc powrotów i kolejnych prób. Ta druga pozwala nam udać się w dowolne miejsce na mapie i powtarzać misję kilka razy, co naprawdę daje uczucie gry komputerowej, ale brak jej troszkę klimatu. U mnie obydwa tytuły znalazły miejsce na półce i grupę graczy, z którymi mogę je ogrywać.
Podsumowanie
Middara Unintentional Malum – Act 1 to tytuł kompletny. Dostarczy nam wiele godzin przygód magicznych i niebezpiecznych ciesząc przy tym oko. Jest to zdecydowanie pozycja dla osób, którym głównie zależy na całej otoczce – klimacie budowanym przez długie strony tekstu, często tego zakrytego oraz nacisku na rozwój postaci. Znajdziemy tutaj wszystko, co powinna mieć tego typu pozycja, a czasami nawet więcej. Mnie oczarował cały ten świat, który ostatnimi czasy góruje na moim stole oraz możliwości taktycznego planowania – bez dobrej współpracy się nie obędzie. Rozważam nawet kupno pozostałych dwóch części, gdy już przebrnę przez obecną kampanię. Wspierający kampanie na Kickstarterze musieli się nieźle naczekać, ale ostatecznie było warto!
Mocne strony:
- niezliczone godziny rozgrywki,
- piękne wykonanie,
- klimatycznie grafiki,
- płynne mechanizmy,
- dużo taktycznych zagrywek,
- rozwój postaci,
- nacisk na współpracę,
- skalowalność,
- dynamika,
- regrywalność,
- czytelna instrukcja,
Słabe strony:
- dużo zasad do zapamiętania,
- wymaga bardzo dużo miejsca,
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek
Muszę powiedzieć, że gra jest naprawdę bardzo przyjemna i o ile nie mogę znaleźć ostatnio żadnego dungeon crawlera, który by mi w 100% pasował, tak Middara wypełnia tą lukę. Tania nie jest, ponieważ kosztuje 150$ dolarów, ale warto się zrzucić z kilkoma znajomymi (przygotujcie się na kłótnie, u kogo ma gra fizycznie wylądować 🙂 ).
Figurki, ładnie wykonane karty i reszta materiałów do gry robią bardzo duże wrażenie. Zajęliśmy pod rozgrywkę całą podłogę w moim pokoju i sporo czasu nam zajęło przyswojenie zasad, ale po kilku rozgrywkach można się naprawdę super bawić. Zamiast siedzieć przed kompem, polecam skombinować sobie taką gierkę.