Recenzja #285 7 Cudów Świata
Rzadko która gra potrafi przetrwać w świadomości graczy tak długo, jak „7 Cudów Świata”. Postanowiłem więc sprawdzić ten fenomen, napędzany swego rodzaju pustką, odczuwaną podczas kilku planszówkowych spotkań. Czy to faktycznie „cudowna” gra?
Informacje o grze
Autor gry: Antoine Bauza
Ilustracje: Antoine Bauza, Miguel Coimbra
Wydawnictwo: Rebel
Liczba graczy: 2-7
Czas gry: 30 min
Wiek: 10+
Mechaniki w grze: Card Drafting, Drafting, Hand Management, Set Collection, Simultaneous Action Selection, Variable Player Powers
Przegląd elementów i zarys zasad
„7 Cudów Świata” to przede wszystkim karty. Solidnie wykonane, pełne kolorowych ilustracji, podzielone na 3 ery i kilka rodzajów, różniących się od siebie kolorem. W zasadzie to one tworzą grę. W pudełku znajdziecie oczywiście nieco więcej. Największym elementem będą plansze cudów świata, czyli serce naszej cywilizacji. Oprócz nich pozostanie nam wypchnąć tylko kilkadziesiąt żetonów monet i konfliktów oraz zapoznać się z niedługą i świetnie napisaną instrukcją.
Zasady w „7 Cudów Świata” są proste i da się je wytłumaczyć w kilka minut. Niech nie przerazi Was 10- stronicowa instrukcja, ponieważ mimo że wydaje się długa, zawiera w sobie dużą liczbę ilustracji opisujących zasady. Napisana jest ona w sposób przejrzysty i bardzo czytelny.
Dostępne karty dzielimy na 3 ery, z których, w zależności od liczby graczy, część musimy odłożyć do pudełka. Karty podzielone są na kilka typów: brązowe (surowce), szare (dobra), niebieskie (budowle cywilne), zielone (budowle naukowe), żółte (budowle handlowe), czerwone (budowle wojskowe) oraz fioletowe (gildie). Wszystkie karty zbudowane są w taki sam sposób. W lewym górnym rogu zawsze przedstawiony jest koszt budowy karty lub nazwa karty, dzięki której można ją wybudować za darmo. Na środku mamy przedstawiony zysk z karty. W prawym dolnym rogu widnieją nazwy budowli, które można dzięki wybudowanej karcie wystawić za darmo w przyszłych erach.
Jak więc pokrótce wygląda rozgrywka? Na początku gry otrzymujemy losowo wybrany cud świata. Każdy z graczy otrzymuje 7 kart, z których decyduje się zostawić jedną. Resztę przekazuje swojemu sąsiadowi (w zależności od ery jest to ruch w lewą lub w prawą stronę). Gracze równocześnie pokazują wybrane karty. Nasz wybór może posłużyć do wybudowania nowej budowli w mieście (ponosimy wtedy koszt budowy), wzniesienia fragmentu cudu świata (również musimy ponieść koszty przedsięwzięcia) lub prostej sprzedaży, za którą otrzymamy 3 monety. Era kończy się w momencie odrzucenia ostatniej karty w drafcie.
Brzmi banalnie, prawda? Uwierzcie na słowo, grą mogą świetnie bawić się zarówno zaawansowani, jak i początkujący gracze i wszyscy będą mieli niemalże równe szanse od samego początku.
Recenzja
7 Cudów Świata to moim zdaniem obowiązkowa pozycja na półce. Nawet jeśli z reguły grywacie w mniejszym 2-4 osobowym gronie. W mniej licznym składzie gra sprawdza się, szczególnie jeśli nie macie zbyt wiele czasu na partię. Większości z nas zdarzy się jednak zaprosić do domu odrobinę więcej znajomych i to właśnie wtedy „7 Cudów Świata” pokazuje swoją moc!
Mimo wielu graczy, czas gry pozostaje racjonalny. Proste i łatwe do zapamiętania zasady będą plusem dla nowicjuszy. Jednak doświadczeni gracze nie będą mogli grać z zamkniętymi oczami. Gra wymaga uwagi i skupienia, nie tylko na sobie, ale i na pozostałych kompanach. Zastosowana mechanika draftu wprowadza sporo interakcji. Decyzje, które przyjdzie nam podjąć nie są więc takie proste. Właściwe dobranie i wykorzystanie karty będzie wymagało odrobiny namysłu.
To w zasadzie esencja „7 Cudów Świata”, które mimo swoich lat, raczej nie mają konkurencji, jeżeli chodzi o tego typu grę. Na plus działa również wykonanie. Uwagę przyciągają grafiki, które idealnie wpasowują się w temat, natomiast ikonografia jest łatwa do przyswojenia. Mimo, że przy stole zasiąść może aż 7 osób, dzięki skupieniu się głównie na poczynieniach sąsiadów, w grze nie odczujecie przestojów, ponieważ wszyscy gracze w tym samym momencie podejmują decyzję o ruchu. Dzięki zrównoważonej punktacji i mnogości dróg do zwycięstwa, aż do końca gry nie będzie wiadomo kto zostanie ogłoszony zwycięzcą.
Na mojej półce gości też jej młodsza siostra: „7 Cudów Świata: Pojedynek”, który gorąco polecam do gry w 2 osoby. Tryb dwuosobowy w podstawowej wersji jest moim zdaniem doklejony odrobinę na siłę i nie odczuwa się takiej przyjemności z gry, jak w jej lepiej rozwiązanej młodszej wersji.
Podsumowanie
„7 Cudów Świata” to legenda, która w świecie gier planszowych jest niemalże nieśmiertelna. Teraz, kiedy sam miałem okazję ją przetestować, w ogóle mnie to nie dziwi! Co prawda nie będzie regularnym gościem na moim stole, gdyż rzadko zdarza mi się zasiadać przy stole z więcej niż 4 osobami. Jednak nawet u mnie zdarzają się momenty większej liczby gości, którym chciałbym pokazać grę nieskomplikowaną, z niskim progiem wejścia, ale przynoszącą dużo frajdy. Właściwie w tym jednym zdaniu leży podsumowanie całego fenomenu gry „7 Cudów Świata”.
Gorąco polecam każdemu kto szuka gry nie-imprezowej na wieczory w gronie przyjaciół i rodziny! Pamiętajmy również, że tytuł ten ma bardzo bogatą pulę rozszerzeń. Być może wtedy przystawka stanie się głównym daniem. O tym jednak przekonam się później, w miarę rozwoju naszej wspólnej relacji.
Mocne strony:
- świetne skalowanie od 3 graczy,
- mnogość dróg prowadzących do zwycięstwa,
- równe szanse od początku między graczami początkującymi a zaawansowanymi,
- proste zasady,
- krótki czas rozgrywki,
- dostępność wielu dodatków w przypadku ogrania wersji podstawowej
- piękne ilustracje.
Słabe strony:
- w przypadku chęci grania na 2 osoby polecam „7 cudów świata: Pojedynek”.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek
Jeśli znajdzie się większa ilość graczy to 7 Cudów Świata pokazuje cały swój potencjał. Świetna gra na jesienne wieczory 🙂
W pełni się zgadzam! Najlepsza zabawa jest w dobrym gronie znajomych. Pogoda nas nie rozpieszcza, wiec to dobry wybór na wieczory ze znajomymi czy rodzinom!