Recenzje

Recenzja #1015 Jedziemy do Japonii

Wybierzmy się na niezapomnianą wycieczkę do Kraju Kwitnącej Wiśni! Zobaczmy najsłynniejsze zabytki, pospacerujmy, podziwiając przyrodę, spróbujmy lokalnych przysmaków, a na koniec wybierzmy najciekawsze pamiątki. Przedstawiamy ślicznie zilustrowaną, relaksującą grę: Jedziemy do Japonii.

Autor gry Jedziemy do Japonii: Josh Wood

Wydawnictwo: Lucky Duck Games

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: 45-60 minut

Wiek: 10+


Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Lucky Duck Games. Nie miało to wpływu na kształt mojej opinii.

Współpraca reklamowa z Ceneo.pl


Japonia… Fascynujący, wyjątkowy kraj na mapie świata, o którym marzy praktycznie każdy podróżnik (i nie tylko). Josh Wood, autor prezentowanej dzisiaj gry, również marzył o wycieczce do Kraju Kwitnącej Wiśni. Niestety jego plany pokrzyżowała pandemia, a podróż musiała zostać odłożona w czasie… Ale od czego są planszówki! Jedziemy do Japonii to gra, dzięki której zwiedzimy ciekawe miejsca, bez wychodzenia z domu! Zapraszamy do recenzji.

Jedziemy do Japonii to gra zajmująca opakowanie średniej wielkości, które zostało po brzegi wypełnione zawartością! I to nie byle jaką, gdyż gra została dopracowana w najmniejszych szczegółach. Przede wszystkim bardzo spodobała mi się czytelna szata graficzna i piękne, klimatyczne ilustracje. Myślę, że stworzenie perfekcyjnie wyglądającej gry o Japonii stanowiło duże wyzwanie, więc brawa dla artystów, bo jest na co popatrzeć! Na szczęście wykonanie współgra z obrazkami, dzięki czemu wraz z grą otrzymujemy aż 160 dużych, pięknych kart, na których zmieściły się nawet ciekawostki o prezentowanych zwyczajach, czy miejscach! Już samo ich oglądanie sprawia sporo frajdy… Spodobały mi się również solidne planszetki graczy, kolorowe żetony i praktyczny notes punktacji, który okazał się niezbędny podczas podliczania sporej ilości punktów. Warto również wspomnieć o instrukcji, która dobrze przedstawia zasady i wyjaśnia wszystkie wątpliwości. Wykonanie na duży plus!

Przyjrzyjmy się bliżej rozgrywce… Cała zabawa polega na zaplanowaniu idealnej wycieczki do Japonii. Będziemy zwiedzać dwa najważniejsze miasta – tętniące życiem Tokio i urokliwe Kioto. Z tego względu karty podzielono na dwie talie. Gracze dobierają odpowiednią liczbę kart, zgodnie ze wskazaniami na torze 13 rund. Następnie dokładają wybrane karty do swojego planu podróży, co jakiś czas wymieniając się również odrzuconymi kartami z przeciwnikiem (mechanika draftu). Podczas zabawy należy zwracać uwagę na symbole pojawiające się na kartach (i dopasowywanie je do odpowiednich dni, gdyż wtedy mamy możliwość otrzymania dodatkowego bonusu za ukończenie dnia). Warto również uważać, aby zbyt dużo nie „jeździć” między Kioto i Tokio, gdyż każda zmiana miasta wymaga użycia żetonu pociągu. Jeśli nie uda nam się zdobyć wystarczającej liczby takich żetonów, wtedy otrzymamy ujemne punkty za każdą „nadprogramową” podróż.

Podczas zabawy będziemy również śledzić nasz nastrój. Niektóre karty pozwolą przesunąć nam znacznik szczęścia, a inne niestety pogorszą nasz humor… Śledzenie naszych emocji skojarzyło mi się nieco z grą The Sims i nadało rozgrywce więcej realizmu. W końcu podczas prawdziwej podróży również przeżywamy lepsze i gorsze chwile (na przykład, kiedy wydamy na jakąś atrakcję zbyt dużo pieniędzy…). Najważniejszym momentem gry jest jednak punktacja, która… zajmuje naprawdę sporo czasu i wymaga prześledzenia wszystkich zagranych wcześniej kart, przemieszczenia żetonów na torze, sprawdzania spełniania głównych celów itd. Myślę, że zajmuje to podobną ilość czasu, jak planowanie całej podróży. Nie jest to jednak zbyt uciążliwe, gdy podczas punktowania możemy spróbować barwnie opisać naszą podróż.


Podczas dokładania kart najważniejszym zadaniem jest wybór głównej atrakcji każdego dnia. Karty możemy dołożyć w dowolnym miejscu i dopóki nie mamy dnia „zapełnionego” 3 kartami, możemy tę atrakcję zmienić. To te karty pozwolą nam otrzymać najwięcej punktów na koniec rozgrywki, o ile oczywiście spełnimy znajdujące się na nich wymagania. Te skupiają się głównie na odpowiednich symbolach, które widnieją na dołożonych wcześniej atrakcjach. Zdecydowanie łatwiej spełnić cele na każdych kolejnych dniach… Ciekawe okazało się również dokładanie kart „spaceru”. To po prostu karty dołożone rewersem do góry, które zapewniają nam dodatkowe żetony (dobranie dodatkowych kart Tokio i Kioto!). Na koniec zabawy możemy je odwrócić i zdecydować, czy dodamy znajdujące się na nich atrakcje do naszego planu podróży.

Jedziemy do Japonii okazało się przyjemną grą, która rzeczywiście przypomina planowanie wymarzonej podróży. Musimy wziąć pod uwagę kolejność zwiedzania, zaplanować trasy, transport itd. Gra spodoba się osobom, które lubią poznawać nowe miejsca oraz są miłośnikami Japonii. Na kartach znalazło się bowiem mnóstwo ciekawostek, które przybliżają ten piękny kraj. To również ciekawa pozycja edukacyjna, a w połączeniu z klimatyczną muzyką sprawia naprawdę sporo przyjemności! Bardzo spodobało mi się takie „podróżowanie” na planszy i chętnie pozwiedzałabym również inne kraje w podobny sposób. Jedyne co mi przeszkadzało w grze to nieco zbyt długie punktowanie. W tej grze nie wyobrażam sobie, że ktoś rzuci „to ja idę po herbatę, a Ty podlicz wszystkim punkty”, bo po prostu zajmie to mnóstwo czasu. Autor gry również o tym pomyślał, gdyż zaproponował, aby podczas tego liczenia opowiadać sobie o odwiedzanych miejscach. Rzeczywiście wtedy robi się przyjemniej i ciekawiej.

W grze raczej nie doświadczymy zbyt wiele interakcji. Co prawda będziemy wymieniać się odrzuconymi kartami, ale raczej nie po to, żeby utrudnić życie przeciwnikom. Kart po prostu jest zbyt dużo i raczej nie będziemy śledzić tego, co robi nasz przeciwnik. Gra sprawdzi się bardziej dla graczy familijnych niż zaawansowanych. Sprawdzi się również do rozgrywek ze starszymi dziećmi. Nam się spodobało i mimo że to gra rywalizacyjna, zrelaksowaliśmy się podczas rozgrywki. Przyjemnie grało się również solo, bez skomplikowanych zasad dodatkowych. Polecamy!


Jedziemy do Japonii to niezbyt skomplikowana, przyjemna gra, w której zaplanujemy swoją wymarzoną podróż. Podczas rozgrywki będziemy dokładać karty pod wybranymi dniami tygodnia, dopasowywać symbole oraz oczywiście zdobywać bonusy. Musimy przy okazji uważać, aby zbyt często nie podróżować między Kioto i Tokio, aby nie wydać majątku na pociągi… Gra jest bardzo miła dla oka, a karty są świetnej jakości. Zabawa jest raczej spokojna i relaksująca i z pewnością spodoba się miłośnikom Japonii i podróżowania. Dla doświadczonych graczy może okazać się nieco nudna, ale idealnie sprawdzi się dla familijnych i początkujących graczy. Stanowi też ciekawą pozycję edukacyjną, która przybliży nieco kulturę i przyrodę Kraju Kwitnącej Wiśni.


  • bardzo ładna, przejrzysta szata graficzna,
  • duże karty dobrej jakości,
  • przyjemna, niezbyt skomplikowana rozgrywka,
  • prosty tryb solo,
  • sporo ciekawostek o Japonii,
  • idealna dla miłośników podróży.
  • punktowanie zajmuje sporo czasu.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Więcej o grze na Planszeo

Jeśli doceniasz naszą pracę i zaangażowanie albo po prostu podoba Ci się nasz portal i to, co robimy, to możesz nas wesprzeć niewielką kwotą – za co bardzo dziękujemy!!!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.

Natalia Jagiełło

Od dziecka bardzo lubiłam grać w gry planszowe. Grałam z rodzicami i przyjaciółmi, w domu i szkole. Moje pierwsze gry, do których do dzisiaj mam spory sentyment to: Rummikub i Kaleidos. Z wiekiem gry poszły na jakiś czas w odstawkę, ale pasja wróciła z wielką mocą, kiedy zostałam mamą. Anastazja i Zojka pomogły mi na nowo odkryć miłość do gier planszowych, a nasza kolekcja stale się powiększa. Bardzo lubimy grać w gry familijne i edukacyjne, nasze ulubione pozycje to Pędzące Żółwie, Śpiące Królewny i Kakao. Bardzo lubię wykorzystywać gry w edukacji domowej córek, uczę je czytać i liczyć właśnie dzięki grom, które zabieramy ze sobą dosłownie wszędzie. Wieczorami lubię pograć z mężem i znajomymi w bardziej skomplikowane tytuły, takie jak na przykład Azul czy Brzdęk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *