Recenzja #307 Londyn
Tragedia jednych może być szansą dla innych. Idealnym tego przykładem jest Londyn. Pożar, który strawił miasto, okazał się niebywałą okazją dla architektów do zyskania wielkiego prestiżu. Dziś to właśnie Ty zostaniesz najlepszym budowniczym!
Informacje o grze
Autor gry: Martin Wallace
Ilustracje: Mike Atkinson, Natalia Borek, Przemysław Sobiecki
Wydawnictwo: Fox Games
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 60-90min
Wiek: 14+
Mechaniki w grze: Card Drafting, Hand Management, Variable Player Powers
Serca wielu graczy, w tym również i moje, od dłuższego czasu podbijają gry karciane. A przynajmniej takie, w których element ten jest dominujący. Nie ma się jednak co dziwić, gdyż na nasz rynek trafia wiele bardzo dobrych pozycji z tego segmentu. Niektóre z nich to całkiem nowa twórczość, jak choćby Everdell (recenzja tutaj), inne po kilku latach doczekały się spolszczenia, czego dobrym przykładem jest Eminent Domain (recenzja tutaj). Do tej drugiej kategorii zaliczymy również naszego głównego bohatera, czyli Londyn. Czy wydawnictwo Fox Games zaproponowało nam coś wyjątkowego? Zdradzę, że tak, ale po szczegóły musicie udać się nieco niżej.
Przegląd elementów gry
Londyn to bez wątpienia gra karciana. Element ten jest zdecydowanie najważniejszą częścią zawartości pudełka, a przy tym jest bardzo solidnie i estetycznie wykonany! Mniejsze z nich to karty miasta. Właśnie one skupiać będą większość naszej uwagi. Znajdziecie na nich budynki i społeczności, które będą tworzyć Waszą część odbudowywanego Londynu. Użyte ilustracje są miłe dla oka, symbolika raczej jasna i tylko tekst, jeśli jakiś się na nich znajdzie, mógłby być większy.
Dokładnie tak samo można opisać dzielnice. To większe karty, które przedstawiają „zdobyte” przez nas tereny. Kupując je, uzyskujemy natychmiastowe zdobycze w postaci kart, punktów zwycięstwa oraz zmniejszenia ubóstwa, aczkolwiek część z nich może mieć dodatkowe efekty.
Poza tym w pudełku czeka na Was trochę technicznych dodatków. Będą to żetony pieniędzy, zaciągniętych pożyczek, pionki graczy oraz drewniane znacznik ubóstwa.
Londyn wykorzystuje też niewielką planszę, na której nadrukowano tor punktacji oraz miejsce na „rynek”, czyli planszę rozwoju, z odrzucanymi przez nas kartami. Mimo że element ten nie jest niezbędny, to okazuje się całkiem użyteczny zarówno podczas gry, jak i przechowywania, ograniczając swobodę ruchu kart.
Całość wykonania to taka piąteczka z małym minusem w szkolnej skali.
Zasady gry
Londyn nie powali Was też liczbą zasad, które dodatkowo bardzo dobrze opisano w instrukcji. Zastosowano tutaj ciekawą koncepcję, w której najpierw omówiono poszczególne elementy gry, z wyjaśnieniem ich użycia, a dopiero później usłyszymy jak przebiega rozgrywka. Początkowo wydało mi się to dziwne. Czekałem na opis partii, aby wokół niego dobudowywać resztę informacji. Ostatecznie okazało się, że wszystko jest bardzo przejrzyste i klarownie wyjaśnione.
Odbudowę Londynu zaczniemy zaledwie z 5 funtami i sześcioma kartami miasta na ręce. Pomyślicie, że to niewiele, ale wcale tak nie jest, szczególnie w pierwszej fazie gry.
W swojej turze gracze dobierają jedną kartę, po czym wykonują jedną z 4 możliwych akcji. Pierwszą jest dobranie kolejnych 3 kart. Zawsze kiedy dobieracie karty, możecie wybrać czy skorzystacie z widocznej na planszy karty odrzuconej wcześniej przez przeciwnika, czy pociągniecie w ciemno. Z wyrzucaniem kart wiąże się druga z akcji, czyli rozbudowa miasta.
To nic innego, jak wykładanie kart przed siebie i budowanie układu, który później odpalimy. Tak dobrze rozumiecie, zagrywając kartę nic nie otrzymujecie natychmiast! Co więcej, aby to zrobić musicie odrzucić inną kartę z ręki o tym samym kolorze (kolory są 3). Czasami musimy też ponieść dodatkowy koszt wystawienia. Ok, nic więc w tym trudnego, wykładamy tyle kart na ile nas stać i kiedy zabraknie pieniędzy uruchamiamy nasz Londyn. Możecie tak zrobić!
Jednak jest to po prostu zły pomysł i trzeba się nad tym dłużej zastanowić. Zagrywane karty będą tworzyć stosy. Każdy z nich będzie generował nam ubóstwo podczas trzeciej możliwej akcji – aktywacji miasta.
Dodatkowo otrzymamy żeton ubóstwa za każdą kartę pozostałą nam na ręce. Chomikowanie kart ma więc swoją cenę. Tak będziemy sobie zbierać ubogich mieszkańców naszego Londynu, a na koniec gry porównamy się z innymi częściami miasta. Wyznacznikiem będzie ta, która ma najmniej nieszczęśników. Pozostali tracą punkty w zależności od tego, jak duża różnica dzieliła ich od najlepszego w tym względzie gracza (nieuwaga może doprowadzić do bardzo poważnych strat – sprawdzone doświadczalnie!).
Oczywiście naszym głównym celem podczas aktywacji jest zebranie profitów. Niekiedy karty wymagają dodatkowego kosztu aktywacji, z reguły jednak rozpatrujemy ich efekt i obracamy. Ale jak to?!
Otóż karty w większości wykorzystamy tylko raz. W kolejnych turach będziemy zagrywać nowe istniejące stosy i sytuacja będzie się powtarzać. Możemy też świadomie przykrywać zagrane wcześniej, a nie aktywowane jeszcze karty.
Ostatnia możliwością w turze jest zakup karty dzielnicy. Przedstawiają one różne części Londynu, do których, za zebrane funty, możemy nabyć prawa. Karty te dadzą nam natychmiastowe bonusy w postaci nowych kart, punktów prestiżu oraz zmniejszeniu ubóstwa w naszej części miasta. Niektóre z nich mają też jakąś zdolność, która jest aktywna dopóki nie przykryjemy jej nową kartą.
Ważnym elementem są też pożyczki. Bierzemy je w dowolnym momencie, otrzymując 10 funtów. Dzięki temu może być nas stać na droższe karty i rozkręcenie swojej maszynki. Niestety przyjdzie nam spłacić nie 10 a 15 funtów (toż to lichwa!). Jeśli na koniec gry nie wyjdziemy na zero, stracimy 7 punktów za każdy dług.
Gra kończy się w momencie wyczerpania stosu kart miasta. Zagramy jeszcze jedną dodatkową rundę i to by było na tyle. Do punktów zgromadzonych w trakcie gry dodajemy te zapisane na kartach, odejmujemy je za każdą pozostałą w ręce kartę, niespłacone pożyczki, biedotę, jeśli jakaś została w naszej części miasta. Osoba z najwyższym prestiżem wygrywa!
Recenzja
Jak mogliście się przekonać, Londyn to całkiem prosta gra. Powiedziałbym, że gdzieś pomiędzy lekkimi a średnio-ciężkimi. Przynajmniej na początku. Kiedy załapiecie wszystkie mechanizmy i zależności, robi się naprawdę ciekawie!
Myśląc o Londynie pierwszy raz ciśnie mi się na usta słowo elegancja. Znajdziecie tu kilka mechanizmów, które odarto ze zbędnego skomplikowania i idealnie połączono w całość. W miarę poznawania gry zaczniecie zauważać zależności pomiędzy wszystkimi składowymi i poczujecie, jak ciężko jest zachować odpowiednią równowagę między nimi. To właśnie klucz do zwycięstwa. Przygotujcie się na wiele słodzenia, bo naprawdę ciężko jest grze dużo zarzucić.
Mechanizm zagrywania kart jest świetny. Konieczność odrzucenia karty tego samego rodzaju generuje niekiedy trudne decyzje. Szczególnie kiedy mamy naprawdę dobre karty. Z jednej strony chcemy ich użyć, lecz wszystkich się nie da, z drugiej karty które odrzucony może dobrać przeciwnik. Nie chcemy więc ułatwić mu gry. Mechanizm planszy rozwoju może czasami działać też na naszą korzyść, bo jest pewna szansa, że karta która zmuszeni byliśmy odrzucić jeszcze do nas wróci.
Kolejny świetny element to budowa naszej części miasta i jej aktywacja. Połączono go z mechaniką ubóstwa, tworząc samoograniczający się twór. Podczas uruchamiania miasta każdy dodatkowy stos to więcej aktywowanych kart, a więc i lepszy dochód. Z drugiej strony wraz ze wzrostem profitów zgarniemy też więcej ubóstwa. Sztuka polega więc na tym, aby odpowiednio balansować pomiędzy tymi dwoma aspektami, przy czym raz podjęta decyzja o rozpoczęciu kolejnego stosu jest już nieodwracalna.
Ubóstwo jest jednak w Londynie dużo ważniejsze. Dzięki niemu wprowadzono interakcję. Same karty dają jej niewiele. Czasami zabierzemy przeciwnikowi punkt lub funta, z reguły nie powoduje to jednak dużej frustracji, czy wielkiego przejęcia. Podczas całej rozgrywki musimy zaś śledzić uważnie zmiany w poziomie ubóstwa przeciwnika. Jeśli nie zareagujemy na ograniczanie przez niego liczby czarnych kostek, może się okazać, że nawet wypracowany w pocie czoła ogrom punktów nic nam nie da, bo karny minus, za zbyt dużą różnicę w poziomie biedoty, odbierze nam większość prestiżu. Genialne jest w tym wypadku wykorzystanie różnicy między graczami, a nie samego poziomu zebranego ubóstwa. Brawa dla autora.
Karty dzielnic to również bardzo udana część zabawy. Odpowiednio użyte mogą bardzo silne. Ich działanie polegające na dodawaniu prestiżu, dobieraniu kart oraz usuwaniu ubóstwa jest ważne, jednak istotniejsze mogą okazać się zdolności części z nich, które najczęściej pozwalają na łamanie jakiejś z panujących zasad. Dodatkowo dzielnice podzielono na południowe i północne oraz nadbrzeżne i „śródlądowe”. To co zbierzemy w swoim zestawie ma znaczenie podczas korzystania z niektórych kart miasta.
Pewnie obawiacie się o losowość, ale jest jej w Londynie tyle ile w innych karciankach. Wspomniany mechanizm dostępności odrzucanych kart, do dobrania w przyszłych turach, skutecznie ją ogranicza. Tak więc jest, ale na dobrym poziomie, dającym regrywalność, jak i możliwości skutecznego planowania swoich posunięć (jeśli znacie już karty).
W Londynie nie spędzicie też ogromnej ilości czasu. Lubimy pomyśleć i grając we dwójkę schodziło nam na partie 45-60 minut. Rozgrywkę można przyśpieszuć kiedy wykorzystaliśmy alternatywny wariant do gry dwuosobowej z bgg, który został nam polecony. Faktycznie działa świetnie i pasuje jak ulał do pojedynków. To w zasadzie jedna reguła mówiąca, że w momencie kiedy karty spadają z rynku, usuwamy też jedną z dostępnych dzielnic i tyle kart ze stosu dobierania, ile kart pozwoliłaby nam dobrać. Ot taka prosta symulacja wirtualnego gracza. Grając zgodnie z instrukcją, czuliśmy że gra przeciąga się nieznacznie, co trochę psuło nam wrażenia z gry. Inne warianty osobowe tym razem nie mogły zostać sprawdzone, ale po testach na pewno uzupełnimy nasz wpis.
Na koniec kluczowy aspekt dla wielu z nas, czyli regrywalność. Ta jest całkiem dobra. Kiedy poznacie już grę, będzie ona pewnie lądować na stole nieco rzadziej. W moim przypadku, zakładając granie każdego dnia, lądowałaby na stole pewnie co drugi dzień na kolejną partyjkę. Nie zagrałbym już pewnie kilka razy z rzędu, ponieważ z racji okrojonej liczby elementów rozgrywki, z czasem będzie ona bardziej powtarzalna. Jednak zawsze chętnie usiądę do pojedynczej partyjki, aby kolejny raz wysilić swoje szare komórki przez godzinkę.
Podsumowanie
Londyn to bardzo solidnie wykonana karcianka z prostymi i świetnie zazębiającymi się mechanizmami. Szybkie tłumaczenie, dynamiczna rozgrywka, umiarkowany poziom interakcji i konieczność ciągłego używania mózgu, to jej zdecydowane zalety. W cenie w której można znaleźć ją w sklepach, nie ma się raczej nad czym zastanawiać. To bardzo przyjemny i angażujący tytuł, który umili Wam niejedno spotkanie w bardzo różnym gronie. Zdecydowanie polecam!
Mocne strony:
- dynamiczna rozgrywka,
- proste zasady,
- idealnie zazębiające się mechanizmy,
- dość wymagająca rozgrywka.
Słabe strony:
- słabiej działa na dwie osoby (wydłużony czas rozgrywki) w wariancie z instrukcji.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek