Recenzja #163 Carcassonne: Safari
Carcassonne to klasyczna gra, która na przestrzeni wielu lat doczekała się wielu dodatków, odświeżonego wydania i kilku tematycznych wariacji różniących się nieco od oryginału. Tym razem udamy się na sawannę, starając się wytropić jak najwięcej gatunków zwierząt.
Informacje o grze
Autor gry: Klaus-Jürgen Wrede Ilustracje: Anne Heidsieck Wydawnictwo: Bard Liczba graczy: 2-5 Czas gry: 35 minut Wiek: 7+ Mechaniki w grze: Tile PlacementPrzegląd elementów gry
Zapewne mało jest osób, które choć raz nie widziały kafelków z fragmentami średniowiecznego zamku. Dla nich również wygląd tej nowej gry z serii Around the World nie będzie zaskoczeniem. Jako że przenosimy się do innego klimatu, w którym króluje raczej żółć niż zieleń, to właśnie ten kolor będzie tutaj dominował. Graficznie gra nadal pozostaje utrzymana w kreskówkowej grafice, która jest przyjemna dla oka, mimo że pozostaje wierna klasycznemu stylowi.
W pudełku jak zawsze znajdziemy krótką i zwięzłą instrukcję, która w prosty sposób przedstawi reguły gry. Zaraz po niej podniesiemy planszę punktacji. Klasyczny wężyk dopasowany do nowego tematu. To, co najważniejsze w grze jest jednak znacznie mniejsze.
72 kafle pozwolą nam zbudować bardzo ładny afrykański krajobraz. Na sawannie znajdziemy ścieżki wydeptane przez różne gatunki zwierząt, czasami natrafiając na jednego ze sprawców. Możemy znaleźć się też w buszu, zamieszkałym przez wiele czworonogów, bądź podziwiać dorodne baobaby. Finalny układ na stole prezentuje się naprawdę klimatycznie. Nie ma to jak przenieść się w ciepłe strony, kiedy u nas już coraz chłodniej!
Nowym elementem są żetony zwierząt. Na każdym z nich znajdziemy jakiś gatunek, nadrukowany na części ujęcia wody. Jeśli w trakcie gry uda nam się połączyć ze sobą 4 takie żetony utworzymy kompletny wodopój.
Tym, czego nie może zabraknąć w Carcassonne są meplee. Także tym razem każdy z graczy otrzyma 6 pomagierów w swoim kolorze. Zaskoczyć nas jednak może obecność drewnianych samochodzików, które nieco uatrakcyjnią nam rozgrywkę.
Całość to naprawdę solidne wykonanie. Nie ma tu elementu, który mógłby nas zawieść. Co prawda nie popadniemy również w nadmierny zachwyt, ale grze nie można odebrać klasycznego uroku.
Rozgrywka
Rdzeń mechaniki pozostaje jak zawsze niezmienny. W swoim ruchu dobierzemy kafel i dołożymy go do powstającego krajobrazu w sposób, który nie będzie kolidował z wyłożonymi już elementami. Kiedy to nastąpi, będziemy mogli zdecydować się na dołożenie jednego z naszych przedstawicieli na planszę. Do wyboru mamy kilka możliwości:
- Zajęcie nieobsadzonej ścieżki – w momencie, gdy szlak zostanie ukończony gracz, który przydzielił tam swój pionek, zdobywa punkty zależne od liczby różnych gatunków znajdujących się na ścieżce.
- Wysłanie pomocnika do buszu – podobnie jak w poprzednim punkcie, otrzymujemy korzyści za liczbę gatunków zwierząt w rezerwacie. Dodatkowo otrzymamy 1 punkt za każde przelatujące nad lasem ptaszysko.
- Obserwacja z baobabu – jak wiadomo, z wysokości wszystko widać lepiej. Przydzielenie pracownika do baobabu nie daje nam punktów samo w sobie. W momencie dołożenia swoje pionka otrzymamy 2 losowe żetony zwierząt, a gdy drzewo zostanie otoczone z każdej strony, dwa kolejne. Dzięki otrzymanym znacznikom będziemy mogli urozmaicić zbiór stworzeń zgromadzonych na ścieżkach lub w buszu podczas punktowania, a także zbudować wodopój.
- Tworzenie wodopoju – na zakończenie tury możemy też utworzyć nowy zbiornik wodny lub rozwinąć już istniejący. Osoba rozpoczynająca proces musi położyć na żetonie swojego człowieka. W zamian otrzyma trzy punkty. Każda kolejna osoba dołączająca się do procesu powstawania otrzyma o jeden punkt więcej. Gdy wodopój zostanie ukończony, jego właściciel otrzymuje kolejne 3 punkty. Co ważne, przy wodopoju nie może się spotkać dwóch przedstawicieli tego samego gatunku.
Urozmaiceniem rozgrywki są też dwie figurki patroli, które przemieszczają się przy powstającej planszy. Jeżeli zdecydujemy się dołożyć kafelek w miejscu, w którym znajduje się pojazd, zdejmujemy go ze stołu. Na koniec swojej tury otrzymamy za niego 3 punkty, aby następnie umieścić go ponownie w wybranym miejscu przy już istniejących granicach sawanny. Samochodziki są bardzo mobilne, ponieważ jeśli w swoim ruchu nie zdecydujemy się na wykonanie jednej z powyższych akcji, możemy przemieścić patrol w inne miejsce.
Gra toczy się, aż do momentu dołożenia ostatniego kafelka. Gracze przechodzą wtedy do punktowania za swoje pozostałe pionki, a ten, który zgromadził najwięcej punktów wygrywa.
Podsumowanie
Nie jestem ogromnym fanem Carcassonne. Bardzo lubię i doceniam tę grę, jednak moje początki z planszówkami to Ticket to Ride i to ta seria okupuje w moim sercu fotel sentymentalnego lidera. Niemniej jednak zawsze z przyjemnością zasiądę do budowy zamku. To prosta, szybka gra ze sporą dozą interakcji, która po prostu wciąga. Niemal te same walory odnajdziecie, przemierzając sawannę.
Choć wydaje się, że modyfikacji nie ma zbyt wiele, to sprawiają one, że gra znacząco się zmienia! Wpływa na to przede wszystkim nowy system punktowania. Tym razem nie będzie zależeć nam na wielkości budowanego elementu, a na tym, jaka jest jego zawartość. Dodatkowo mamy wyznaczoną maksymalną liczbę punktów, jaką możemy otrzymać za ukończony fragment krajobrazu. Sprawia to, że wszystkie nasze działania nabrały rozpędu! 3-4 kafelki i nasz busz już jest zamknięty, a my skupiamy się na kolejnym zadaniu. Gra jest bardzo dynamiczna.
Te same zmiany powodują także, że mniejsze znaczenie ma „podczepienie” się pod cudzą inwestycję. Po pierwsze z uwagi na szybsze zamykanie ścieżek i buszu, trudniej jest walczyć o samodzielną przewagę. W grę wchodzi raczej współdzielenie punktów. Z drugiej strony równie mocno możemy zapunktować za coś, co sami stworzymy. Mniej jest więc negatywnej interakcji, a więcej własnej optymalizacji. Nie oznacza to jednak, że będziemy patrzeć tylko na siebie. Utrudnianie zamknięcia buszu jest jak najbardziej w cenie! Można to robić wręcz bezkarnie, jeśli w ułożonym fragmencie jest zwierzę, które widnieje na naszym kafelku.
Ciekawe są też nowe mechanizmy zaimplementowane do rozgrywki. Tym, który wydaje mi się nieco bardziej istotny, są żetony zwierząt. Z jednej strony mogą nam one wyraźnie zwiększyć liczbę otrzymanych punktów za poszczególne zestawy mieszkańców sawanny. Z drugiej pozwolą na punktowanie w momentach, w których dołożenie meepla nie będzie miało sensu. Tworzenie wodopojów okazało się dobrym pomysłem, który potrafi przynieść nam sporo punktów. Dzięki temu, mimo iż nie przynoszą nam punktów bezpośrednio, baobaby okazują się naprawdę cenne. Zwiększenie swojej osobistej puli zwierząt może działać tylko na naszą korzyść.
Nieco bardziej mieszane odczucia budzą we mnie patrole. Odpowiednio użyte mogą „przy okazji” dostarczyć nam sporo punktów oraz niekiedy zachęcić graczy do rozbudowy planszy w odpowiadającym nam rejonie. Podczas części partii element ten był mocno wykorzystywany i wydawał się jak najbardziej trafny, w innych gracze korzystali z niego raczej przypadkowo. Wydaje się, że mechanizm ten zyskuje wraz z doświadczeniem graczy, którzy będą starali się również w ten sposób budować przewagę. Korzystniej wypada on także w partiach dwuosobowych, w których patrole rzadziej zmieniają swoje miejsce pobytu.
Bezpośrednie pojedynki to mocna strona nowego Carcassonne. W tym wariancie gra daje naprawdę dużo frajdy. Im więcej osób, tym mniej możemy zrobić, a losowość dochodzenia kafelków może bardziej doskwierać. Niemniej jednak także w większym składzie gra sprawdza się świetnie.
Wspomniana losowość jest zarazem podwaliną regrywalności. W tym zakresie raczej niewiele zmienia się względem oryginału. Duża liczba kafli i dociąganie jednego z nich to czysty przypadek. Z reguły jednak z każdym fragmentem mapy jesteśmy w stanie zrobić coś sensownego. Nieprzewidywalność dociągu dostarcza emocji i sprawia, że żadna partia nie będzie taka sama.
Carcassonne: Safari to bardzo udana wariacja na temat klasycznej pozycji. Wprowadzone modyfikacje odmieniają jej oblicze, zwiększając dynamikę i zmieniając charakter rywalizacji. Tym razem będzie ona nieco spokojniejsza, bliższa graniu rodzinnemu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby do gry zasiadło dwóch (lub więcej) wyjadaczy, którzy stoczą błyskawiczny pojedynek o tytuł króla sawanny. Nie możemy zapomnieć o bardzo ładnym wykonaniu i świetnym krajobrazie, jaki stworzymy kończąc grę. W tym aspekcie bardziej odpowiada mi nowa propozycja autorów. Gra bardzo dobrze przyjęła się w moim domu, jak i gronie znajomych. Jestem przekonany, że jeszcze nie raz trafi na stół. Jeżeli będziecie mieli okazję wypróbować tę grę, skorzystajcie z niej bez wahania. To niepozorne pudełko potrafi dostarczyć mnóstwo frajdy, znacząco różnej od tej, którą kojarzyć możecie z podróży do średniowiecznej Francji.
Mocne strony:
- dynamika,
- czas rozgrywki,
- nowy system punktowania,
- udane wprowadzenie nowych rozwiązań mechanicznych,
- ładne wykonanie,
- dobra skalowalność i regrywalność,
- uniwersalna – bawi zarówno początkujących, jak i zaawansowanych graczy.
- prostsza niż oryginał,
- mniejsza doza negatywnej interakcji.
Przydatne linki:
Profil gry w serwisie Board Game Geek
Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba ci się Diceland, to koniecznie polub nas na Facebooku.
Dziękujemy wydawnictwu Bard Centrum Gier za przekazanie gry do recenzji