Recenzje

Recenzja #438 Red Panda

Czerwone pandy – w ich jadłospisie znajdują się głównie rośliny. A co byś powiedział gdyby pod przykrywką uczyły się technik Shaolin, aby wejść na szczyt łańcucha pokarmowego? Weź udział w turnieju dla najodważniejszych wojowników i pokaż przeciwnikom, że jesteś w stanie podjąć ryzyko nawet w krytycznych sytuacjach! Twoje starania będą oceniane przez wymagające Jury, także musisz się postarać!


Informacje o grze Red Panda

Autor gry: Romaric Galonnier

Wydawnictwo: Morning Games

Liczba graczy: 2-6

Czas gry: 5-20 Min

Wiek: 8+


Czerwone Pandy pracują nad własnymi technikami Shaolin od stuleci, ten intensywny trening umieścił ich na szczycie łańcucha pokarmowego, co nie czyni ich już ulubioną ofiarą drapieżników górskich. Co roku najodważniejsi wojownicy Czerwonej Pandy zbierają się wokół Pagody, aby wziąć udział w turnieju sztuk walki, podczas którego prezentują swoje najbardziej imponujące Kata przed bezwzględnym jury.

„Red Panda” to filler, który przyszedł do nas razem z grą „Kill the unicorns” o której mogliście poczytać TUTAJ.
Po wspaniałych jednorożcach poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Przemyślane opakowanie w formie wygodnego portfela spełniło swoją rolę i zaintrygowało, aby zobaczyć co przyniesie rozgrywka.
W końcu małych i szybkich gier nigdy za wiele prawda? Jak było w tym przypadku – Czy Czerwone Pandy przy pomocy tajnych technik kata skradły nasze serca? Przekonajcie się sami czytając poniższą recenzję!


Przegląd elementów i zasady gry Red Panda

Jak już wspominałam gra przychodzi do nas w małym „portfelu”. Przyznam szczerze, że takie rozwiązanie ogromnie pozytywnie mnie zaskoczyło. Wygląda to niesamowicie dobrze. Aż chce się dotknąć, otworzyć i zagrać. Materiały, z których zostało wykonane, są solidne i bez żadnych obaw możemy je wrzucić do plecaka, torebki czy nawet trochę większej kieszeni. W ten sposób zawsze możemy mieć przy sobie jakąś planszówkę na awaryjny przypływ potrzeby rozegrania partii – czyż to nie cudowne? Gdyby dało się tak z każdą planszówką!

Oprócz zjawiskowego wyglądu opakowanie pełni również rolę insertu. Wystarczy tylko odpiąć suwak, rozdać karty i jesteśmy gotowi do pierwszej rozgrywki. Jak się domyślacie w tak drobnym opakowaniu nie zmieścimy dużej liczby elementów, ale trzeba przyznać, że w środku znajduje się wszystko co niezbędne, aby poznać świat odważnych pand. Znajdziemy tam:

  • Płytkę Pagody, czyli budynku świątyni wokół której będziemy układać karty kata. Mamy na niej widocznych 5 obszarów w różnych kolorach – niebieskim, czerwony, żółtym, fioletowym i zielonym. Każdy z nich ma swoje unikalne znaczenie.
  • Żeton niewidzialności, dzięki któremu będziemy mogli pominąć swoją turę. Pozyskujemy go wykonując akcje z pola niebieskiego.
  • 50 kart Kata w 6 typach, które zawierają przesłodkie ilustracje tytułowych walecznych pan.

Wciel się w Pandę

Każdy z graczy reprezentować będzie Pandę, która wykonuje Kata przed bezwzględnymi sędziami czyli pokaz technik walki wykonywanych w określonej kolejności. Przypomina to trochę walkę z niewidzialnym przeciwnikiem. Co więc w tym trudnego? A no to, że jury nie będzie patrzeć przychylnie na te same kombinacje wykonywane przez kilku wojowników. Dlatego im więcej kart na stole, tym robi się trudniej – jak wyłożymy trzecią taką samą kartę to znudzeni sędziowie nas ukażą!

Cel gry Red Panda

Celem gry jest pozbycie się 10 kart, które otrzymamy na początku rozgrywki. Problem w tym, że nie wiemy jakimi kartami dysponujemy. Będziemy je wykładać w ciemno, licząc na to, że nie powtórzymy zbyt wiele razy tej samej kombinacji. W tym miejscu pewnie pomyślicie – „super, w końcu jakaś gra dla fanów karcianej gry w wojnę ! ” Nic jednak bardziej mylnego! Wbrew pozorom mamy dosyć spore możliwości, aby troszkę pokombinować tymi kartami i wykorzystać dostępne opcje, aby wygrać. Gracz w swojej turze ma do wyboru dwie akcje, które wykonujemy na zmianę:

  • Kata – Odkrywamy wierzchnią kartę z naszego stosu i kładziemy ją w odpowiednim miejscu przy Pagodzie. Jeśli nie jest to trzecia karta tego samego typu rozpatrujemy przypisany jej efekt: Karty podzielone zostały na 6 typów:
    • Niewidzialność – Niebieskie karty, które pozwalają na zabranie żetonu niewidzialności. Jeżeli będziemy go posiadać na początku swojej tury, możemy go wydać, aby ominęła nas kolejka.
    • Wiedza – Fioletowe karty, dzięki którym będziemy mogli sprawdzić co kryje pierwsza karta z naszej talii. Przydatne!
    • Szybkość – Czerwona karta, która pozwala natychmiast wykonać dodatkową akcje.
    • Telekineza – Żółta karta, która pozwala nam na przekazanie wierzchniej karty z naszej talii na spód talii wybranego przeciwnika. Raz, dwa, trzy, więcej kart masz Ty!
    • Imitacja – Zielona karta, która pozwala na skopiowanie innej umiejętność ze znajdujących się dookoła Pagody kart.
    • Podwójna Kata – Na tym typie kart mamy dwa kolory. Wybieramy gdzie chcemy położyć kartę, ale bez żadnego dodatkowego efektu.
  • Medytacja – Gracz, który obawia się dobrania i wyłożenia nowej karty, może zebrać jedną z kart leżących dookoła Pagody i położyć ją zakrytą obok swojej talii. W ten sposób dostajemy tzw ujemne punkty, ale nie ryzykujemy zgarnięcia aż 3 na raz w wypadku wyłożenia trzeciej tej samej karty.

Czas rozpocząć show

Podsumowując – w swoim ruchu zagrywamy kartę z naszej talii lub zbieramy kartę ze środka i kładziemy obok naszej talii. Cały ambaras zaczyna się wtedy, gdy wykładamy trzecią kartę danego typu na Pagodzie. Jury nie lubi, kiedy ta sama kombinacja powtarzana jest kolejny raz, a naszą karą jest zebranie 3 kart ze środka i ułożenie obok siebie. Dodajcie do tego jeszcze fakt, że 4 karty obok Was oznaczają, że każde kolejne potknięcie skazuje Was na porażkę i mamy całkiem niezły orzech do zgryzienia.

Żeby nie było aż tak strasznie, istnieje również opcja wykonania idealnego show. Jeżeli gracz umieści piątą kartę Kata na Pagodzie i dzięki temu dookoła będziemy mieć karty we wszystkich kolorach, wojownik odrzuca po jednej z każdego typu oraz ma do wyboru dwie opcje. Możemy albo usunąć wszystkie karty, które do tej pory ułożyliśmy na przeciwko nas, albo natychmiastowo zagrać kolejną kartę z naszej talii. Jak widzicie sytuacja może się szybko zmienić i jeszcze nie raz Was zaskoczy. Gdy tylko pozbędziecie się wszystkich Waszych kart jako pierwsi, zostajecie mistrzami Kung FU i wygrywacie grę.


Recenzja gry Red Panda

Red Panda to tytuł, który wielokrotnie zaskakuje. Pierwszy szok to opakowanie, a właściwie etui, które przypomina dawne pojemniki na płyty CD. Oprócz wspaniałego futerału otrzymujemy też piękne wykonanie i ilustracje, które pozwalają zawiesić oko na dłużej. Kolejne zaskoczenie przychodzi w momencie kiedy czytamy instrukcję i okazuje się, że gra przypomina nam trochę klasyczną grę w wojnę. Zastanawiałam się, jak zostało to rozwiązane, aby rozgrywka była zabawna i szybka. Całe szczęście było to tylko chwilowe, złudne odczucie, które opuściło mnie zaraz po rozegraniu pierwszej partii. Tutaj przychodzi kolejna niespodzianka – jest naprawdę przyjemnie!

Zagrywanie kart wiąże się z dużym ryzykiem. Na początku jest sielanka, ale kiedy już przy Pagodzie leżą dwie karty tego samego koloru pojawiają się emocje. Dołożyć kolejną kartę? A co jak będzie to trzecia tego samego typu? To może oznaczać naszą natychmiastową porażkę. Jeżeli jednak nie zaryzykujemy, przeciwnik może nam odskoczyć, a lepszego momentu już nie doczekamy. Umówmy się – nie są to decyzje na poziomie gier euro, ale tutaj nie o to chodzi.

Szybka rozgrywka

Cała rozgrywka jest naprawdę szybka. Najczęściej jest to od 5 do 10 minut, podczas których dynamicznie zagrywamy karty i ocieramy pot z czoła! Nie zdziwi Was więc, jeśli powiem, że tytuł ten spokojnie nadaje się na każdy przedział wiekowy – świetny na zabawę z dziećmi, ale też super wstępniak lub przerywnik wśród wyjadaczy na dłuższym posiedzeniu planszówkowym. Nie ma tutaj zbędnego oczekiwania na swój ruch, nie znajdziecie też wyżyn strategii, ale przecież w imprezówkach chodzi o to, by było szybko i zabawnie.

Po rozegraniu niezliczonych partii w Red Panda mogę śmiało powiedzieć, że tytuł ten nie może się znudzić.
Każda rozgrywka jest naprawdę inna. Losowość, której tutaj sporo sprawia, że każda partia jest zupełnie inna i nie sposób za dużo przewidzieć. Jako gracz żądny zwycięstwa, złapałam się kilka razy na przysłowiowej jeszcze jednej szybkiej partii na rewanżyk. Myślę, że to jedna z największych zalet tego tytułu – prostota zasad i szybkość rozgrywki.

Interakcja między graczami to może zbyt duże słowo, jeśli o Red Panda chodzi, ale jest parę akcji, które pozwalają na delikatne uszczypnięcie przeciwnika. Chociażby żółta karta, która pozwala na przekazanie przeciwnikowi naszej karty, przez co jego deck się powiększa i oddala go od zwycięstwa. Mimo to raczej skupiamy się tutaj na sobie i przewidzeniu ruchów swoich, jak i przeciwnika bo jak dobrze wiemy, wygra najlepszy.

Podsumowanie

Jak na tak małą karciankę Red Panda pozytywnie zaskakuję i pozwala świetnie się bawić zarówno w większym gronie, jak i prowadzić dwuosobową wojnę i liczne rewanżyki. Jest to naprawdę dobry wybór dla wszystkich, którzy lubią fajne rozwiązania czy dużo podróżują, a zawsze chcą mieć coś przy sobie. Do tego cieszy oko i nadaje się dla każdej grupy wiekowej – partyjka z dziećmi czy rodzicami nie stanowi żadnego problemu! Jeśli jeszcze macie wątpliwości nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was na partyjkę. Nie obiecuję jednak, że skończy się na jednej!


Mocne strony:

  • piękne wykonanie,
  • kompaktowy futerał, który można wszędzie zabrać,
  • szybka rozgrywka,
  • łatwe zasady,
  • syndrom kolejnej partii,
  • idealny dla każdej grupy wiekowej,
  • regrywalność,
  • skalowalność.

Słabe strony:

  • duża losowość.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Morning Games. Bardzo dziękujemy!

Katarzyna Dzierżęga

Gry planszowe są naszą pasją. Zapytasz co u nas słychać? – Gry planszowe. Jak tam w Poznaniu? – Gry planszowe. Co robicie w Sylwestra? – you-know-what! Każde z nas zaczęło osobno. Kasia od Talizmana, Adrian od… Monopoly Deal. I to w dużej mierze właśnie gry nas połączyły. Jesteśmy zdecydowanie freak-ami. Na naszej drodze szybko zaczęły pojawiać się coraz to cięższe euro i ameritrashe. Im bardziej nietypowo – tym lepiej. Staramy się grać jak najczęściej, co chwilę odnajdując pozycje godne naszej uwagi. Szukamy tych, które urzekną nas na długie godziny. Nie znaczy to jednak, że odmawiamy sobie krótkich i lekkich gier. W naszej kolekcji mamy już ponad 300 tytułów. Chcielibyśmy wskazać kilka konkretnych, tych ulubionych, ale może zamiast tego podzielimy się z Wami tym, co jest na naszej półce:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *