Recenzje

Recenzja #266 Eminent Domain

Budowanie własnego galaktycznego imperium było. Skupienie na mechanice budowania talii było. W sumie nie ma się czemu dziwić, Eminent Domain to gra z 2011 roku. Od tego czasu na naszym rynku pojawiła się jej młodsza konkurencja. Czy warto więc zainteresować się „nowym” tytułem wydawnictwa Baldar?


Informacje o grze

Autor gry: Seth Jaffee

Ilustracje: Gavan Brown, Eric J. Carter, Christine Conrad, Jeremy Deveraturda, Ryan Johnson, Patrick McEvoy, Hans-Georg Schneider, James Wolf Strehle

Wydawnictwo: Baldar

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: 45 minut

Wiek: 10+

Mechaniki w grze: Card Drafting, Deck, Bag and Pool Building, Follow, Hand Management, Variable Phase Order


Przegląd elementów gry

Eminent Domain to gra, która zdecydowanie nie zawiedzie Was swoim wykonaniem. Jej głównym elementem będzie spora liczba kart. Nic dziwnego, w końcu naszym podstawowym zadaniem będzie umiejętne budowanie własnej talii. Najczęściej będziecie obracać się wokół kart misji, jednak nie mniej ważne okażą się planety oraz technologie. Użyty materiał jest odpowiednio gruby, przez co karty są dość sztywne. Nie są jednak niezniszczalne, więc osoby bardziej wrażliwe na pewno użyją protektorów.

Dołączona instrukcja nie jest opasłym tomem. Na kilku stronach zwięźle i przystępnie tłumaczy zasady rozgrywki. Już pojedyncza lektura pozwala nam swobodnie zasiąść do pierwszej partii. Być może w trakcie będziemy musieli do niej wrócić, ale szukanie informacji także nie powinno być kłopotliwe.

Oprócz kart czekają na Was trzy rodzaje żetonów. Będą to surowce, które wyprodukujecie na planetach, myśliwce stanowiące siłę militarną oraz punkty wpływu, które są jednym z elementów mogących zakończyć rozgrywkę.

Jak widzicie, liczba elementów nie jest olbrzymia, więc wszystko udało się zamknąć w zgrabnym pudełku z ciekawą ilustracją. Jakość poszczególnych komponentów nie budzi naszych wątpliwości. Projekt graficzny również jest całkiem niezły, choć zdecydowanie bardziej podobają mi się proste grafiki na kartach misji oraz planet niż ilustracje z kart technologii. Cóż, żywe kolory zawsze do mnie przemawiają!


Zasady gry

Reguły Eminent Domain nie należą do najtrudniejszych. Na początku każdy z graczy otrzyma identyczną talię 10 kart, z których 5 trafi na Waszą rękę. Następnie po kolei będziecie rozgrywać swoje tury. W nich będziecie mogli zagrać kartę z ręki jako akcję, a następnie musicie wybrać misję, na którą wyruszycie.

Do obu tych czynności używacie tych samych kart, a każda z nich ma opisane działanie, zależnie od fazy, w której została zagrana. O ile podczas wykonywania akcji zagrywacie jedynie jedną kartę z ręki, o tyle podczas misji dobieracie jedną kartę z niedużej planszetki, zawierającej stosy poszczególnych ich rodzajów, a następnie możecie dołożyć dowolną liczbę kart tego samego rodzaju, znajdujących się na Waszej ręce, aby wzmocnić efekt misji.

Do Waszej dyspozycji oddano 6 rodzajów kart:

  • Zwiad – akcja pozwala dobrać dwie karty z talii. Misja skutkuje poznaniem nowej planety i dołożeniem jej do swojej galaktyki.
  • Kolonizacja – tutaj w obu fazach możemy albo zasiedlić poznaną planetę, na której założyliśmy odpowiednią liczbę kolonii, albo dołożyć kolejną, dążąc do spełnienia wspomnianego wymogu.
  • Wojna – działa podobnie do poprzedniczki. Tym razem jednak będziemy budować myśliwce lub wysyłać je do podboju nowego lądu. Ponownie musimy zebrać wymaganą na karcie planety liczbę maszyn.
  • Produkcja/Handel – to karta dualistyczna. Możemy dzięki niej produkować zasoby na naszych zasiedlonych planetach lub sprzedawać owoce naszej pracy w zamian za punkty wpływu.
  • Badania – akcja związana z tą kartą pozwoli nam modyfikować talię poprzez trwałe wyrzucenie z niej do dwóch kart z ręki. Wykonując natomiast misję badawczą będziemy mogli pozyskać karty technologii. Aby tego dokonać, musimy zagrać odpowiednią liczbę symboli badań, a także posiadać wskazaną liczbę zasiedlonych planet danego rodzaju (są trzy: żyzne, metaliczne oraz zaawansowane). Im wyższy poziom karty, tym więcej symboli i planet potrzebujemy.

Myślicie, że będziecie się nudzić, czekając aż przeciwnicy wykonają swoje ruchy? Grubo się mylicie! Otóż każdy z graczy będzie decydował czy przyłącza się do misji aktywnego gracza, czy nie. Jeśli chce działać, to zagrywa z ręki dowolną liczbę kart odpowiadających odbywającej się misji. Wybierając opcję B, dobierze dodatkową kartę na rękę.

Pewnie zastanawiacie się teraz, co odróżnia aktywnego gracza od pozostałych, oprócz decyzji, na jaką misję się udamy? Otóż większość kart daje liderowi pewien bonus, np. możliwość zasiedlenia planety czy wybieranie z puli planet o jeden większej niż normalnie. Wydaje się, że to niewiele, ale uwierzcie, potrafi zrobić różnicę!

Na koniec naszej tury możemy wyrzucić z ręki dowolne, niechciane karty, a następnie uzupełnić braki do naszego aktualnego limitu, który podstawowo wynosi 5.

Gra może skończyć się na dwa sposoby. W momencie, gdy dobrane zostaną wszystkie z 24 żetonów punktów wpływu lub jeśli odpowiednia liczba stosów kart misji będzie pusta. Zwycięża gracz z największą liczbą punktów zebranych na kartach planet oraz technologii i wspomnianych wcześniej żetonach.


Recenzja

Mechanika budowania talii jest dość powszechna wśród gier planszowych. Znajdziecie tytuły, w których jest to rdzeń działania oraz pozycje wykorzystujące ten system jako jedną ze składowych większej całości. Osobiście lubię ten rodzaj mechaniki użyty w drugi sposób. Chętnie doświadczam go w Great Western Trail czy Lewis & Clark. Jednak zetknięcie ze Star Realms okazało się dość bolesne.

Rozbudowa swojej talii poprzez dobieranie kolejnych kart misji oraz usuwanie tych już niechcianych to serce gry. Doświadczymy tutaj jednak znacznie więcej! Przede wszystkim niemal równie istotne będzie zarządzanie ręką. W swojej turze nie musimy pozbywać się wszystkiego, co udało nam się dobrać. Możemy zachować niepotrzebne misje na później lub odrzucić je na koniec tury, aby mieć większą szansę na dociąg aktualnie najbardziej potrzebnych kart. Mamy tutaj dużą dowolność, a co za tym idzie sporo ważnych decyzji do podjęcia.

Dodatkowo obecność kart technologii może wydatnie wpłynąć na kierunek naszego rozwoju. O ile pierwszy poziom daje nam ciekawe, acz mniej istotne akcje, o tyle drugi i trzeci to już poważne wzmocnienia, które wręcz trzeba wykorzystywać. Oczywiście, aby je dobrać, przyjdzie nam się trochę napracować, ale trud powinien zostać wynagrodzony. Dzięki nim zwiększają się również nasze możliwości strategiczne, a co za tym idzie regrywalność. Nie musicie się więc martwić o ten aspekt.

Bardzo dobrze sprawdza się mechanizm podążania za misją aktywnego gracza. Wprowadza on nieco interakcji i dodaje kolejne opcje do przekalkulowania. Czasami warto się będzie zastanowić, wybierając rodzaj misji, czy przypadkiem nie pomożemy bardziej przeciwnikowi niż sobie. Oczywiście musi on mieć odpowiednie karty na dłoni, jednak jeśli miał szczęście lub też przewidział nasze posunięcie, możemy poczuć niesmak.

Wspomniałem o przypadku, aczkolwiek uczucie braku wpływu na wydarzenia nie będzie Wam towarzyszyć. Oczywiście dociąg kart jest losowy, ale o tym, co potencjalnie dobierzemy na naszą rękę, możemy decydować na kilka sposobów. Przede wszystkim sami wybieramy, co trafi do naszej talii. Czasami będziemy chcieli wykonać jakąś misję, ale musząc dobrać kolejną kartę tego rodzaju, możemy zaśmiecić sobie własny stos, co potencjalnie uruchomi konieczność wykorzystania akcji na wyrzucenie balastu w przyszłości. Czasami decyzja nie będzie wcale łatwa.

Od nas zależy również, co zostawimy na ręce, ile kart będziemy mogli w związku z tym dobrać, tak więc los uznałbym za okiełznany. Nie bez znaczenia będzie też fakt, że dobierając karty technologii, możemy wybierać ze wszystkich aktualnie dla nas dostępnych.

Fakt, że każda tura angażuje w zasadzie wszystkich graczy, wpływa korzystnie na skalowalność. Partie wieloosobowe będą nieco dłuższe, pomimo systemu zarządzania końcem gry, w zależności od liczebności graczy. Jednak nigdy nie poczułem się tym faktem znużony.

Rzadko też doświadczymy paraliżu decyzyjnego. Czasami opcji do przeanalizowania jest więcej, jednak nie są one z reguły aż tak złożone, aby zablokować nam umysł. Nawet jeśli będziemy musieli się chwilę zastanowić, to faktycznie będzie to okres czasu zbliżony do zera.

Eminent Domain nie jest grą na wprowadzenie, ale już jako kolejny krok powinna sprawdzić się nieźle! Same zasady nie są ani długie, ani skomplikowane i dobrze napisana instrukcja pomogłaby je opanować nawet nowicjuszowi. Doświadczenia płynące z gry będą jednak znacznie przyjemniejsze, jeśli już wcześniej w jakieś planszówki zagraliśmy.

Tym, czego nie znajdziecie w pudełku, jest klimat. Ładne grafiki starają się przenieść nas do innej galaktyki, aczkolwiek jakoś tego nie czuję. Nie zmienia to faktu, że przyjemnie odbiera się obecne w grze ilustracje. W mój gust trafiają również intensywne kolory.

Podsumowanie

Eminent Domain to gra, która przerosła moje oczekiwania! Miałem nadzieję na przyjemną grę deckbuildingową, która da mi od siebie coś więcej (podobnie jak lubiana Dolina Kupców), jednak efekt był znacznie lepszy. Gra już w swojej podstawowej wersji ma wiele do zaoferowania, a przecież na orbicie czeka już sporo dodatków w obcym języku. Ten potencjał czuć w powietrzu podczas partii, mam więc nadzieję, że wydawnictwo Baldar nie pozwoli nam długo czekać!

Tytuł ten jest bardzo dynamiczny, angażujący, a przy tym nie za długi. Znajdziecie więc wiele okazji, żeby wyjąć go na stół. Nie będzie miało przy tym znaczenia to, czy zbierzecie większą, czy mniejszą ekipę. Zapewniam, że zabawa będzie przednia. Gdybyście jeszcze nie byli przekonani, możecie wypróbować Eminent Domain na Board Game Arena. Dużo lepiej spędza się czas z fizycznym egzemplarzem, jednak partia w celach testowych nie będzie złym pomysłem. Zachęcam do wypróbowania, kupowania i grania, a następnie czekania na ewentualne polskie wydania dodatków. Naprawdę warto!


Mocne strony:

  • ładna oprawa graficzna,
  • proste zasady,
  • dynamiczna i stale angażująca rozgrywka,
  • mała podatność na paraliż decyzyjny,
  • dość krótki czas rozgrywki,
  • dobre skalowanie,
  • ciekawe, świetnie uzupełniające się mechanizmy.

Słabe strony:

  • brak klimatu.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba Ci się nasz serwis, to zachęcamy do obserwowania nas na facebooku.


Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Baldar. Bardzo dziękujemy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *