Recenzje

Recenzja #167 Axio

Czy z pięciu kolorów i szachownicy da się stworzyć ciekawą i wciągającą grę planszową? Reiner Knizia udowadnia, że jak najbardziej! Wystarczy dodać do tej mieszanki szczyptę domina. To przecież logiczne!

Informacje o grze

Autor gry: Reiner Knizia

Ilustracje: Claus Stephan

Wydawnictwo: Egmont

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: 20-40 minut

Wiek: 8+

Mechaniki w grze: Hand Management, Pattern Building, Tile Placement

banner 280 Recenzja #166 Projekt: Miasteczko

Przegląd elementów gry

Ostatnimi czasy gry logiczne poszły z duchem czasu, starając się pięknym wykonaniem oraz ciekawym tematem zyskać nieco w oczach graczy. Axio nie można odmówić uroku, jednak nie da się zaprzeczyć, że zalicza się on do klasycznych modeli tego rodzaju gier.

Elementem dominującym są kartonowe płytki przypominające płytki domina. Zamiast wartości liczbowych znajdziemy na nich 5 symboli, każdy w przypisanym do niego kolorze. Moją pierwszą reakcją było lekkie rozczarowanie, że do rozgrywki nie wykorzystano wspomnianych kostek domina, aczkolwiek płytki są naprawdę sztywne, przyjemne w dotyku i pozwalają wierzyć w ich trwałość. Jako że będziemy losować je „w ciemno” niezbędny jest spory czarny woreczek, który pozwala także wygodnie przechowywać płytki w pudełku.

Do rozpoczęcia rozgrywki niezbędna będzie nam plansza. Jest to w zasadzie nieco większa szachownica, z całą masą kwadratowych pól. Element solidny, aczkolwiek niczym nie urzekający. Zresztą nie takie ma być jego zadanie. Podobnie jak plansz, na których każdy z graczy zaznaczać będzie zdobyte punkty w każdym kolorze. Do kompletu trzeba dodać znaczniki w pięciu kolorach dla każdego z graczy, plastikowe stojaki na płytki oraz krótką i zwięzłą instrukcję.

Axio nie zachwyci Was wykonaniem, ale to nie tym ma chwytać za serce. Tytuł został wykonany solidnie i wyposażony we wszelkie elementy, które zapewniają komfort podczas rozgrywki. Graficznie bardzo skromny, stawia zdecydowanie na wciągającą mechanikę, nie udając bycia czymś, czym nie jest.


Zasady gry

Zasady gry są wręcz banalne, a ich tłumaczenie zajmie wam maksymalnie 5 minut. Gracze dysponują 5 płytkami, z których każdy wybiera jedną. Musi ją dołożyć na dwa przylegające do siebie, niezajęte pola. Gdy to zrobi pozostanie mu tylko sprawdzić, jak bardzo dochodowe było to posunięcie. Każda połowa płytki punktuje oddzielnie za ciąg takich samych symboli przylegających do niej, z każdego z trzech wolnych boków. Im więcej tego samego symbolu obok siebie, tym więcej punktów możemy zdobyć. Na koniec dobieramy płytkę, aby mieć ich zawsze pięć.

Jeżeli po wykonaniu naszego ruchu na planszy pozostanie pojedyncze puste miejsce, to położymy na nim piramidę. Dzięki temu zyskamy dodatkowe punkty, po jednym za każdy kolor przyległy do boków piramidy. I to w zasadzie tyle! Jeśli zdarzyłoby się, że na swoim stojaku nie posiadacie płytki z symbolem, w którym zdobyliście do tej pory najmniej punktów, możecie przed wykonaniem ruchu wymienić cały zestaw na nowe pięć płytek.

W każdym z kolorów zdobyć możecie maksymalnie 18 punktów. Dojście do tej magicznej granicy pozwoli wam wykonać dodatkową turę. Gra toczy się do momentu, w którym któryś z graczy zdobędzie maksymalną ilość punktów w każdym kolorze lub nie będzie już możliwości dołożenia płytki na planszę. W tym drugi przypadku gracze sprawdzają, w którym z kolorów zdobyli najmniej punktów. Jeśli wartość ta jest najwyższa spośród całego grona, dana osoba wygrywa grę. W przypadku remisu porównujemy kolejny najniższy wynik. Prawda, że proste?


Wrażenia z rozgrywki

Rozgrywka jest bardzo dynamiczna! Dokładamy płytkę, podliczamy punkty i pałeczkę przejmuje kolejna osoba. Nie ma czasu na nudę. Dodatkowo cały czas staramy się śledzić otwierające się możliwości. Zawsze mamy ich kilka, aczkolwiek nie na tyle dużo, aby przyprawiły nas one o ból głowy.

Mimo swej prostoty gra może sprawić, że poczujecie swoje szare komórki. Wydaje się, że to tylko pięć kolorów, jednak gama możliwości może być całkiem pokaźna. Przez większość gry będziemy rozdarci pomiędzy zdobyciem jak największej liczby punktów a blokowaniem możliwości przeciwnikom. W tej drugiej sytuacji ograniczymy również niestety wartość punktową naszego posunięcia. Z każdą kolejną partią będziemy też nabierać przekonania, że stawianie piramid jest cennym sposobem na dodatkowe punktowanie. To bardzo fajna mechanika, urozmaicająca rdzeń gry. Ta wymaga od nas wiele taktycznego myślenia oraz idealnego wyczucia czasu. Podczas partii na twarzach graczy rysuje się pełne skupienie. Czasami dojrzymy też delikatne smużki dymu nad głową. Powoduje to, że przy stole często panuje cisza. Nie dajcie się jednak zwieść, bo gra może generować dużo emocji.

W Axio z przyjemnością pogracie w każdym składzie. Liczba graczy nie robi wielkiej różnicy. Pojedynek przypomina może nieco bardziej partię szachów, gdyż zmiennych jest nieco mniej, aczkolwiek wrażenia z gry nadal są świetne i porównywalne do tych w partiach 3 i 4 osobowych. Nie uświadczycie tutaj również zbyt wiele losowości. Jest ona ograniczona do minimum dzięki „ręce” składającej się z pięciu płytek oraz możliwości wymiany, w razie nieposiadania najsłabszego koloru. Ta odrobina korzystnie wpływa na regrywalność. O tą zaś nie musicie się martwić. Co prawda nie uświadczycie tu zróżnicowanego przygotowania do gry, jednak wspomniana losowość plus duża zależność od poczynań rywali sprawią, że każda partia będzie nieco inna. Dzięki temu i dość krótkiemu czasowi gry (ok. 40 minut) gra powinna dość często wracać na stół.

Oczywiście nie obyło się bez drobnych mankamentów. Najbardziej uwiera mnie chyba sytuacja, w której pod koniec gry możemy być niemal pewni porażki. Jeżeli nasz najsłabszy kolor został niemal zablokowany na planszy, to raczej nie będziemy mieli szans, aby jeszcze się odbić. Takie momenty mogą się nam przytrafić w ostatnich pięciu minutach gry, są więc do zaakceptowania. Koniec końców do takiej sytuacji doprowadziły nasze błędy.


Podsumowanie

Axio to świetna abstrakcyjna gra logiczna, w którą może zagrać każdy. Wszystko to dzięki bardzo prostym zasadom. Będzie to jednak znakomity trening umysłowy zarówno dla młodszych jak i starszych graczy. Sam mam zamiar wypróbować tę pozycję w dość wiekowym gronie, podczas najbliższych świąt. Dynamika, czas rozgrywki, interakcja i konieczność taktycznego myślenia to niewątpliwe atuty tego tytułu. Nie powinniśmy być też zawiedzeni samym wykonaniem, które jest mocno klasyczne, jednak stoi na dobrym poziomie. Pozycja ta nie zawiedzie raczej żadnego fana gier logicznych i dostarczy wielu radosnych momentów w niejednym domu. W moim na pewno! Jeśli tylko będziecie mieli okazję, wypróbujcie tę niepozorną grę, naprawdę warto!


Mocne strony:

  • prostota zasad,
  • dynamika rozgrywki,
  • mała losowość,
  • spora regrywalnosć,
  • odpowiednia dla graczy w każdym wieku,
  • zmusza do wysiłku intelektualnego,
  • solidne wykonanie,
  • dobre skalowanie.

Słabe strony:

  • niekiedy świadomość nieuniknionej porażki przed końcem gry.

Przydatne linki:

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba ci się Diceland, to koniecznie polub nas na Facebooku.

 


Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji

egmontpolska

 

One thought on “Recenzja #167 Axio

  • Oj tak, ta świadomość porażki pod koniec niejednokrotnie dała mi się we znaki 😛 Ale gra jest świetna, choć brakuje mi tu takiej ekskluzywnej wersji, z plastikowymi kaflami.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *