Recenzje

Recenzja #151 Everdell

Informacje o grze

Autor gry: James A. Wilson

Ilustracje:  Andrew Bosley

Wydawnictwo: Starling Games

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: 40-80 min

Wiek: 13+

Mechaniki w grze:  Card Drafting, Hand Management, Set Collection, Worker Placement

Przegląd elementów gry

Nareszcie nadszedł ten dzień, kiedy mogę Wam przedstawić jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie gier. Everdell skradło moje serce, gdy tylko zobaczyłam zapowiedzi na Kickstarterze. Nic na to nie poradzę, że uwielbiam, gdy gry mają taką bajkową otoczkę i na dodatek są pięknie wydane! Jednak czy warto zainteresować się tym tytułem, zwłaszcza że na chwilę obecną nie ma polskiej wersji językowej? Sprawdźmy to!

Na początku przyjrzyjmy się pudełku. Moja wersja gry to edycja kolekcjonerska, która była przepięknie zapakowana w dodatkowy kartonik z ilustracjami budowli oraz postaci z gry. Niby taki mały akcent, a wywarł na mnie ogromne wrażenie. Do dzisiaj nie pozbyłam się tej dodatkowej obwoluty, pomimo tego, że nie lubię magazynować niepotrzebnych elementów i pudełek.

Po otwarciu wieczka zobaczymy mnóstwo elementów oraz plastikowy insert. Nie wzbudził on we mnie żadnych ochów i achów. Dobrze, że po prostu jest. Znajduje się w nim osobne miejsce na karty, dzięki czemu nie przemieszczają się one po pudełku oraz dwa większe boxy na wszystkie komponenty. Oczywiście nie można zapomnieć o woreczkach strunowych, w które elementy są już zapakowane. Jednym słowem wszystko w pudełku zostaje na swoim miejscu nawet podczas transportowania gry, a przyznam, że Everdell sporo z nami podróżowało.

Teraz przyjrzyjmy się poszczególnym elementom. To, co wita nas na samym początku to… drzewo, które musimy poskładać. Wykonane zostało z grubej tektury, dzięki czemu możemy wielokrotnie je składać i rozkładać bez obaw, że ulegnie zniszczeniu. Jedynym mankamentem jest fakt, że elementy podtrzymujące drzewo w pionie, wypadają podczas jego przenoszenia. Oczywiście podczas gry nie ma to najmniejszego znaczenia, ponieważ konstrukcja stojąca w miejscu, jest bardzo stabilna.

Pod elementami drzewa skrywa się olbrzymia plansza do gry. Naprawdę zaskoczyły mnie jej rozmiary, chociaż mam wiele gier w tym i te w większym formacie. Również wykonana jest ona bardzo solidnie i co najważniejsze jest dobrze przemyślana. Otóż nie ma na niej kawałka przestrzeni, który nie miałby żadnego znaczenia! Najbardziej podoba mi się to, że wszystkie komponenty mają swoje własne miejsce na planszy i tak naprawdę nic nie musi wystawać poza nią. Jest to bardzo praktyczne, ponieważ i tak zajmuje ona wystarczająco dużo miejsca na stole. Opis poszczególnych pól znajdziecie poniżej, gdzie przytoczę zasady gry.

Z tekturowych elementów zostały nam jeszcze płytki z wydarzeniami. Są one dokładnie tak samo trwałe, co elementy powyżej. Jest to dość istotne, ponieważ gracze zdobywając je, przenoszą na swój obszar stołu. Spełniają one po prostu funkcję żetonów, ale o wiele ładniejszych.

Jak już wspomniałam wcześniej, moja wersja gry jest edycją kolekcjonerską, a co za tym idzie, posiada kilka bajerów, których nie znajdziecie w podstawowej wersji. Zwykłe Everdell zawiera tekturowe żetony zajęcia (Occupied tokens) oraz monety o nominale 1 i 3. Natomiast w wersji kolekcjonerskiej żetony wykonane są z drewna, na które naklejamy naklejkę zamkniętych drzwi. Jednak sporo uwagi przyciągają monety. Według mnie metalowe i bardzo świecące pieniądze są strzałem w dziesiątkę!

Zasoby, których będziemy używać podczas rozgrywki to gałązki, żywica, kamyki oraz jagody. Na szczęście nie zostały one wykonane w formie zwykłych żetonów. Nasze oko cieszą elementy, które faktycznie przypominają dany zasób i różnią się między sobą. Mnie najbardziej spodobały się jagody, które w dotyku są bardzo gumowe.

Z drewnianych elementów otrzymujemy jeszcze pionki. Każdy z graczy wciela się w jakieś zwierzę, a do wyboru mamy myszy, żółwie, wiewiórki oraz jeże. Everdell oferuje nam również rozgrywkę na jednego gracza, w której wykorzystamy pionki szczura oraz dużą ośmiościenną kość. Figurki są bardzo dokładne, dzięki czemu dodają jeszcze więcej uroku grze. Jednakże nie mogę powiedzieć, że są bardzo trwałe, ponieważ w moim egzemplarzu, trzem pionkom odpadł kawałek nogi. Nie wiem, czy to jedynie wada mojej gry, czy ogólnie elementów, ale muszę na nie uważać. Pomimo tego defektu dalej stabilnie stoją i uszczerbek w żaden sposób nie przeszkadza w grze, ale trochę psuje efekt wizualny.

Ostatnim elementem są karty, wśród których znajdziemy zarówno te standardowej wielkości, jak i mniejsze. Duże karty zawierają budowle oraz stworzenia, dzięki którym będziemy budować nasze miasto. Każda karta jest pięknie ilustrowana i czasem ciężko oderwać od nich wzrok. Po lewej stronie znajduje się koszt karty, który musimy ponieść, aby móc ją położyć w swoim obszarze gry. Na środku znajduje się nazwa karty na tle w kolorze czerwonym, niebieskim, zielonym, fioletowym oraz brązowym, które oznaczają, kiedy karta ma zastosowanie dla swoich efektów. Obok nazwy znajdziemy liczbę punktów, jakie otrzymamy za jej wybudowanie. Natomiast na dole znajduje się opis efektu karty w języku angielskim. Karty są bardzo czytelne i nawet z podstawową znajomością języka angielskiego można zrozumieć, o co w nich chodzi.

Mniejsze karty dzielą się na dwa rodzaje: wydarzenia specjalne oraz karty lasu. Te pierwsze dają nam dodatkowe punkty, jeśli spełnimy określone na nich warunki. Zazwyczaj wymagają wybudowania jakichś konkretnych budynków, a czasem nawet poświęcenia kart lub zasobów. Natomiast karty lasu to dodatkowe akcje, które wystawiane są losowo na początku rozgrywki.

W edycji kolekcjonerskiej znajdziemy również karty legendarne, czyli super budynki i postacie, które zapewniają nam lepsze bonusy. Budujemy je w miejsce lub zamiast poszczególnych kart. Oczywiście są one droższe, natomiast po wybudowaniu nie zajmują miejsca w mieście, co jest bardzo istotne. Do edycji kolekcjonerskiej zostały dołączone również dodatkowe karty budowli oraz postaci, które wtasujemy w podstawową talię. Jest to bardzo fajne urozmaicenie gry, dające dodatkowe opcje.

Na zakończenie tej przydługiej prezentacji elementów została jedynie instrukcja. Opis zasad zajmuje aż 22 strony, ale spokojnie! Na większości kartek znajduje się kolejna porcja przepięknych ilustracji. Muszę przyznać, że instrukcję czytało mi się dość lekko, pomimo obcego języka. Wiele przykładów zostało przedstawionych w formie zdjęć, co zdecydowanie ułatwia przyswojenie zasad.  Na ostatnich stronach znajduje się również opis poszczególnych kart, dzięki czemu możemy rozwiać ewentualne wątpliwości. Teraz nareszcie możemy rozpocząć rozgrywkę!

Rozgrywka

Kończy się zima i nadszedł czas na zasiedlenie nowych terytoriów i założenie nowych miast. Będziesz liderem grupy stworzeń, które będą chciały wykonać to zadanie. Budynki do zbudowania, różnorakie postacie do spotkania i wydarzenia do zorganizowania – to będzie pracowity rok! Gra toczy się przez cztery tury: rozpoczynamy podczas pierwszych roztopów, przechodząc przez wszystkie pory roku, aby przed nadejściem pierwszych zimowych nocy, móc pochwalić się najpiękniejszym miastem, jakie widział świat Everdell.

Podczas przygotowania gry losujemy karty wydarzeń oraz karty lasu i zależnie od liczby graczy rozkładamy ich odpowiednią liczbę (3 na dwóch graczy, 4 na więcej) na planszy. Musimy też wyłożyć 8 kart akcji z talii na środek planszy, tworząc w ten sposób łąkę, czyli zestaw kart dostępnych dla każdego. Każdy z graczy zaczyna z dwoma robotnikami w wybranym przez siebie kolorze, resztę należy ustawić w odpowiednim miejscu na kartonowym drzewie. Następnie, pierwszy gracz ciągnie pięć kart, a kolejni o jedną więcej, co odrobinę równoważy fakt, że gracze przed nami mają więcej możliwości akcji na planszy.

Skoro już o akcjach mowa, możemy wykonać w trakcie swojej tury tylko jedną z trzech:

  • rozmieszczenie robotnika
  • zagranie karty
  • przygotowanie do następnej pory roku

W pierwszej chwili może się wydawać, że Everdell to mało skomplikowana gra, jednak nic bardziej mylnego. Mimo małej liczby akcji oraz ograniczonej liczby robotników Everdell daje niesamowicie dużo możliwości. Przejdźmy do szczegółów.

Na planszy mamy 8 podstawowych lokacji z akcjami, trzy lub cztery lokacje leśne rozstawiane na początku gry, przystań oraz podróż. Niektóre karty budynków również pozwalają nam na rozmieszczenie na nich robotnika. Część lokacji przeznaczona jest tylko na jednego robotnika, a część jest współdzielona i pozwala na rozmieszczenie kilku z nich. Gdy nasz pionek stanie na jakimś polu, zostaje on w tym miejscu aż do zakończenia pory roku, więc należy przemyśleć dokładnie strategię ich rozmieszczania. Ma to ogromne znaczenie w pierwszych turach gry, gdzie liczba robotników jest mocno ograniczona.

Dodatkowo możemy przydzielić robotnika do zorganizowania jakiegoś wydarzenia. Istnieją 4 wydarzenia podstawowe oraz specjalne, które losowaliśmy na początku gry – każde z nich wymaga spełnienia określonego warunku. O ile te podstawowe umieszczone na planszy wymagają posiadania kilku kart z danego rodzaju (o czym poniżej), to specjalne wymagają czasem posiadania w mieście odpowiednich budynków i/lub zwierzątek, aby móc je zdobyć. Tylko jeden gracz może zdobyć określone wydarzenie.

O ile rozmieszczanie robotników jest proste (bo mamy ich mało), to zagrywanie kart jest trochę bardziej skomplikowane. Występują dwa rodzaje kart: Konstrukcje (budynki) oraz Zwierzaki. Aby zagrać kartę, musimy posiadać w swoich zasobach odpowiednie, wskazane przez kartę zasoby. Występuje 5 rodzajów kart:

  • Brązowe „podróżników”, których efekt stosujemy natychmiast, jednorazowo po zagraniu karty.
  • Zielone „produkcyjne”, uaktywniające się tuż po zagraniu oraz podczas przygotowań do wiosny i jesieni.
  • Czerwone „celów”, które dają nam wspomniane wcześniej dodatkowe pole akcji.
  • Niebieskie „rządowe”, dające bonusy po zagraniu odpowiednich rodzajów kart lub oferujących zniżki na zagrywanie ich.
  • Fioletowe „dobrobytu”, gwarantujące dodatkowe punkty na koniec gry.

Zagrywając karty do naszego miasta, możemy korzystać zarówno z kart, które mamy w ręce, jak i tych na łące. Płacąc koszt danej karty (odkładając odpowiednie surowce do 'banku’) ustawiamy ją w swoim mieście i stosujemy jej efekty. Maksymalnie możemy mieć w mieście 15 kart, a instrukcja sugeruje, aby układać je w 3 rzędy po 5 kart.

Tutaj otwiera nam się dopiero prawdziwa zabawa w Everdell – combosy! W niemal każdym wybudowanym budynku możemy zatrudnić jednego zwierzaka za darmo, ważna więc jest odpowiednia kolejność zagrywanych kart. Przytoczę Wam tutaj moją ulubioną kombinację, którą zwykle przytaczam, tłumacząc grę nowym graczom:

– Rozmieszczam robotnika w kamieniołomie, by zdobyć kamień. – Zagrywam Dźwig z łąki (surowce na Dźwig już zdobyłam wcześniej). – Korzystając z umiejętności Dźwigu, zagrywam Pocztę za darmo z ręki. – Zatrudniam z łąki za darmo Gołębia Pocztowego i kładę na Poczcie żeton zajęcia (który przypomina mi, że nie mogę ponownie za darmo zagrać Gołębia Pocztowego).  Gołąb to brązowa karta, która pozwala mi pociągnąć dwie karty i zagrać jedną z nich; zagrywam Loch. -Korzystając z umiejętności Lochu, wtrącam  do więzienia (dosłownie, chowając pod kartę) Gołębia (który i tak wart jest 0 punktów, a jego umiejętność działa tylko raz, co czyni go bezużytecznym), dzięki czemu mogę zagrać Farmę za darmo. – Następnie z łąki dobieram Żonę i zatrudniam na Farmie bez płacenia jej kosztu. – Z ręki zagrywam Męża, za którego płacę jagodami zdobytymi z Farmy i Żony.

Taką wymyślną kombinację nie jest łatwo zrobić i należy mieć więcej szczęścia niż rozumu, aby trafić na ręce i na łące odpowiednie karty, jednakże nie jest to nic niemożliwego. Powyższy przykład da się wykonać już w pierwszej porze roku!

Gdy skończą nam się dostępni robotnicy oraz surowce i pomysły na zagrywanie kart, możemy przygotować się do następnej pory roku. Zbieramy wtedy (tylko my) naszych rozmieszczonych robotników, pobieramy dodatkowe pionki z drzewa oraz uaktywniamy zielone karty produkcyjne (jeżeli jest wiosna lub jesień). Inni gracze dalej rozgrywają swoje tury do momentu, aż wszyscy będą gotowi do nadejścia nowej pory roku.

Po 4 turach gry, które wbrew pozorom nie trwają tak szybko, jak Wam się wydaje, gra dobiega końca i należy wyłonić zwycięzcę. Bardzo często będzie tak, że podczas pierwszych tur, nie będziemy mieli surowców na budowę czegokolwiek, a podczas ostatniej będziemy mieli aż zbyt dużo możliwości i limit kart w mieście będzie nas mocno ograniczał.

Everdell daje nam również wariant dla jednego gracza. Będziesz rywalizował ze starym, kłótliwym gryzoniem, znanym jako Rugwort, i jego grupą hałaśliwych, nieokiełznanych, szczurzych łobuzów. Wróci do Everdell trzy lata z rzędu, za każdym razem nosząc nowy tytuł złośliwości. Jego robotnicy będą blokować nam pola lasu, a za każdym razem, gdy zagramy jakąś kartę, Rugwort 'rzuca’ kością ośmiościenną i zagrywa jedną z kart z łąki. Umiejętności kart i ich punkty nie mają znaczenia dla tego gryzonia. Układamy je w stos w taki sposób, by wiedzieć, ile ma kart z danego rodzaju. Z każdym przygotowaniem do nowej pory roku Rugwort będzie nam blokował swoimi robotnikami karty z łąki. Otrzymuje on punkty za każdą zgromadzoną kartę, zorganizowane wydarzenia oraz za wydarzenia specjalne, których my nie przygotowaliśmy. Nie ma łatwo! A z każdym rokiem wraca coraz bardziej przebiegły. Do tego stopnia, że nawet porywa Twoich robotników!

Pokonaj go w trzecim roku (grając 3 gry solo), a bardowie Everdell będą śpiewać o Twoim triumfie! Historycy zapiszą Twoje zwycięstwo, aby zostało zapamiętane na zawsze! Stary szczur Rugwort skulił się, pozostawiając Everdell w spokoju … na razie.

Podsumowanie

Everdell to gra na pozór łatwa, wręcz bajkowa, co może zmylić tych, którzy wśród planszówek poszukują jedynie gier trudniejszych i bardziej wymagających. Jednak w moim odczuciu jest to tytuł, któremu warto przyjrzeć się bliżej i spróbować swoich sił, gdyż gra zmienia się wraz z naszym towarzystwem. Wydawca sugeruje, że do Everdell warto zasiąść dopiero od 13 roku życia i ja się z tym zgodzę w pewnym stopniu. Jeśli nastawiamy się na grę rodzinną, bez większego kombinowania, wtedy jak najbardziej nawet 10 latki sobie poradzą, pod warunkiem zrozumienia treści kart. Przyswojenie zasad nie powinno sprawić dziecku najmniejszych trudności, a gra będzie bardzo przyjemna i mało konfliktowa.

Jednak jeśli do stołu zasiądą wytrawni gracze, którzy oczekują od gry czegoś więcej, również nie będą zawiedzeni. Everdell tylko z pozoru wydaje się banałem. To, co jesteśmy w stanie wykombinować, dzięki wzajemnej zależności kart, jest niesamowite. Ja już nie raz zbierałam szczękę ze stołu, gdy mój mąż w pierwszej rundzie wyczarował takiego combosa, że w trakcie przygotowania do następnej pory roku, miał już w mieście wyłożonych 5 kart. Everdell w towarzystwie doświadczonych graczy potrafi stać się grą mózgożerną i wymagającą stworzenia własnej strategii, aby mieć jakąkolwiek szansę na wygraną.

Jak można się domyślić, wiele zależy tutaj od kart, a co za tym idzie, losowość jest dość spora. Oczywiście musimy pilnować limitu kart na ręce i pozbywać się tych, które wydają nam się mało użyteczne podczas danej tury. Na szczęście istnieje system odrzucania kart, dzięki czemu możemy się ich szybko pozbyć, jednak dobranie z powrotem większej ich liczby na rękę, jest już bardziej problematyczne. Istotnym elementem jest więc odpowiednie zarządzanie kartami na ręce. Jak widać, nie jesteśmy skazani na niepowodzenie, jeśli nie dostaniemy żadnych interesujących nas kart. Jednak muszę przyznać, że powoduje to pewne przestoje w naszej taktyce. Może okazać się, że podczas jednej rundy nie zrobimy zbyt wiele.

Sytuacja, w której ciężko wybrnąć z niekorzystnego rozlosowania kart, zdarzyła mi się kilka razy podczas rozgrywek dwuosobowych. Przy takiej grze stosunkowo rzadko pojawiają się nowe karty na łące, a przez to mamy mniej możliwości. W trakcie gier trzy- lub czteroosobowych zmiana kart następuje znacznie szybciej, co z kolei może nam również zepsuć nasze plany. Wiadomo im więcej osób, tym łatwiej stracić dobrą okazję na kartę, którą możemy wybudować np. za darmo. Jeśli chodzi o moje odczucia co do liczby osób przy stole, najlepiej grało mi się w czteroosobowym składzie. Łatwiej jest wtedy kogoś zablokować, a sama gra wymusza na nas więcej przemyślanych ruchów i przyglądania się miastom innych graczy. Natomiast nie mogę powiedzieć, że rozgrywka dwuosobowa nie działa. Zazwyczaj gram tylko z moim mężem i na chwilę obecną jest to jeden z naszych ulubionych tytułów.

Im więcej osób zasiada z nami do stołu, tym więcej czasu zajmuje gra. Everdell niestety ma potencjał do długich przestojów związanych z myśleniem nad swoim ruchem. Jeśli zdarzy nam się kompan, który nadmiernie analizuje swój każdy ruch, gra zacznie się strasznie przeciągać. Jest jeszcze jeden problem, przy którym bardziej podoba mi się rozgrywka dwuosobowa, a mianowicie przygotowanie do sezonu. Jeśli w danej rundzie nie mamy już na siebie pomysłu i rozpoczniemy ostatni etap, a inni gracze wciąż mają dużo robotników i możliwości, możemy spokojnie iść zrobić sobie kawę albo coś do jedzenia. Trzeba cierpliwie poczekać, aż wszyscy gracze przygotują się do następnej pory roku, ponieważ gra sama w sobie nie ma czasomierza. To my sami decydujemy o tym, kiedy zakończy się dla nas dana runda.

Edit: od jednego z czytelników otrzymałam informację, że na forum BGG, powyższa zasada oczekiwania wygląda inaczej, niż ja wywnioskowałam z instrukcji. Otóż po przygotowaniu do sezonu rozpoczynamy kolejną porę roku sami i gramy dalej, aż zakończymy całkowicie rozgrywkę. Dopiero na samym końcu czekamy, aż reszta graczy również przestanie grać. Nie jestem w stanie odnieść się, co do korzyści wynikających z tego rozwiązania, ale wychodzi na to, że instrukcja powinna jaśniej precyzować, o co chodziło autorowi gry. Nie spotkałam się jeszcze w grze planszowej, z tym że mogę ją skończyć znacznie wcześniej niż inni gracze. Niezależnie od prawidłowej zasady, tak czy siak istnieje możliwość, że będziemy musieli czekać na inne osoby. I jeszcze jedna rzecz trochę mnie nie przekonuje, bo skoro gramy w jednej krainie, to jak to się dzieje, że mamy różne pory roku?

Każda rozgrywka w Everdell wygląda zupełnie inaczej właśnie dzięki wspomnianej już losowości kart. Co grę zmieniają się wydarzenia specjalne, pola lasu oraz rozłożenie kart na łące. Zdecydowanie wpływa to na regrywalność tytułu. Nie zdarzyła mi się jeszcze sytuacja, gdzie poprzestaliśmy na jednej rozgrywce podczas spotkania. Nawet nasze rozgrywki dwuosobowe zazwyczaj kończą się na dwóch lub trzech partiach z rzędu. Dlaczego tak się dzieje? Właśnie dzięki losowości kart! Za każdym razem odkrywamy nową kombinację, która przyprawia o zawrót głowy naszych przeciwników. Everdell w tym przypadku kojarzy mi się z grą Pory Roku (którą swoją drogą uwielbiam).

Everdell zdecydowanie nie można odmówić tego, że jest to jedna z piękniejszych gier, jakie obecnie znajdują się na rynku. Graficznie została ona bardzo dobrze dopracowana, dzięki czemu możemy nią nacieszyć wzrok. Ilustracje, które zdobią grę, sprawiają, że przy tym tytule zatrzyma się choć na chwilę nawet największy ignorant, dla którego liczy się jedynie mechanika gry. Jak widać, wykonanie stoi tutaj na najwyższym poziomie, choć nie obyło się bez drobnych defektów, jak odpadające elementy pionków. Szkoda, że przy tak ładnym tytule pojawia się rysa na wizerunku. Niestety osoby, które grały ze mną w Everdell, zwróciły na to uwagę. Mam nadzieje, że to jedynie defekt kilku egzemplarzy, a nie całej produkcji.

Spotkałam się również z opiniami, że drzewo, choć dobrze wpasowujące się w klimat gry, też nie zostało do końca przemyślane i przeszkadza podczas rozgrywek. Z tym stwierdzeniem nie mogę się zgodzić. Podczas każdej rozgrywki, tak układaliśmy miejsce gry, aby gracze mieli swobodny dostęp do planszy i nie zauważyłam, aby ktokolwiek narzekał. Co prawda w momencie, kiedy kończy się stos kart, wyciąganie ich z pnia, staje się odrobinę trudniejsze, jednak nie jest to coś, co uznałabym za wadę.

Co do klimatu, to również nie mam się do czego doczepić. Historia nie jest stworzona na siłę, a wręcz przeciwnie, jest odczuwalna podczas rozgrywki. Budowa miasta i zatrudnianie w nim poszczególnych stworzeń sprawia, że możemy wczuć się w bajkowy świat Everdell. Myślę, że wykonanie odegrało w tym przypadku kluczową rolę, ponieważ dzięki pięknej oprawie nasza wyobraźnia działa zdecydowanie lepiej.

Na początku mojej przygody z Everdell wydawało mi się, że jest to inna odsłona gry Magia i Myszy, która w swoim czasie również robiła furorę na naszym stole. Jednak, jak się okazało później, łączy je tylko bajkowy świat. Everdell na pewno jest unikatową grą pod względem wyjątkowego wykonania, bo jak widać, mechanika do innowacyjnych nie należy. Jednakże w tytule tym bardzo podoba mi się połączenie zarządzania kartami z planszą, na którą wysyłamy robotników. Skłania nas to do wyściubienia nosa spoza swoich kart i obszaru gry oraz do rozglądania się wokół, aby przez przypadek nie zostać zablokowanym przez innych graczy.

Nie mogę tutaj jednak nie wspomnieć o jednej rzeczy, która bardzo zaskoczyła mnie przy pierwszym kontakcie z kartami budynków.  Zszokowała mnie, a także każdego gracza, z którym grałam, karta budynku Cmentarz. Umieszczony na tej karcie robotnik zostaje tutaj do końca gry i nie może zostać usunięty ani zabrany. Wśród całej bajkowej otoczki możemy tak po prostu zakopać naszego niczego nieświadomego robotnika, aby móc zagrać za darmo kartę z talii kart odrzuconych lub stosu do ciągnięcia. Mrozi krew w żyłach!

Pomijając mordercze skłonności wróćmy do pytania, czy warto zainteresować się tym tytułem? Moim zdaniem tak! Everdell jest bardzo wyjątkowe, chociażby ze względu na to, że mogę w nie zagrać zarówno z mniej doświadczonymi graczami, jak i planszówkowymi weteranami. Nie wymaga godziny tłumaczenia zasad, co jest tylko dodatkowym atutem w rozgrywce z początkującymi graczami. Język angielski oczywiście może być przeszkodą, jednak opis kart jest na tyle zrozumiały i czasami intuicyjny, że wiele osób spokojnie sobie z nim poradzi. Ostatnio doszły mnie pogłoski, jakoby pewne duże polskie wydawnictwo interesowało się tym tytułem, więc być może w niedalekiej przyszłości  doczekamy się naszej rodzimej wersji językowej. Ja jestem zauroczona Everdell, zarówno pod względem wykonania, jak i mechaniki, dlatego gorąco polecam!


Co mi się spodobało?

  • świetne wykonanie,
  • piękne ilustracje,
  • łatwe zasady,
  • możliwość tworzenia combosów,
  • dobra skalowalność
  • bardzo duża regrywalność,
  • dostosowanie gry zarówno jako gry rodzinnej oraz cięższego kalibru,
  • odczuwalny klimat,
  • łatwe zrozumienie opisu kart pomimo obcego języka.

Co mi się nie spodobało?

  • rozpadające się pionki
  • możliwość dłuższych przestojów podczas rozgrywek,
  • losowość, która nie wszystkim może przypaść do gustu,
  • niedoprecyzowanie zasad w instrukcji.

Przydatne linki:

Grę w najlepszej cenie kupisz tutaj

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Dziękujemy wydawnictwu Starling Games za przekazanie gry do recenzji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *