Recenzje

Recenzja #136 Festiwal Lampionów

Festiwal Lampionów to gra, w której będziemy starali się stworzyć najpiękniejszą kombinację lampionów na jeziorze. Co roku, gdy na niebie wita nas pełnia księżyca dwunastego miesiąca kalendarza lunarnego, nadchodzi ten magiczny czas, gdy wodę rozświetlają tysiące małych światełek, sygnalizujących rozpoczęcie Loy Krathong.

Informacje o grze

Autor gry: Christopher Chung

Ilustracje: Beth Sobel

Wydawnictwo: Games Factory Publishing

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: 30-45 min

Wiek: 8+

Mechaniki w grze:  Hand Management, Pattern Building, Set Collection, Tile Placement

Kup tutaj

Zarys fabularny/krótki opis z pudełka

„Znów nastał ten wyjątkowy czas w roku; wieczór pełni księżyca dwunastego miesiąca kalendarza lunarnego. Pora uczcić tę wyjątkową okazję, organizując festiwal lampionów (Loy Krathong).”

Przegląd elementów gry

Festiwal Lampionów to barwna gra, której pudełko od początku przyciągnęło moją uwagę. Niestety opakowanie wielkości gry Carcassonne, skrywa w sobie trochę zbyt dużą ilość powietrza. Kartonowa wkładka, która znajduje się w środku, również jakoś za bardzo nie pomaga w utrzymaniu elementów na swoim miejscu, przez co mój pierwszy entuzjazm nieco ostygł… Ale! Na szczęście im dalej, tym lepiej.

Pierwszym elementem, który wpadł mi w ręce, były kafelki jeziora w liczbie 36. Płytki są bardzo kolorowe i to dzięki nim, będziemy tworzyć niesamowicie barwne jezioro, ponieważ przedstawiają one lampiony na wodzie. I tutaj ukłon za przedstawienie owych lampionów nie tylko za pomocą różnych kolorów, ale także kształtów, dzięki czemu osoby mające problem z rozróżnianiem barw, swobodnie radzą sobie z grą. Kafelki są dobrze wykonane i na chwilę obecną nie zauważyłam, aby zdzierały się przy krawędziach, pomimo ich tasowania.

W Festiwalu Lampionów znajdziemy aż 90 kart, w których wyróżniamy karty lampionów, talentów oraz pomocy. Zacznę od tych ostatnich, ponieważ podczas rozgrywek spełniły swoją funkcję i przypominały graczom najważniejsze zasady. Najładniejsze są zdecydowanie karty lampionów, które znów rozróżniamy nie tylko kolorystycznie, ale również za pomocą różnych kształtów. Ilustracje są proste i co najważniejsze, karty nie zawierają żadnych niepotrzebnych treści. Wszystko zostało przedstawione na nich tak, aby nie pozostawiały żadnych wątpliwości, nawet wśród początkujących graczy.

Drewniane łódki bardzo mi się spodobały, choć szkoda, że w grze nie ma dla nich większego zastosowania. Służą jedynie oznaczeniu, kiedy możemy wymienić karty. Niestety nie będą pływały na jeziorze. Chociaż muszę przyznać, że bardziej podobają mi się takie solidnie wykonane znaczniki, niż papierowe żetony, które pojawiły się w oryginalnym wydaniu.

Instrukcja w sposób zwięzły i łatwy przekazuje nam zasady gry. Na samym początku znajdziemy szczegółowy opis przygotowania rozgrywki z podziałem na liczbę graczy. Podoba mi się fakt, że taka informacja znajduje się na drugiej stronie, ponieważ nie musiałam długo szukać informacji, co odrzucić, gdy nie grałam w pełnym składzie. Sam opis zasad zajmuje niecałe trzy strony i dokładnie krok po kroku opisuje, co należy zrobić w swojej turze.

Rozgrywka

Festiwal Lampionów to gra, która różni się w zależności od tego, ilu graczy siada do stołu, dlatego opiszę tutaj jedynie rozgrywkę w pełnej obsadzie. Zaczniemy od wyszukania kafelka startowego, który umieszczamy na środku stołu każdą z krawędzi w stronę graczy. Następnie pobieramy kartę lampionu w takim samym kolorze jak skierowana w naszym kierunku krawędź. I oto właśnie kluczowa zasada tej gry! Zawsze, gdy zostanie dołożony nowy kafelek, będziemy pobierać odpowiednią kartę lampionu, oczywiście o ile w puli wciąż będzie dostępny dany kolor.

W swojej turze każdy z graczy obowiązkowo będzie musiał dołożyć na stół 1 kafelek jeziora. Jeżeli będzie on dopasowany kolorystycznie przynajmniej jedną krawędzią do ustawionej już płytki, wtedy gracz otrzyma dodatkową kartę lampionów za każdą parę pasujących do siebie ścianek. Oczywiście nie jest to zabieg konieczny. Jeśli nie jesteśmy w stanie niczego dopasować, po prostu kładziemy płytkę i pobieramy jedynie kartę za naszą krawędź. Dokładanie płytek jeziora to dobry moment na przeszkadzanie naszym przeciwnikom. Z uwagi na ograniczoną liczbę kart lampionów możemy zagrywać kafelki w taki sposób, aby któryś ze współgraczy nie otrzymał żadnej karty.

Zdobyte karty lampionów staramy się zebrać w zestawy: czwórki, 3 pary oraz 7 różnych. Zebrane zestawy możemy wymienić na punkty. Warto w tym momencie zaznaczyć, że im szybciej wymienimy nasze lampiony, tym więcej punktów za nie otrzymamy. To oznacza, że pierwsza osoba, która zbierze 7 różnych kolorów lampionów, otrzyma kartę talentu o wartości 10 punktów, natomiast następna w kolejności już tylko 9.

 

Jeśli wydaje Wam się, że zebranie 7 różnych lampionów może sprawić pewne problemy, to zapewne macie rację. Jednakże i na to jest rozwiązanie! Jeżeli zdobyliśmy dwie łódki, możemy zapłacić nimi za wymianę jednej z naszych kart lampionów na taką, która bardziej nam się przyda. Pozostaje tylko pytanie, skąd wziąć łódki? Niektóre z płytek jeziora, które będziemy co turę dokładać na stół, mają na sobie nadrukowany specjalny symbol. Jeśli nową płytkę z dowolnym symbolem dopasujemy kolorem lampionów do co najmniej jednej krawędzi płytek położonych już na stole, wtedy otrzymujemy zarówno karty lampionów, jak i drewnianą łódkę.

W Festiwal Lampionów gramy tak długo, aż wykorzystamy wszystkie dostępne w grze kafelki jeziora. Następnie podliczamy punkty ze zdobytych podczas gry kart talentu, by wyłonić zwycięzcę.

Podsumowanie

Od czasu, gdy poznałam Tokaido (recenzja tutaj) i Takenoko, bardzo polubiłam taką lekką i przyjemną orientalną tematykę gier planszowych. Po pierwszym zobaczeniu pudełka Festiwalu Lampionów, oczywiście moje wewnętrzne „ja” od razu stwierdziło, że potrzebuję tej gry w mojej kolekcji. Z racji tego, że ten głosik rzadko kiedy się myli, skusiłam się na tę propozycję i… nie żałuję! Tytuł nie tylko zaspokoił walory estetyczne, ale również przekonał do siebie każdą osobę, która usiadła ze mną do rozgrywki.

Zacznijmy od wykonania. Z wyjątkiem pudełka, które w moim odczuciu spokojnie mogłoby być mniejsze, Festiwal Lampionów jest świetnie wykonany. Gra jest kolorowa, co szczególnie widać w jej późniejszych etapach, gdy na jeziorze tworzą się barwne wzory. Dużym plusem jest zdecydowanie możliwość rozróżniania od siebie lampionów nie tylko kolorystycznie, ale także na podstawie ich kształtów, co w przypadku moich testerów umożliwiło grę kilku osobom. Drewniane łódeczki również przekonują mnie do siebie bardziej niż tekturowe żetony z oryginalnej wersji gry. Wiem, że niczego to nie zmienia w rozgrywce, ale jakoś tak pozytywnie wpływa na moją ocenę gry.

Czy korzystny wygląd gry wpływa na jej klimat? Musiałam się trochę zastanowić nad odpowiedzią, ponieważ podczas rozgrywki każdy ma świadomość, że układa lampiony, ale myślę, że gdyby zamiast lampionów były to lampki na choince, to i tak gra nie straciłaby swojego uroku. Mimo wszystko uważam, że klimat da się odczuć. Może nie jest on zbyt nachalny, ale podczas gry gdzieś tam nam świta, że na wielkim jeziorze pływają sobie małe lampiony.

Przyznam, że nim przysiadłam do napisania recenzji, Festiwal Lampionów ograłam dość solidnie i to w każdym wariancie osobowym. Najlepiej grało mi się przy pełnym czteroosobowym składzie, ponieważ było najwięcej kombinowania i dało się odczuć brak kart lampionów. Właśnie tym nieraz można doprowadzić przeciwników do złości, gdy brakowało im tylko jednego koloru do ukończenia setu za najwięcej punków. Taki skład podobał mi się również najbardziej ze względu na najkrótszy czas przygotowania rozgrywki. Jednakże w pozostałych wariantach osobowych gra była równie ciekawa, przy czym ograniczona liczba kart lampionów nie była już aż tak problematyczna i trudniej było zaszkodzić przeciwnikowi. Najgorzej wypada przygotowanie rozgrywki przy grze na dwie osoby, ponieważ trzeba odrzucić sporo elementów, nim rozpoczniemy.

W grze raczej nie odczujemy dłuższych przestojów. Zazwyczaj przy ruchu naszych przeciwników zyskujemy nowe karty, dzięki czemu ciągle możemy zmieniać naszą strategię i nie mamy czasu na nudę. Nawet przy grze na 4 osoby, rozgrywka nie przeciągała się w nieskończoność, a wręcz przeciwnie każdy na koniec odczuwał niedosyt. Moim zdaniem Festiwal Lampionów ma sporą regrywalność, ponieważ jednego dnia zagraliśmy 3 rozgrywki i ciągle było nam mało. Wbrew pozorom jest to gra logiczna, przez co na koniec odczuwamy niedosyt, że mogliśmy bardziej się postarać i zakończyć grę z lepszym wynikiem. Jednak dzięki czasowi rozgrywki około 30-40 minut spokojnie można rozegrać kilka partii.

Instrukcję czytało mi się lekko i przyjemnie. Bardzo spodobał mi się szczegółowy opis przygotowania rozgrywki, gdzie dokładnie opisano ile elementów gry rozłożyć w zależności od liczby graczy. W instrukcji znajduje się wiele przykładowych obrazków, które rozwiewają wszelkie wątpliwości. Dodatkowo zasad nie ma dużo, przez co jest to gra idealna do wytłumaczenia dla początkujących graczy.

 

Nie ukrywam, że Festiwal Lampionów bardzo mi się spodobał (tak kolejny raz moje wewnętrzne „ja” miało rację…). Po otwarciu pudełka byłam trochę bardziej sceptycznie nastawiona, że może jednak tytuł ten nie przyjmie się w moim planszówkowym towarzystwie. Jednak już po pierwszej turze wszyscy byli bardzo pozytywnie zaskoczeni! Jest to dość lekka gra, która świetnie sprawdzi się jako przerywnik między innymi tytułami oraz samodzielna gra na leniwe niedzielne popołudnie. Trochę szkoda tego, że pudełko nie jest bardziej kompaktowe, bo zapewne zabierałabym ją ze sobą na wyjazdy, ze względu na to, jak łatwo jest w nią zacząć grać nowym osobom.

Festiwal Lampionów daje nam również możliwość rozegrania znacznie trudniejszej partii, opartej na dokładnej analizie swoich ruchów. Kafelki można układać w taki sposób, aby jak najbardziej zmaksymalizować swoje ruchy, do czego nie raz będziemy dążyć przez kilka tur, właśnie dzięki dobremu planowaniu. Wtedy tytuł niewątpliwie staje się trudniejszy, gdzie znacznie większą uwagę przykładamy do kolejności wystawiania kafelków. Miałam okazję rozegrać taką partię i muszę przyznać, że zastanawiam się, czy nadal gram w tę samą grę. Jak widać pod otoczką miłej rodzinnej zabawy, kryje się całkiem niezły potencjał, który możemy odkryć w odpowiednim towarzystwie. Jak najbardziej zachęcam do stworzenia swoich barw na jeziorze!


Zalety:

  • gra prosta, lekka i przyjemna,
  • bardzo przystępne zasady,
  • świetnie zrobione karty pomocy dla graczy,
  • śliczne wykonanie,
  • dobra skalowalność,
  • duża regrywalność.

Wady:

  • zbyt dużo wolnej przestrzeni w pudełku.

Przydatne linki:

Grę najtaniej kupisz tutaj

Link do strony wydawnictwa

Profil gry w serwisie Board Game Geek


Jeśli chcesz być na bieżąco i podoba ci się Diceland, to koniecznie polub nas na Facebooku.


Dziękujemy wydawnictwu Games Factory za przekazanie gry do recenzji

Games Factory

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *